Tytuł:
Ścieżka Gniewomira
Wydawnictwo: Psychoskok
Liczba stron: 210
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-8119-007-7
Niedźwiedzie kły
i pazury chronią wojownika przed niebezpieczeństwem. (s. 75)
Zgadnijcie,
jakiego wojownika, z jakich stron i przed jakim niebezpieczeństwem? Dodam tylko,
że był to biały niedźwiedź… I coś było na rzeczy! Szczegóły poznacie z powieści
Ścieżki Gniewomira autorstwa Piotra Skupnika.
Majowy
poranek anno domini 1050. Nieopodal Gniezna mieszka w swej posiadłości stary,
doświadczony wojownik. To Oli Egilsson, znany jako Gniewomir. To on za namową
księdza Anzelma zaczyna spowiedź. Jednak nie jest to zwykła spowiedź w
konfesjonale – to historia jego życia spisywana na kartach pergaminu przez
księdza...
Opowiem wam o
młodości spędzonej w Norwegii. (s. 8)
W
małej chatce na skalnym klifie, nieopodal miejscowości Egilsgard znajdującej
się na jednym z fiordów norweskich, prawdopodobnie w połowie maja 980 roku
przyszedł na świat chłopiec. Był to syn wojownika i kowala, wikinga modlącego
się do Thora i Odyna Egila Ralfssona oraz fińskiej niewolnicy Ally, skrycie
wyznającej Białego Chrystusa. Oil wychowywał się w towarzystwie przyrodniej
siostry Gurdun, która nie chciała mieszkać z rodzicami. Z jednej strony
poznawał opowieści o Jezusie, z drugiej chętnie słuchał Gorma opowiadającego
skandynawskie sagi. W wyniku nieprzewidzianych zdarzeń zainteresował się nim
ojciec i wziął go pod swoje wojownicze skrzydła. Oil uczył się tego
wszystkiego, co powinien umieć wojownik. Już jako nastolatek musiał się
wykazać, gdyż los szybko wystawił go na próbę, bo życie w tamtych czasach nie
było łatwe.
Widziałem, jak
walczyłeś, gniewnie i skutecznie. Winieneś nazywać się Gniewomir.
(s. 89)
Oil
wierzy w Thora, Odyna i Jezusa, nosi krzyżyk i pogański amulet. W sytuacjach
kryzysowych potrafi się modlić do wszystkich znanych mu bogów. Jednak to jego
cechy charakteru i umiejętności od początku kształtowały go na prawdziwego
wojownika – mądrość i rozwaga, pomysłowość i spryt, odwaga i waleczność,
otwarty umysł i dojrzałość, umiejętność dokonywania wyborów oraz szybkiej nauki
języków obcych. Zapracował też na pewien przydomek…
W Norwegii Olaf
Tryggvason krzewił chrześcijaństwo. Bywało, iż czynił to pokojowo. Gdy jednak
napotkał zdecydowany opór, to nie wahał się użyć ognia i miecza. (s. 58)
Na
przełomie X i XI wieku dużo się działo w polityce krajach północnej Europy.
Chrześcijanie krzewili swoją wiarę na ziemiach pogańskich, zaś poganie woleli
swoich bogów, swoje obrzędy. Nawet po przyjęciu chrztu po cichu modlili się do
Thora lub Odyna. Taka praktyka była stosowana również przez cichych wyznawców
Chrystusa mieszkających u pogan. Nawracanie często przypominało prawdziwą rzeź
niewiniątek – najazdy, mordowanie, palenie, bezczeszczenie zwłok, nie
oszczędzano nawet zwierząt domowych. Godna podziwu jest gotowość ludzi średniowiecza
do śmierci w imię wiary, a także związana z tym krwawa zemsta tych, którzy
przeżyli. Wtedy nie było sentymentów.
Bo
chrześcijaństwo to przyszłość – odparł z mocą książę [Bolesław Chrobry]. –
Płyną z niego korzyści polityczne i wielkie bogactwa. Religia ta odmienia
również ludzkie dusze, jak zwykła mawiać moja macierz, Dobrawa. (s. 163)
W
pewnym stopniu były to prorocze słowa. Do walki w imię Chrystusa lub Odyna i
Thora stawali mieszkańcy różnych krajów, sprzymierzając się ze sobą. Ludy
Północy (Norwedzy, Szwedzi, Duńczycy, Islandczycy), Anglicy, Słowianie i
Bałtowie to prawdziwa mieszanka europejska tamtego okresu. Gdy mieli wspólny
cel, zawierali sojusze lub po prostu dołączali do innych, by walczyć lub by po
prostu żyć razem na przykład jako morscy zbóje pod dowództwem słowiańskiego
kniazia Zbysława.
Nie znam
królewskich zamysłów. (s. 106)
Królowie,
królowe (jak choćby królowa duńska Sygryda, czyli Świętosława, siostra
Bolesława Chrobrego), książęta, jarlowie i inni wodzowie zawierali przymierza,
knuli spiski, toczyli wojny i wojenki, ścierali się w bitwach na lądzie i morzu.
Czytelnik bierze udział we wszystkich mniejszych i większych wydarzeniach na przestrzeni
lat 995-1000, zwłaszcza w zjeździe gnieźnieńskim i bitwie trzech królów w
Cieśninie Sund. Inne poznaje z opowieści, jak choćby bitwę pod Cedynią czy
legendę o Popielu.
My, Ludzie
Północy, żeglujemy dopóty, dopóki morza nie skuje lód. (s. 108)
Ścieżki
Gniewomira
to powieść historyczna przedstawiająca najważniejsze wydarzenia z tamtego
okresu. Obok udziału postaci historycznych, są też bohaterowie fikcyjni. Razem
wiodą normalne życie, pływają po morzach, walczą o różne sprawy. Czytelnik ma
okazję z nimi jadać, biesiadować, polować, uprawiać politykę, podróżować,
zdobywać nowe doświadczenia. Z perspektywy głównego bohatera widzi morskiego
potwora, poluje na niedźwiedzia, dziwi się górom lodowym, słyszy o odkryciach
geograficznych, bierze udział w wielu innych przygodach, często tych krwawych.
W tej powieści nie brak niebezpiecznych scen – krwawych i brutalnych, ale są i
te bardziej miłe sercu. Z boku przygląda się codziennej rzeczywistości tamtych
czasów, która jest nieco podkoloryzowana, bo nie wszystko wiemy o tych
zamierzchłych czasach, o czym więcej w „Nocie historycznej” autora.
Akcja
wydaje się być niezbyt dynamiczna, gdyż jest to opowieść snuta po latach przez
Oila Gniewomira, ale ów dynamizm pojawia się w poszczególnych zdarzeniach.
Narrator czasem wyprzedza bieg historii i napomyka, co się wydarzy w przyszłości.
Całość złożona z sag, legend, wydarzeń historycznych i fantastycznych ukazana
na tle społeczno-obyczajowym jest spójna i logiczna. Język jest prosty,
komunikatywny i zrozumiały. Mnie osobiście zabrakło stylizacji językowej. Trzy
wyrazy – szparko, najrychlej, zoczyłem – jakoś mi do końca nie pasowały,
przynajmniej były stosowane konsekwentnie. Lecz jeśli chodzi o prawdę
historyczną, to autor wszystko skrupulatnie wyjaśnił w „Nocie historycznej”.
Ścieżki
Gniewomira
to dla mnie taki mały podręcznik historii średniowiecznej, ukazujący
najważniejsze wydarzenia i przedstawiający życie ludzi tamtych czasów, ich
mentalność, wierzenia. To powieść o dorastaniu, opisująca pierwszych 20 lat
życia Gniewomira, jego długą i krętą drogę pełną niebezpieczeństw i wyzwań, by
stać się wojownikiem księcia Bolesława. I przyznam szczerze, że czuję niedosyt,
bo pragnę wiedzieć, jak potoczyło się dalsze życie Gniewomira w służbie
polskich królów…
Za
egzemplarz powieści dziękuję wydawnictwu:
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Taką powieść historyczną mogę polecić swojemu wujkowi.
OdpowiedzUsuńI słusznie.
UsuńDziękujemy za recenzję, zainteresowanym życzymy przyjemnej lektury
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiamy ;)
Ja również dziękuję!
UsuńZdecydowanie nie moje klimaty. ;)
OdpowiedzUsuńDomyślam się...
UsuńNa chwilę obecną nie mam ochoty na powieść historyczną, więc jednak nie skuszę się powyższy tytuł.
OdpowiedzUsuńTo raczej nie Twoje klimaty, Cyrysiu.
Usuń