Tytuł:
W linii prostej
Tłumaczenie:
Krzysztof
Krzyżanowski
Wydawnictwo: Editio
Seria: Kryminalna seria o komisarzu Dixonie
Tom: 1
Liczba stron: 192
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-283-2580-7
Sprawie powinien się przyjrzeć ktoś, kto zna specyfikę wspinania. (s. 16)
Góry
podziwiam od dołu, chociaż zdobywam różne szczyty, lecz nie górskie. Jednak są
zapaleńcy wspinaczek górskich i o nich dziś kilka słów w wersji kryminalnej. Będzie
intrygująco, a gwarantuje to angielski pisarz Damien Boyd, autor kryminału W linii prostej, pierwszego tomu serii Kryminalna seria o komisarzu Dixonie.
Nie chcemy, żeby
bez stosownego dochodzenia uznano to za wypadek. (s. 16)
Nick
Dixon przeniósł się z Metropolitan Police w Londynie i podjął pracę w Avon and
Somerset Constabulary. W niedzielę otrzymuje wiadomość od posterunkowego. W piątek
wieczorem w wypadku wspinaczkowym w wąwozie Cheddar w okolicach szczytu High Rock
zginął Jake Fayter, jego dawny partner wspinaczkowy. Mężczyzna odpadł od skały
i spadł z wysokości kilkudziesięciu metrów i zginął na miejscu. Komisarz obiecał
rodzicom kolegi, że przyjrzy się sprawie.
Moje działania
będą musiały pozostać nieoficjalne. Trzeba też pamiętać o tym, że jestem tu
stosunkowo nowy, a to też w niczym nie pomaga. (s. 18)
Sprawa
od początku jest intrygująca, bowiem Jake od lat uprawiał wspinaczkę górską,
był świetny w tym, co robił, prowadził bloga. Często ryzykował własne życie w
czasie wspinaczki, by uratować swego partnera. Należał do tych, którzy
przesuwają własne granice. Szczegółowo planował każdy swój krok i rozpracowywał każdą trasę. Jake od dwóch
lat pracował nad projektem – korzystając z lin, asekurował się w czasie pracy
nad poszczególnymi ruchami na czymś, co „miało stać się nową drogą”.
Twierdzę po
prostu, że nie wiem, co się wydarzyło, i jestem winien Jake’owi wyjaśnienie
całej sytuacji. (s. 41)
Nick Dixon nie
dopuszcza do siebie myśli, że Jake popełnił błąd, że na przykład źle zawiązał
węzeł, który sam się rozwiązał. Nieszczęśliwe zdarzenie widzieli turyści,
którzy robili zdjęcia i nagrywali film. Na jaw wychodzą inne fakty. Komisarz dostaje
oficjalnie sprawę śmierci Jake’a Faytera i kieruje trzyosobowym zespołem.
Będziemy podążać
tymi tropami, które mamy. (s. 143)
Jako
szef Dixon musi o wszystkim pamiętać, rozdaje dyspozycje. Jego decyzje czasem
budzą zastrzeżenia u podwładnych, ale panuje nad nimi. Jest ambitny, uparty i
dąży do celu, czasem wytyka błędy w innych śledztwach lub daje wskazówki
młodszym policjantom. W dochodzeniu wykorzystuje doświadczenia zawodowe z
Londynu oraz możliwości współczesnej technologii i internetu. Działa zgodnie z
przepisami, aczkolwiek one… czasami utrudniają dochodzenie. Zwykłe śledztwo
zamienia się w mroczne, przybywa ofiar, zaś okoliczności splatają się w jedno. Okazuje
się bowiem, że Nick Dixon tak do końca nie znał swego kolegi…
Myślę, że to
wszystko na dziś. Mój nos wyczuwa już chyba zapach piwa. (s. 130)
Przyznam
szczerze, że spodobał mi się główny bohater. Autor wykreował go na zwykłego
człowieka, który idzie do pracy, wywiązuje się z obowiązków, a potem wraca do
domu i pije piwo. Pokazał, że policjant chorujący na cukrzycę, jest w stanie
efektywnie pracować i brać aktywny udział w akcjach policyjnych. Do tego ma psa,
który wabi się Monty. To wraz z nim czytelnik kilka razy udaje się na spacery i
podziwia krajobrazy angielskie czy śledzi tok myśli komisarza, a nawet próbuje
umówić się na randkę. W ramach dawnej znajomości, a potem w toku śledztwa często
odwiedza rodziców Jake’a. Warto zwrócić uwagę na różne reakcje rodziców ofiary,
ich stan emocjonalny. Na uwagę zasługuje jeszcze kilku bohaterów – podwładni Dixona
i jego szef oraz sama ofiara. Czytelnik ma szansę poznać jego ostatnie minuty życia
i nie tylko.
Damien
Boyd pomyślał o tym, że nie wszyscy czytelnicy jego kryminału będą się znali na
wspinaczce górskiej. Zadbał o to, by na końcu pojawił się słowniczek z głównymi
pojęciami. I naprawdę on się przydaje, bo gdy się czyta opis wspinaczki, to
niewiele się z tego rozumie. Za to kryminał czyta się bardzo dobrze i bardzo
szybko. To zaledwie 192 strony! Wydaje się mało, ale mnie niczego nie brakowało
– było krótko, treściwie i dynamicznie, choć śledztwo przedstawiono drobiazgowo,
ale kosztem tła obyczajowego i głębszej charakterystyki bohaterów. Kolejne etapy
dochodzenia śledziłam z zainteresowaniem. Oprócz tej początkowo nieoficjalnej
sprawy śmierci Jake’a, Dixon brał udział w innych śledztwach i wykonywał inne
policyjne obowiązki. Miał co robić i fabuła dzięki temu była bardziej realna i bogatsza
w wydarzenia, a przez to ciekawsza. W powieści brak raczej nagłych zwrotów
akcji, ale wystarczy jedno dobre zakończenie, by wbić czytelnika w fotel. Prawda
zaskakuje wszystkich. Zaskoczy i Was!
W
Linii prostej jest kilka zagadek do
odkrycia, na przykład po co ludzie się wspinają…?! Spróbujcie sobie
odpowiedzieć najpierw sami na to pytanie, a potem sięgnijcie po ten kryminał. Ja
jestem ciekawa kolejnych tomów Kryminalnej
serii o komisarzu Dixonie autorstwa Damiena Boyda, tym bardziej, że przy
tym śledztwie zostały jeszcze nierozwiązane wątki poboczne…
Za egzemplarz
książki dziękuję wydawnictwu:
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Interesująca seria. Nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie.
UsuńMnie nawet bardzo zainteresowała, chociaż wolałabym gdyby było więcej nagłych zwrotów akcji, wtedy bardziej książka wciąga!
OdpowiedzUsuńAutor postawił na drobiazgowy opis śledztwa, a prawdziwą bombę zostawił na koniec!
UsuńOstatnimi czasy ciągle mam ochotę na jakiś szybki kryminał, ten wydaje się być idealny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, ifeelonlyapathy.blogspot.com
192 strony to naprawdę szybki kryminał . :)
Usuń