Tytuł:
Przepustka do raju
Wydawnictwo: Psychoskok
Liczba stron: 344
Oprawa: miękka
Data wydania: 2018
Oprawa: miękka
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-8119-219-4
Jakiś
czas temu miałam okazję dwa razy na krótko gościć w Szwecji. Zakochałam się w
Sztokholmie od pierwszego wejrzenia – kolorowo, czysto, zielono i praktycznie.
Szwecja od tamtej pory jawiła mi się jako raj. Czy dalej tak jest po
przeczytaniu książki Michała Prandoty Przepustka
do raju, którą objęłam patronatem medialnym?
Od Ystad aż po
Kirunę żyje się w myśl zasady nad zasadami: „Bądź praktyczny!”. I chyba
wierność tej zasadzie sprawiła, że po II wojnie światowej Szwecja konsekwentnie
budowała raj. Bez patosu, bez powoływania się na mocarstwową XVII-wieczną
historię, bez sojuszów wojskowych i gospodarczych, bez wzniosłych tyrad o
przyjaźni między narodami i bez niepraktycznych filozoficznych dyskusji na
temat aborcji. (s. 69)
Z
tego co widziałam i słyszałam od przewodnika wyrobiłam sobie opinię, że Szwecja
to raj. Ze Szwedami łączy mnie nie tylko umiłowanie przyrody i czytanie książek
oraz zamiłowanie do porządku, ale przede wszystkim pragmatyzm i praktycyzm. W
tym kraju widać to na każdym kroku, a przynajmniej było widać, dopóki „kraju
nie nawiedziły tabuny uchodźców muzułmańskich”. Dla wielu ludzi dalej Szwecja
jawi się jako raj, bo to bogate państwo. Ten dobrobyt wziął się z ciężkiej
kolektywnej pracy i żelaznej dyscypliny, choć jeszcze sto lat temu ten kraj był
zacofany i biedny, a Szwedzi przyjeżdżali do Polski zarobić (budowa portu w
Gdyni). Ciągle w ich podświadomości tkwi hasło: „Razem!”.
Szwedzki uczeń
nie musi wiedzieć. On musi umieć!
Szwedzki
uczeń na początku roku szkolnego dostaje darmowy pakiet podręczników, zeszytów
i potrzebnych drobiazgów. Dobrze zarabiający nauczyciel kształtuje sposób
zachowania się ucznia, bo to jest wiedza przydatna, praktyczna, potrzebna w
życiu, zaś rodzice kształtują osobowość i światopogląd swojego dziecka. Szkoła
podstawowa to 9 klas. W kl. III uczniowie zaczynają naukę języka angielskiego.
To na podstawie jego znajomości w głównej mierze przyjmuje się uczniów do
gimnazjum. Nie ma pisemnych prac domowych. Obowiązkowe jest też wychowanie
seksualne, a w kl. VIII i IX nauka pielęgnacji niemowląt! Każdy w Szwecji ma
swą specjalność i działa w granicach tego, czego nauczył się w szkole.
Jednostki utalentowane równane są do szeregu ucznia przeciętnego, przez co
uczeń staje się „biernym przedmiotem pedagogicznych wpływów”. Liczy się grupa
jako monolit, a nie jako zbiór uzdolnionych jednostek. Uczenie jednakowości mi
się nie podoba, tak jak zwracanie do nauczyciela per ty, pokój do palenia
papierosów dla uczniów, którzy skończyli 16 lat, niby jest historia w planie, a
jakby jej nie było, gdyż Szwedzi patrzą na swoje dzieje z dystansem i unikają
martyrologii.
Nienotowana
nigdzie indziej na świecie liczba bibliotek spełnia z powodzeniem swoją
inspiratorską rolę. (s. 170)
W
9-milionowym kraju za Bałtykiem biblioteki to ważne instytucje kulturotwórcze.
Szwedzi namiętnie czytają książki, co widać po liczbie wypożyczeni i po
podróżnych np. na trasie Malmö – Sztokholm. Wolą je wypożyczać niż kupować,
zniechęca ich bowiem 25% podatek VAT. Gminy mają obowiązek płacenia na
utrzymanie bibliotek, a w miastach 50-tys. są nawet departamenty zagraniczne. I
wiele polskich, książkowych „łupów wojennych”, zrabowanych nam w czasie potopu
szwedzkiego.
Tak na oko
ludzie są blisko, ale człowiekowi daleko do człowieka. (s. 78)
Duży
kraj położony w lesie i na skałach, mała liczba mieszkańców, niska gęstość
zaludnienia, a wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą. Szwedzcy urzędnicy pazerni
są na wiedzę o mieszkańcach, wszystko mają w komputerach. Represyjna kontrola,
a społeczeństwo „niewyobrażalnie zdyscyplinowane”. Tu jednostka nie ma racji
bytu, jest elementem, cegiełką w praktycznej budowli. Powszechny pragmatyzm
sprawił, że romantyzmu nie uświadczysz, spontaniczności też, nawet seks jest
tylko przejawem "wolności osobistej i demokracji".
Obecnie Szwedzi
sami szukają raju. W ich własnym poluzowały się gwinty. (s. 157)
Wiąże
się to z polityką rządu wobec imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu i
szwedzką dwuznacznością – konfliktu zdrowego rozsądku z urzędowo narzuconą
moralnością. Czytając o obłudzie polityków, sędziów i dziennikarzy szwedzkich,
scyzoryk mi się w kieszeni otwierał. Wysocy urzędnicy hodują dżihad na własnej
piersi, socjalistyczny rząd ogłupił swoje społeczeństwo. Poprawność polityczna
i polityka multi-kulti zaciemniają politykom obraz świata i odbierają możliwość
samodzielnego myślenia. Szwedzkie prawo ginie w tej poprawności, czego wynikiem
są absurdalne wyroki sądowe, chroniące przestępców zamiast ofiary, bo rasizm to
najgorszy grzech. Sam autor zauważa, że raj stopniowo zamienia się w piekło,
zwłaszcza w dużych miastach. Ale czy tak na pewno się stanie? Tylko od Szwedów zależy,
jak dalej potoczą się losy ich ojczyzny.
Wtargnięcie bez
pozwolenia na teren prywatny to świętokradztwo. (s. 257)
Mirosław
Prandota imał się w Szwecji różnych prac, przedstawił ten kraj swoimi oczami,
przyglądając mu się z zewnątrz i od środka na przestrzeni 40 lat. Swoje
obserwacje zawarł w tematycznych reportażach-rozdziałach książki. Często
Szwecję porównywał do Polski, wskazywał różnice między sąsiadami znad Bałtyku,
zresztą czytelnik sam będzie to odruchowo czynił w trakcie lektury. Oberwało
się polskim kobietom, a mnie osobiście było szkoda szwedzkich psów.
Spostrzeżenia autora na różne tematy są trafne i poparte różnymi przykładami z
jego życia lub jego znajomych, przydatne dla kogoś, kto się wybiera do naszych
zamorskich sąsiadów.
Więźniowie muszą
mieć dużą przestrzeń, która wpływa kojąco na samopoczucie. (s. 190)
Autor
w swej książce porusza wiele zagadnień z różnych środowisk. Pisałam szerzej o
edukacji, czytelnictwie i polityce. Warto zwrócić uwagę na więziennictwo i
system kar, opiekę nad niepełnosprawnymi (zabrakło mi szerszego kontekstu
medycznego, ale wiem, że tam bym była leczona lekami biologicznymi), politykę
poprawy masy genetycznej (!), problemy małżeństw Szwedów z Polkami, piątkowy
szwedzki relaks i wyładowania złości, dyskoteki według wieku, marnowanie
żywności czy zbieranie jagód i bezpieczeństwo na drogach. Do tego krótki rys
historyczny o polowaniu na czarownice i wojnach polsko-szwedzkich. Całość
wzbogacają historie znanych Polaków zamieszkujących ten kraj – hrabiego Jana
Potockiego, profesora Aleksandra Orłowskiego, grawera Czesława Słonia oraz
historia poparzonej 7-letniej Karoliny, na której długie i kosztowne leczenie
złożyli się Szwedzi.
Szacunek dla
każdego życia […] jest zasadą niepodważalną. (s. 271)
W
Przepustce do raju autor w obrazowy
sposób i w dobrym stylu przedstawił Szwecję i jej wielokulturowych mieszkańców
z ich skandynawską mentalnością, czasem w krzywym zwierciadle i z dawką humoru,
na pewno prawdziwie i wszechstronnie. Cóż, dla mnie to nadal raj, choć po tej
realistycznej lekturze o nieco ograniczonym zasięgu.
Za
książkę dziękuję wydawnictwu:
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Chciałabym, aby Polacy czytali tyle książek. Byłoby cudownie.
OdpowiedzUsuńByłoby...
UsuńFajnie,że dużo czytają :)
OdpowiedzUsuńMożna pozazdrościć.
UsuńOj i my powinniśmy więcej czytać!
OdpowiedzUsuńGosia, my czytamy, ale inni...
UsuńNa temat Szwecji polecam "I cóż, że o Szwecji" Natalii Kołaczek. :)
OdpowiedzUsuńPamiętam o tej książce z Twego bloga.
Usuń