sobota, 15 sierpnia 2015

Każdemu wolno marzyć



Autor: Nora Roberts
Tytuł: Odnalezione marzenia
Tłumaczenie: Maciej Grabski
Wydawnictwo: Książnica
Seria: Seria koronkowa, Saga marzeń
Tom: 2
Liczba stron: 311
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-245-8156-6

Odnalezione marzenia Nory Roberts to drugi tom serii Saga marzeń. W pierwszym czytelnik poznał historię córki służącej u rodziny Templetonów Megan. Tym razem uwaga skierowana jest przede wszystkim na Kate Powell – ubogą krewną przygarniętą po śmiertelnym wypadku jej rodziców przez rodzinę potentatów hotelowych.
Jako 8-latka Kate trafiła pod skrzydła bogatych krewnych. Traktowali oni ją jak swoją córkę, wychowali, dali wykształcenie i przywileje, lecz także wpoili jej zasady, poczucie dyscypliny i odwagę, by ścigać marzenia. Młoda kobieta robi karierę w kancelarii rachunkowej u Bittle’a. Jest niezwykle ambitna, pracowita, praktyczna, rozsądna, zamiast mózgu ma kalkulator.
Tasowanie liczb, rozkazywanie im, by tańczyły jak im zagra i posłusznie zajmowały swoje miejsca, zawsze ją fascynowało. Urzekały ją przypływy i odpływy stóp procentowych, krótkoterminowych obligacji, funduszy wzajemnych… Były w nich piękno i moc. Zrozumienie tego kapryśnego żywiołu dawało jej poczucie władzy i dumę, gdy śmiało mogła doradzić klientowi, jak najlepiej zabezpieczyć swoje ciężko zarobione pieniądze. (s. 30)
Robi wszystko migiem, jest przepracowana, wychudzona, zaczyna chorować. W metodycznym życiu Kate nie ma miejsca na przypadek. Goni jak opętana, by wykonać zadanie i osiągnąć cel, a przy tym zapomniała, że praca może dawać przyjemność. Jednak pewnego dnia dowiaduje się przypadkiem, iż jej ojciec oskarżony zostało kradzież pieniędzy z firmy, zaś ona ma wyrzuty sumienia ma z tego powodu. Wkrótce i Kate zostaje oskarżona o malwersacje, gdyż z kont jej klientów zginęła spora kwota pieniędzy…

Nic dziwnego, że kobieta się załamała. Siedziała nad urwiskiem i rzewnie płakała. Przypadkiem znalazły się silne ramiona, a ich właścicielem był nowy dyrektor hotelu Templetonów – charyzmatyczny dżentelmen z południa Byron de Witt. To on spieszy z pomocą Kate, bowiem jest wrażliwy na krzywdę i cierpienie innych. zna się na ludziach, ich motywach i charakterach, borykał się z intrygami i sprzeniewierzeniami w dużych firmach. Wścibskość i apodyktyczność mogą się okazać bardzo pożądanymi cechami, zwłaszcza gdy się ma do czynienia z taką kobietą jak Kate.
Ona jest dla niego wyboistym i często niewygodnym objazdem (to komplement!), który nie przestawał go fascynować. Łatwo można się domyśleć, co połączyło tych dwoje, lecz zapewniam, że nie było to łatwe zadanie. Kate to samotniczka stroniąca od kontaktów z ludźmi i generalnie mężczyzn. Nie lubi też pięknych sukien i biżuterii zwłaszcza kolczyków, ale pomaga wspólniczkom w prowadzeniu sklepu. Jednak i ją Amor ustrzelił, a rodząca się miłość pomaga stanąć czoło przeciwnościom losu.
Autorka wprawdzie koncentruje się na Kate i Byronie, który coraz częściej koło niej się kręci, ale dużo uwagi poświęca na pozostałych bohaterów. Życie toczy się dalej, Megan ma cudownego syna, Laura jest po rozwodzie, a państwo Templeton zjawiają się zawsze z dobrą radą i sercem na dłoni, gdy któremuś z ich dzieci coś złego się dzieje. Ci starsi państwo szczególnie dają się lubić. Mimo bogactwa i pozycji pozostali skromnymi i zwykłymi ludźmi, ciepłymi i serdecznymi.
Trzy przyjaciółki dalje szukają skarbu Serafiny. Każda niedziela to wyprawa nad urwisko ze specjalistycznym sprzętem w towarzystwie córek Laury. Kobiety zawzięcie szukają, ale efekty ich są marne, wręcz żadne. Jednak jakoś tak się dziwnie dzieje w ich życiu, że gdy są na życiowym zakręcie, Serafina do nich przemawia i w zasięgu wzroku zostawia jedną monetę. Na szczęście…
Nora Roberts w tej powieści ukazuje czytelnikowi, że każdy człowiek ma marzenia, ale nie zawsze dopuszcza je do głosu. Ukrywa je skrzętnie w swej podświadomości, w zakamarkach pamięci. Kate układa listy priorytetów, ma plany, ale nie marzenia. Ann udziela jej dobrej rady:
Człowiek musi mieć marzenia. I powinny one sięgać dalej, niż sięga ręka. (s. 129)
A marzenia mogą być różne, te wielkie, i te prozaiczne. Ich trwałość bywa różna – mogą być kruche albo przeminąć z czasem, ulec zmianie. Inny problem poruszony w powieści to praca ponad siły i zbyt duża ambicja, a  to wszystko doprowadza do chorób, do wycieńczenia organizmu. Autorka uświadamia, że drobnostki w życiu często traktowane są jak węzeł gordyjski, który ludzie próbują rozsupłać, męczą się nad nim i dłubią, zamiast po prostu przeciąć. To też mała lekcja traktowania innych ludzi, ulegania różnym uczuciom, zwłaszcza miłości.
Nie będę się rozwodzić nad stylem itp., bo zawsze dobrze mi się czyta książki Nory Roberts. Mam tylko jedno zastrzeżenie wynikające z faktu, że czytany tom to nowsze wydanie i w innym tłumaczeniu – sklep „Pretensjonalna galeria” zmienił tu nazwę na „Pozory”. Jakoś mi się nie podoba ta nazwa.
Pracoholizmowi mówimy STOP. Dbamy o siebie, marzymy i realizujemy marzenia, choćby małymi kroczkami.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

6 komentarzy:

  1. Bardzo mnie kusi ta seria i mam nadzieję, że uda mi się kiedyś ją dorwać w swoje ręce i przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zainteresowałaś mnie... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię czytać książki, których myślą przewodnią jest spełnianie marzeń. Chętnie więc zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy łatwiej poradzić sobie z własnymi marzeniami.

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.