czwartek, 24 maja 2018

Co się dzieje w mieście...

Autor: Fannie Flagg

Tytuł: Całe miasto o tym mówi

Tłumaczenie: Dorota Dziewońska

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Seria: Elmwood Spring

Tom: 4

Liczba stron: 464

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Data wydania: 2018

ISBN: 978-83-08-06477-1

 

Rodzina to skarb, życie jest darem, a miłość nigdy nie umiera…
Fanni Flagg to autorka znana zwłaszcza dzięki powieści Smażone zielone pomidory. Ale od niedawna też jako autorka bestselleru Całe miasto o tym mówi. Dla mnie to najlepsza powieść, jaką przeczytałam do tej pory w tym roku. Nie mogłam się od niej oderwać, w czym też pomagały krótkie, króciutkie rozdziały
Jako pierwszy osadnik czuł się odpowiedzialny za tych, którzy zjawili się tu po nim. (s. 12)
Szwed Lordor Nordstom przybył do Ameryki do stanu Missouri i założył farmę mleczarską. Po ogłoszeniu w szwedzko-amerykańskiej gazecie zaczęli do niego przybywać młodzi osadnicy z rodzinami. Przed 1880 rokiem istniała już mała wspólnota rolnicza Swede Town. W maju 1889 roku Lordor postanowił podarować wspólnocie miejsce na wzgórzu – założył tam cmentarz Spokojne Łąki. Każdy mieszkaniec wybrał sobie kwaterę. Nikt nie wiedział, co się wydarzy na tym wzgórzu w przyszłości. Może to i lepiej.  
Dobrze jest wiedzieć, dokąd się zmierza… to daje poczucie bezpieczeństwa. (s. 323)
Lordor był prostym i wrażliwym mężczyzną. Miał 37 lat i wciąż był kawalerem. Przyszłą żonę poznał dzięki ogłoszeniu w gazecie. Miał narzeczoną na zamówienie pocztowe i odbywał listowne zaloty. Bohater wprawdzie skończył tylko pięć klas, lecz był postępowy i otwarty na rozwój własny i innych. Z katalogu budowlanego z pomocą innych wybrał kilka budynków z elementów gotowych do złożenia. Wkrótce został burmistrzem, a miasto zmieniło nazwę na Elmwood Springs i było jednym z wielu typowych amerykańskich miasteczek.
W Elmwood Spirings, jak wszędzie indziej, jedno pokolenie się starzało, a następnie już wkraczało na scenę. (s. 137)
Życie w tym miasteczku płynęło swoim rytmem. Ludzie przyczyniali się do rozwoju swej miejscowości, pracowali z chęcią, pomagali sobie, polepszali swój los i swoich bliskich. Ich życzliwość, serdeczność, dobroć sprawiała, że Elmwood Springs było jedyne w swoim rodzaju. Niech świadczy o tym fakt, że nie było posterunku policji ani policjanta. Mieszkańcy żyli w zgodzie. Problemy rozwiązywano się sposobem. A świat nie stał w miejscu. Życie mieszkańców, rozwój i funkcjonowanie miasta uzależnione było od postępu cywilizacyjnego, rozwoju technologii, zmiany obyczajów, nowych nurtów w kinie i w muzyce, mody oraz wydarzeń i polityki. Działo się wiele rzeczy i to wszystko miało wpływ na sposób mieszkańców patrzenia na świat, co autorka ukazuje poprzez zaznaczanie upływu czasu akcji dekadami mijanych lat.
Zdaje się, że większość ludzi nie wie, co robić z życiem, bo to nie jest jedna rzecz do ogarnięcia – stwierdziła Elner. – To wiele różnych rzeczy, które dzieją się jednocześnie. Życie jest i smutne, i wesołe, proste i skomplikowane, wszystko razem. (s. 357)

Sami liczni bohaterowie (przydałoby się drzewo genealogiczne) zauważają, że życie tak szybko przemija, wręcz ucieka. Często koncentrują się na sprawach mało ważnych, rozpraszają ich głupstwa, a zanim zrozumieją, co jest ważne, to jest już za późno. Często nie rozumieją, dlaczego ich życie chadza krętymi ścieżkami, dopiero potem okazuje się, że tak to właśnie miało być. Jednak widać wyraźnie, iż kolejne pokolenia pierwszych osadników oraz ludzie napływowi są inni, diametralnie inni przede wszystkim w podejściu do codziennego życia. Dzieje się wiele wspaniałych rzeczy, lecz także coś się psuje od środka… A to znak naszych czasów. I tu każdemu czytelnikowi nasunie się refleksja. Każdy zada sobie przynajmniej kilka pytań o przyszłość świata i swoją.
Przyjemnie jest nie mieć nic do roboty, tylko odpoczywać i napawać się tym, co dookoła. (s. 436)
Fabuła powieści rozgrywa się na dwóch płaszczyznach – realnym i fantastycznym, materialnym i duchowym. Wraz z rozwojem akcji czytelnik coraz częściej bywa na… cmentarzu! Bo człowiek jest tylko „drobnym ogniwem w łańcuchu życia”. Choć ciało jest martwe, to dana osoba dalej żyje, tylko w nieco innym wymiarze. Spokojne Łąki wcale nie są takie spokojne, o nie! Tu zmarli leżą w kwaterach i patrzą do góry, nie zaś z góry, a przy tym plotkują, dyskutują na różne tematy, wspominają, obserwują rozwój świata i się dziwują, jakim to sposobem człowiek stanął na Księżycu. A przy tym żartują, a nawet intrygują! Jednak najbardziej ich ciekawi, co słychać u żyjących. Bo zmarli są ciekawi i ciekawscy! Szczególnie tego, jak ktoś do nich trafił, co było przyczyną śmierci. I tu można się pośmiać. Na cmentarzu po jakimś czasie robi się taki hałas i rozgardiasz, że sami mieszkańcy ustalają zasady na cmentarzu. Do czego to doszło!
Oj, złotko, nie powinnaś tracić poczucia humoru. Śmierć to część życia. (s. 312)
I w dużej mierze jest to powieść o śmierci, ale zupełnie innej niż ją sobie ludzie wyobrażają i której tak się boją. Autorka niejako udomawia śmierć i pokazuję ją z całkiem innej strony. Bardziej… ludzkiej, normalnej, naturalnej. Na pewno radośniejszej. Bo i taka jest najnowsza powieść Fannie Flagg – zwykła, a jednocześnie niezwykła. Zwyczajnie traktuje o najważniejszych sprawach w życiu człowieka, wskazuje wartości uniwersalne, a z drugiej strony z humorem traktuje o zmarłych i śmierci; przemyca proste życiowe mądrości zapomniane we współczesnym świecie; bawi, wzrusza i porusza (chusteczki mogą się przydać). Mimo różnych bolączek daje też czytelnikowi nadzieję.
„Każdy jest w czymś dobry”. Cała sztuka to znaleźć to coś”. (s. 375)
Co zrobić, by krowy były szczęśliwe i dawały więcej mleka? Jak działało korespondencyjne biuro matrymonialne? Co można zamówić w katalogu budowlanym Lyman-Bridges? Która panna zamierza urodzić kocięta? Z jakiego powodu kobieta chce zastrzelić gorset na śmierć? Kto ma felerny gen? Kto dał Amerykanom bezpłatne biblioteki? Jak można wystraszyć nieboszczyka na śmierć? Czego to ludzie nie wymyślą i o czym tak mówiło całe miasto… – dowiecie się z ciepłej i wzruszającej powieści Fannie Flagg Całe miasto o  tym mówi. Polecam!

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

6 komentarzy:

  1. Jakoś specjalnie nie kusi mnie ta książka, ale skoro polecasz, to może kiedyś po nią sięgnę.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też tak od razu nie kusiła, czekała w kolejce, a gdy ją zaczęłam, to w dwie doby przeczytałam. Tak mnie zaczarowała.

      Usuń
  2. Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca. Zapisuję sobie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzisz teraz Marto, że warto było zawalczyć o tę książkę.
    Niesamowicie odpoczęłam przy niej. To naprawdę magiczna, cudowna opowieść. I ogromnie się cieszę, że i Tobie się spodobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, warto było! Magia życia. Teraz muszę sobie kwaterkę zaklepać ;)

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.