Tytuł:
Francuski klejnot
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Francuskie zlecenie
Tom: 2
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-10-13025-9
Chrześnica Ewy, Kalina, boryka się z
poważnymi problemami. Zawiść rodziny, internetowe oszczerstwa oraz straty
finansowe, które przynosi prowadzony przez nią pensjonat to zaledwie czubek
góry lodowej. Zatroskana Ewa przeczuwa, że dziewczyna nie poradzi sobie bez
wsparcia, dlatego obmyśla sprytny plan i zaprasza do Polski przyjaciela z
Francji. Tymczasem sama otrzymuje kłopotliwy spadek, który przyniesie jej
więcej zmartwień niż pożytku. Niechcący otworzy drzwi do przeszłości i zbudzi
dawno uśpione duchy przodków...
Francuskie
zlecenie
Anny J. Szepielak to kontynuacja historii opisanej w książce Francuskie zlecenie. Od tamtych wydarzeń
minęło piętnaście lat. Ewa wyszła za mąż za Gerarda, francuskiego ogrodnika
rezydencji Konstancji. Mają dwójkę dzieci. Właśnie przyjechali do Francji na
pogrzeb Konstancji i odczytanie testamentu.
Co ja zrobię z
tym rubinowym pierścieniem? (s. 36)
Ów
kłopotliwy spadek to tytułowy przedmiot – bogaty, pięknie zdobiony, stary,
przykuwający spojrzenie. Motyw pierścionka schodzi na dalszy plan, jakby pozostaje
w ukryciu i czeka na dogodny moment, aby ujrzeć światło dzienne i wpłynąć na
rozwój wydarzeń. A to nie jedyna biżuteria w tej powieści, która odegra ważną
rolę…
Szczęście
rodzinne to świetne antidotum na rozczarowania życiowe. (s. 154)
Autorka
przedstawia w powieści dwa typy domów, dwa modele rodzin. Dom na wzgórzu
powyżej miasteczka, otoczony lasami jest wolny od Internetu, a komórki mają
zasięg tylko w jednym ciemnym kącie pensjonatu. Widać sędziwość budynku i
mieszaninę różnych stylów, co ciekawi i śmieszy. Tu czas odmierzany przez zegar
z kukułką biegnie inaczej, tu ciszę i spokój znajdą utrudzeni wędrowcy, których
otoczy troskliwość gospodarzy. Ten niezwykły dom po babce Halinie jest
przyczyną różnych problemów. Kalina ma wsparcie tylko ze strony gaździny i
ciotki Ewy. Czy to wystarczy? Zaś francuska rezydencja Elizy to klasyka,
rozmach, bogactwo i wielopokoleniowość. To rodzinne wsparcie i obowiązkowa
praca na rzecz rodziny. I jak sam Aleks przyznaje, że czasem „za dużo tej
rodziny w rodzinie”.
Kiedy się
zacznie mówić o przeszłości, człowiek od razu się wciąga. (s. 220)
Historia
rodu Flory jest bogata w wydarzenia, ale i skrywa wiele rodzinnych sekretów.
Aleks, rodzinny historyk, robi porządek w domowym archiwum. Wpada na trop
nieznanych przodków. Kiedyś w rozwiązaniu zagadki obrazu pomagała mu Ewa, teraz
również służy mu swoją radą. Ale i ona ma co robić. Czyta pamiętniki ciotki
Eugenii, w których pojawia się nowa antenatka. Dzięki drzewu genealogicznemu,
zamieszczonemu na końcu powieści, czytelnik nie pogubi się w bohaterach i
koligacjach rodzinnych. Domowi historycy mimo urlopu mają pełne ręce roboty. Pojawiają
się intrygujące zbiegi okoliczności, zaś sekret goni sekret…
Świadomość
własnych korzeni buduje tożsamość człowieka. (s. 326)
To
pierwsza rzecz o genealogii, którą nauczył Ewę Aleksander. Odkąd Ewa czyta
pamiętniki swej ciotki, inaczej patrzy na wiele spraw. Rozumie jak ważna jest
historia rodziny i poznanie przodków, dlatego sama staje się rodzinnym
genealogiem i nauczycielem. Daje też rady Kamili, aby pamięć o babce Helenie
nie przepadła, żeby jej potomkowie poznali historię swej przodkini i ją samą.
Duchy se znowu
pofolgowały. (s. 190)
W
starym domu nie powinno zabraknąć ducha. I tak jest w pensjonacie. Jaś, 4-letni
syn Ewy, widzi pana ducha. Ten malec jest nieprzeciętnym dzieckiem, przez co od
razu przykuwa uwagę czytelnika. Dużo mówi, jego bujna wyobraźnia co rusz
zmienia mu profesję, a przy tym chłopiec jest bardzo rezolutny, bystry i mądry.
Gaździna Jadzia to dobry duch agroturystyki i domowników, mądra głowa, dobra
dusza, wielkie serce. Prowadzi pensjonat twardą ręką. Potrawy wychodzące spod
jej rąk to niebo w gębie, o czym co i rusz zaświadczają podniosłe epitety pana
Ryszarda. Uważajcie, bo przy czytaniu tej powieści zgłodniejecie. Ewa, to taka
trochę matrona, ciotka dobra rada. To ona znajduje sposoby na rozwiązanie
problemów, służy radą. Główna bohaterka, Kamila, pozostawiona sama sobie walczy
z problemami po swojemu, a jest artystyczna dusza nie daje o sobie zapomnieć.
Ona i Aleks przechodzą w powieści największą metamorfozę. Jest jeszcze wielu
pomniejszych bohaterów, a każdy z nich odbierany jest przez czytelnika jako
żywy człowiek, w którym emocje odgrywają w=dużą rolę, jak to u górali. Och, psy
też w tej powieści mają coś do… zaszczekania.
Na co te syćkie
ceregiele? Miastowe to nigdy zwyczajnie nie pomyślą, ino zawracają człowiekowi
rzyć. (s. 186)
Dla
mnie największą ucztą przy czytaniu książek Anny J. Szepielak jest stylizacja językowa,
język, którym posługuje się autorka, i słowa będące źródłem wielu emocji. Dla
mnie to prawdziwa uczta językowa! Na uwagę zasługuje szczególnie gaździna
Józia. Starsza pani unowocześniła gwarę podhalańską ze względu na turystów, ale
swych góralskich korzeni się nie wyrzeknie, zwłaszcza w momentach, gdy daje się
ponieść emocjom. Bywa zabawnie, ale i groźnie. Źródłem komizmu językowego jest
Aleks i jego krewni, którzy kalecza język polski. Poprzekręcane słowa w
kontekście całej wypowiedzi bawią czytelnika. Jest jeszcze historyczna
stylizacja językowa – język XIX wieku. Jak zwykle u tej autorki pojawiają się
wątki z przeszłości – bohaterowie z XIX wieku też zabierają głos. Przy okazji
można poduczyć się języka francuskiego, gdyż w tej powieści pada wiele słów i
zdań z języka obcego, które wyjaśnione są w przypisach.
Czasem trzeba
coś za sobą zamknąć, pożegnać się, skoro nie można już nic zmienić. Że trzeba
coś wyjąć z tego plecaka i zostawić, jeśli chce się pójść do przodu. (s. 267)
Kamila
i Aleks to młodzi ludzie, którzy znaleźli się na rozdrożu życia. Problemy ich
przygniatają, przeszłość stopuje przyszłość, teraźniejszość jest, jaka jest, a
oni zaplątani, uwikłani i bez pomysłu na dalsze życie. Autorka w sposób
metaforyczny przedstawia sytuację ludzi, których plecak pełen jest kamieni, a
przez to zbyt ciężki do dalszego dźwigania przez życie. Podpowiada, co zrobić w
takiej trudnej sytuacji. Ta powieść to nie tylko lekka i przyjemna lektura
opowiadająca o rodzinie. Mieści ona w sobie ciekawe rozwiązania różnych
problemów, przekazuje poważne treści, daje czytelnikowi motywację do podjęcia
działań, szczególnie w dziedzinie genealogii. Nie mogło zabraknąć wątku
miłosnego, i to w kilku odsłonach. Dojrzała miłość Ewy i Gerarda kwitnie, a
inne dopiero zaczynają się wiązać i rozkwitać. Będzie romantycznie i z
przytupem. Wrażeń czytelnikowi nie zabraknie, bo i nieprzewidziane zwroty akcji
przysporzą bohaterom i czytelnikom emocji.
Zakończenie
dylogii francuskiej pozornie zamyka wszystkie wątki. Dzięki wszechwiedzącemu
narratorowi czytelnik wie wszystko, tylko bohaterowie nie są do końca świadomi
co i jak. Jednak pozostaje uchylone okienko, by mogła powstać część trzecia.
Będą z tego
kłopoty, już ja tam swoje wiem. (s. 186)
A
ja zaś wiem, że Francuski klejnot to
klimatyczna powieść rodzinna, w której pachnie góralskim jedzeniem, oko cieszą
jesienne widoki gór, artystyczne dusze mają pole do popisu, historia łączy rodziny,
zaś rodzinne sekrety zostają ujawnione, miłość kwitnie po wielokroć, a
czytelnik zastanawia się, czy to wszystko to splot okoliczności czy
przeznaczenie?
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Przede jeszcze pierwszy tom. 😊
OdpowiedzUsuńTak.
UsuńTen górski klimat mnie bardzo zachęca. Myślę, że ta książka by mnie oczarowała.
OdpowiedzUsuńSądzę, że nie tylko klimat.
UsuńBardzo lubię opowieści z górami w tle. Chyba się skuszę.
OdpowiedzUsuńBaska
A pewnie!
UsuńI ja kocham góry, zarówno w życiu jak i w książkach :)
OdpowiedzUsuńKocham góry (i ich góralska kwaśnicę też), wiec i książka powinna mi się spodobać!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję!
Usuń