Tytuł:
Zbyt piękne
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 376
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2018
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-8123-122-0
Zuzanna kupuje dom po okazyjnej cenie.
Wie, że wymaga on sporych nakładów, ale na marzeniach się nie oszczędza. Nowy
dom, nowa praca, nowe życie. Wreszcie będzie mogła mieć kota, psa i różanecznik
w ogrodzie. Tymoteusz kupuje stare mieszkania, remontuje je i sprzedaje po
wyższej cenie. Jakież jest jego zdziwienie, gdy na progu niedawno nabytego domu
pojawia się nieznajoma młoda kobieta i twierdzi, że to jej własność. Oboje
padli ofiarą oszusta, który sprzedał nieruchomość dwóm osobom, a następnie
zniknął wraz z pieniędzmi. Tymoteusz nie zamierza ustąpić i wyprowadzić się ze
swojego nabytku. Zuza zaciągnęła kredyt, więc również nie zamierza zrezygnować.
Jedyne, co im pozostaje, to zawiązać sojusz, znaleźć oszusta i odzyskać
pieniądze.
Letni czas z książką w ręku to czas na odpoczynek, totalny relaks i uśmiech na twarzy. Ów uśmiech wywołają bohaterowie i ich perypetie najnowszej powieści Olgi Rudnickiej Zbyt piękne.
Jeśli coś jest
zbyt piękne, by było prawdziwe,
to jest tylko
piękne. (s. 38)
Człowiek
dąży do spełniania swoich marzeń. Zuzanna Cieplik i Tymoteusz Magnus, główni
bohaterowie powieści, właśnie je spełnili – kupili wymarzony dom. Jednak ich
marzenie ma wielką skazę. Okazało się bowiem, że kupili ten sam dom, tego
samego dnia, w innym mieście, lecz od tego samego kupującego. Sytuacja jest
patowa. Bohaterowie tymczasowo nie mieszkają razem, ale pod jednym dachem, w
jednym domu, a to nie to samo.
Wróg był tylko
jeden […]. Hieronim Sroka. (s. 44)
Mimo
obopólnej niechęci i podnoszenia sobie adrenaliny na każdym kroku tonem o kilka
oktaw wyżej Zuza i Tymek, tkwiący w tym samym bagnie, zawierają umowę. Łączy
ich wspólne nieszczęście, które zwie się Hieronim Sroka. To poszukiwany oszust
matrymonialny, który przerzucił się na branżę nieruchomości z powodu
otrzymanego spadku. Mają dziwne pomysły i dążą do swego celu, nie zważają przy
tym na ostrzeżenia z różnych stron, by od tej sprawy trzymali się z daleka.
Wolą robić cokolwiek, niż siedzieć z założonymi rękami.
Sami znajdziemy
Srokę! (s. 211)
Opieszałość
policji i ilość spraw przypadających na jednego policjanta sprawia, że Zuza i
Tymek zaczynają prowadzić prywatne śledztwo w międzyczasie próbują się nie
pozabijać wzajemnie. Oboje mają uraz do płci przeciwnej z powodu ostatnich
związków damsko-męskich i przeżyć emocjonalnych z nimi związanych. Między nimi
kipi i wrze, co rusz awantury, do tego bezsensowne dyskusje o niczym, które
służą li tylko wzajemnej agresji.
Mam więcej
problemów, niż jestem w stanie udźwignąć, zatem nie będę dokładać sobie
kolejnych. (s. 164)
Autorka
zaserwowała swoim bohaterom perypetię z życia wziętą. Dodatkowo ją ubarwiła
dodatkowymi problemami, dołożyła kłopotów wszelkiej maści, wrzuciła do
codziennego życia i oprawiła to wszystko dużą dawką humoru, a całość
rozmieściła na karuzeli emocji, która kręci się w zawrotnym tempie. Mało tego,
żeby było śmieszniej akcję osadziła w miasteczku Kłopotowo – wpierw na ulicy
Spokojnej 15, a potem na ulicy Rzeźnickiej 35/3. Nazwy własne nie są tu bez
znaczenia. Nazwisko oszusta – Sroka też jest wymowne, choć bardziej niż
policjanta Rurzyckiego. Olga Rudnicka wie, jaką siłą jest onomastyka.
Kobieta jest jak
kwiatek. Od ciebie zależy, czy to będzie delikatna róża,
czy rosiczka. (s.
228)
W
tej książce bohaterowie przerzucają się wieloma trafnymi lub mniej trafnymi
opiniami na temat mężczyzn i kobiet. Czytelnik zatrzymuje się na chwilę przy
nich i zastanawia, czy w rzeczywistości tak jest. A Zuza i Tymek w tej materii
mają wiele do powiedzenia po ostatnich przejściach i doświadczeniach swoich
bliskich. Członkowie ich rodzinki dostarczają im dodatkowych kłopotów, które
bawią i śmieszą. Jednak najbardziej uwagę przyciąga chuderlawa gadzina i
terrorystka w jednym, czyli panna Cieplak.
W minutę
doprowadza go do szewskiej pasji, rozpaczy i rozbawienia. (s. 204)
Kobieta
ma w sobie coś irytującego, bywa upierdliwa i czasem zachowuje się
irracjonalnie. Potrafi zastrzelić tekstem, wyskoczyć z nim nie w porę, palnąć
coś znienacka, przeskoczyć z tematu na temat lotem błyskawicy, aż biedny Tymek
nie nadąża za jej tokiem rozumowania. Zuza bowiem doprowadza go do czarnej
rozpaczy, lecz z drugiej strony jej rozsądne podejście do świata i
wychwytywanie niuansów przydają się w różnych sytuacjach. To jej postać, jej
osobowość i cięty język sprawiają, że jej rozmowy z innymi postaciami powieści
to prawdziwy majstersztyk. Dialogi bawią do łez. Kilka razy śmiałam się w głos,
nawet łezka w oku zakręciła mi się ze śmiechu. Komizm sytuacyjny również, ale
to Zuza jest mistrzynią bezsensownych dyskusji, zwłaszcza damsko-męskich. Nowa
praca w firmie rodzinnej z kolei wymaga od niej także celnych ripost
skierowanych do dyrektora. Autorka kreuje swoje postacie z lekkością i
znajomością charakterów, osadza ich w danej sytuacji i obarcza kłopotami, w
niewymuszony sposób sprawiając, że czytelnik nie może oderwać się od akcji, bo
chce wiedzieć co dalej, bo się śmieje i świetnie bawi.
Argumenty dzielą
się na męskie i żeńskie. (s. 161)
To
czas na argumenty żeńskie – Zbyt piękne
to komedia (p)omyłek osadzona w polskich realiach, z nietuzinkowymi bohaterami z
domem, lecz bez domu. Zagwarantuje miło spędzony czas i poprawę humoru.
Zwłaszcza że… pojawiają się Pterodaktyle i Kropeczek! A sroce lepiej nie wpadać
pod ogon, żadnej.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Lubię komedie omyłek. Pewnie w końcu przeczytam.
OdpowiedzUsuńPewnie tak. ;)
UsuńCzytałam chyba jedną powieści tej autorki i bardzo mi się podobało. Muszę skusić się i na tę książkę 😀
OdpowiedzUsuńOj, to masz sporo do nadrobienia, zresztą ja też jeszcze nie wszystkie książki autorki przeczytałam.
UsuńPrzyjemnie zapowiadająca się książka :-)
OdpowiedzUsuńI taka jest, a i śmiechu kupa. ;)
Usuń