Opowiem Wam, jak to ze mną i z czytaniem było.
Ktoś na górze…
Wpierw mi czytano, potem puszczano mi bajki na płytach
długogrających i tylko było: „Mama, zmień płytę”, a na końcu sama zaczęłam
sobie czytać, bo książki nie gryzły!
No i tak czytałam sobie…
Wieczorami też się czytało, i nocą w taki sposób ponoć się zdarzyło
(ja tego nie pamiętam):
Czytanie to nie tylko jest przyjemność…
Czytanie to również praca, moja codzienność:
Książki przybywają, a moja biblioteczka… Sami zobaczcie.
Tyle nowości, tyle zaległości, czyli mój stan codzienny:
Dlatego zaczynam korzystać z cudzego planu:
I tak sobie przechodzę między książkami, rozdziałami…
A że zbliżają się zimowe wieczory, to już szykuję mój
zestaw:
Wieczory to jedno, są jeszcze noce…
Jednak wpierw muszę zamówić tort, najlepiej taki:
I tak to wygląda moje zaliterkowane, zaksiążkowane życie od zarania dziejów.
Dziękuję za uwagę.
Liter[at]ka
Tyle książek, tak mało czasu - skąd ja to znam.
OdpowiedzUsuńZ życia!
UsuńTyle książek, tak mało czasu. Odwieczny problem każdego książkoholika. 😊
OdpowiedzUsuńI cóż na to poradzić?
UsuńTeż zdarzało mi się czytać z latarką pod kołdrą :)
OdpowiedzUsuńCzyżby po tym można było poznać przyszłego książkoholika? ;)
UsuńMyślę, że to pierwsze objawy :)
UsuńTeż czytałam pod kołdrą :)
OdpowiedzUsuńTort genialny, ciekawe czy ktoś normalny by go zrobił i za ile hihi Pomarzę sobie, że chcę taki na 40-stkę :D
Ten plan treningowy też mam :) no i czasu wciąż za mało na przeczytanie tych wszystkich kategorii książek jakie posiada moja biblioteczka.
Cóż mi pozostaje - życzyć nam chyba więcej czasu :)
Wzajemnie! :)
UsuńMarto, czy Ty pisałaś o mnie? Jeśli tak, to dziękuję bardzo. Jeśli nie, to muszę Ci współczuć :)
OdpowiedzUsuńPisałam o sobie, ale wielu książkoholików odnajdzie w tym poście samego siebie. :)
Usuń