Tytuł:
Ślepy archeolog
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2018
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-65973-02-3
Tom Mara jest błyskotliwym, pewnym
siebie i odnoszącym spore sukcesy archeologiem, szefem wykopalisk na Krecie. I
od lat jest niewidomy. Stracił wzrok jako osiemnastolatek podczas trzęsienia
ziemi, co nie przeszkodziło mu w zawrotnej karierze. Ma doskonały słuch, węch i
niezwykle wrażliwy dotyk. Wykształcił pamięć niemal absolutną – pamięta
dokładnie każdy kamień i każdy centymetr wykopalisk, na podstawie zapachu
powietrza i kąta padania promieni słonecznych na swoją twarz jest w stanie
podać dokładną lokalizację. I uważa, że ma rzeczywistość pod kontrolą. Pewnego dnia na terenie wykopalisk
giną turyści. Ich śmierć może się wiązać z nielegalnym handlem antykami. Chwilę
później ktoś zabija psa asystentki Toma. Być może ta sama osoba zaczyna wysyłać
mu esemesy z zagadkami – jeśli ich nie odgadnie, jego asystentka także zginie.
Tom rozpoczyna niebezpieczną grę. Przeciwnik ciągle jest jednak o krok przed
nim i nie cofnie się przed niczym. Także przed kolejnym morderstwem. Gdy ginie Oliwia, konserwatorka w
zespole Toma, ten zaczyna podejrzewać swoją narzeczoną, która pracuje w tym samym
ośrodku. Ale nie tylko ją… Zaczyna się gubić w domysłach. Ktoś chce mu
zaszkodzić? Postradał rozum i wszystko mu się wydaje? A może to część
misternego planu, żeby się go pozbyć?
Perfekcyjna
pamięć, doskonały słuch i świetny węch. (s. 16)
O
kim mowa? Któż to taki? To Tom Mara, główny bohater powieści Ślepy archeolog Marty Guzowskiej. Z taką postacią spotkałam się po raz
pierwszy
Jestem ślepy. (s.
44)
Gdy
człowiek traci jeden zmysł, to inne jakby w zastępstwie przejmują jego
obowiązki, wyostrzają się. Tom Mara widział, ale jako 18-latek w wyniku wypadku
stracił wzrok. On nie jest niewidomy, on jest ślepy, jak to wielokrotnie
podkreślał. Wprawdzie węch i słuch ma wyostrzone, lecz porusza się bez białej
laski. Liczy kroki, zapamiętuje odległości, tworzy trójwymiarowe obrazy
przestrzeni w myślach, doskonale wyćwiczył swoją pamięć. Wykopaliska muszą być
dostosowane do niego. Tom jest bardzo pewny siebie i to go czasami gubi, a nie
lubi przyjmować pomocy od innych. Jego stawianie na swoim i wykonywanie jego poleceń
bez szemrania i wbrew logice nie tylko irytuje jego pracowników, ale i
czytelnika. W dodatku zaczyna się dziwnie zachowywać. Czasami chciałoby się nim
potrząsnąć lub pociągnąć za rękę we właściwym kierunku. A z drugiej strony
można go podziwiać za to, jak sobie radzi z niepełnosprawnością w górzystym
terenie, choć opisy liczenia kroków, trzymania się murków itp. mogą z czasem
nieco nużyć.
Ludzkie
nieszczęścia to zawsze radość dla archeologa. 51
Może
to zdanie dziwnie brzmi, ale taka jest prawda. Praca archeologów jest ciężka i
często prowadzona w trudnych warunkach, dodatkowo ogranicza ich czas. Oprócz
kopania w ziemi, zdejmowania kolejnych warstw i przeprowadzania badań na
bieżąco, muszą wszelkie odkrycia zanotować w kilku miejscach, by one faktycznie
zostały odkryte. Tom Mara jako kierownik wykopalisk bardzo tego przestrzega,
lecz nie jest w stanie upilnować wszystkich studentów, choćby z powodu swej
ślepoty. Ale uświadamia czytelnikowi, jak ważna i ciężka jest to praca, choć
marnie opłacana. To niejako hołd oddany przez autorkę dla wszystkich
archeologów za ich wysiłek i pracę.
Dlaczego pan
kłamie, panie Mara?
Tym
razem autorka zaproponowała czytelnikowi nieco inną konwencję literacką.
Zaczyna się niejako od końca. Tomasz Mara, szef Centrum Badań Archeologicznych
w Pachia Ammos i wykopalisk archeologicznych w starożytnej wiosce Halasmenos,
zgłasza się na policję i przyznaje do popełnienia dwóch morderstw. Jego ofiary
to jego pracownice Mona Abano i Oliwia Papadaki. Przesłuchuje go porucznik
Marina. I to taka gra w kotka i myszkę, kto okaże się sprytniejszy, kto kogo
wywiedzie w pole. Ona wie, że on kłamie, on z kolei nie może powiedzieć prawdy.
Między intrygującą i nieco drażniącą grą słów archeologa i policjantki są jego
zeznania – wspomnienia wydarzeń z ostatnich czterech dni.
Ale prawdziwy
skarb krył się gdzie indziej. (s. 317)
Skarbem,
dobrym pomysłem okazał się też sposób prowadzenia wydarzeń. Czytelnik
uczestniczy w nich od początku i widzi je „oczami” ślepego archeologa, głównego
bohatera. Jego zmysły stają się wyostrzone dzięki dokładnym opisom miejsc i
osób. Dzięki dokładnym datom, godzinie i miejscu wie, gdzie się znajduje.
Początkowo może nie spodobać się konwencja przesłuchania i wracania
wspomnieniami do tragicznych wydarzeń, gdyż wtedy akcja nieco traci na
dynamiczności, lecz z czasem ją się doceni, tak było w moim przypadku. Rozwiązanie
zagadki mnie nie zaskoczyło, ale samo zakończenie tak.
Nie wierzę ci,
bo wszystko do siebie pasuje. Jak układanka. (s. 312)
Autorka
nie stroni od niebezpiecznych wydarzeń, potrafi podnieść adrenalinę wszystkim
wkoło. Potrafi też dobierać nazwy własne – nazwisko ślepego archeologa kojarzy
się z marą, która nawiedza w snach lub pojawia się z zaskoczenia poruszając się
cicho. Nazwa wsi, w której prowadzone są wykopaliska, to Halasmenos, co w
języku greckim znaczy ‘zepsuty’, ‘zniszczony’. Wieś leży na terenie
sejsmicznym, tu często są trzęsienia ziemi, nie brakuje ich też w powieści.
Należy zwrócić baczniejszą uwagę na zachowania ludzi w czasie ich trwania. To
ciekawe, jak człowiek sobie radzi w obliczu zagrożenia.
Bo nie mogę
powiedzieć prawdy. (s. 116)
Ja
też nie mogę… spojlerować, ale zachęcam do przeczytania powieści Ślepy archeolog, kryminału
archeologicznego, w którym bohater nic nic nie widzi, zaś ziemia się trzęsie nie
tylko z powodów sejsmicznych.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Czuję się mocno zachęcona do lektury tej książki. Bardzo dziękuję. 😊
OdpowiedzUsuńKsiążkę już mam i czeka na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńKryminału archeologicznego jeszcze nie czytałam, może to być miłe doznanie :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKryminału archeologicznego jeszcze nie czytałam, może to być miłe doznanie :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNa pewno... inne. Serdeczności!
Usuń