Tytuł:
Gorzej być (nie) może
Wydawnictwo: Videograf
Seria: Mąż potrzebny na już
Tom: 2
Liczba stron: 368
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-7835-556-4
Gdzie Jolka
przegrywa, tam Zośka króluje. (s. 110)
Ponowne
spotkanie z sześcioma przyjaciółkami stworzonymi przez Małgorzatę Falkowską to
powieść pod przewrotnym tytułem Gorzej
być (nie) może. I owa zakamuflowana w tytule przewrotność najbardziej
ciekawi.
Skończył
się rok 2015, zaczął się 2016. Zosia, Berka, Mari, Baśka, Jolka i Monia
spotykają się na sylwestra i… zmieniają tradycję noworoczną. Ponoć zmiany są
potrzebne, bo wprowadzają nowe możliwości. Do lamusa przeszedł temat
zeszłorocznych postanowień, a rozpoczęła się era nominacji w śmiesznych
kategoriach. Została stworzona nowa tradycja, w której…
będą mogli
uczestniczyć i inni. Inni doczepieni przypadkowo przez życiowe okoliczności.
(s. 15)
Tym
razem narratorką i główną bohaterką jest Zośka, bogata dziedziczka, zajęta
nicnierobieniem, która niczym się nie przejmuje. Zawsze się przedstawia jako
„Zofia Majer z TYCH Majerów”. Ma próżne podejście do życia i nieco
roszczeniowe. Codzienne problemy omijają tę egocentryczkę, dlatego jej bliscy
postanawiają wyręczyć los i to zmienić. Baśka, jedna z jej przyjaciółek, a
zarazem matka przyrodniej siostry bohaterki, wraz z partnerem, czyli jej ojcem,
nagle wyjeżdżają na wakacje na Dominikanę, i to wraz z sąsiadami. Pod opieką
Zośki zostaje jej przyrodnia siostra, 3-letnia Zuzanna.
Jedenaście dni
na polu bitwy z dziką zwierzyną, po której nie wiadomo czego, można się
spodziewać. Ciemne oczy skrywają w sobie demona, a kruczoczarne włosy są
wspomnieniem najczarniejszych horrorów. Nawet gładka, porcelanowa twarz nie
jest w stanie przekonać mnie, że w tym niewielkim człowieku jest coś dobrego.
(s. 29)
A
Zuza to żywe srebro, które wie, jak okręcić sobie dorosłych wokół palca, jak
wyegzekwować spełnienie swych zachcianek, jakimi kartami zagrać, by postawić na
swoim. Świetnie też wie, co i kiedy powiedzieć, a jej teksty wbijają w ziemię:
Mamusia mówi, że
twoją głupotą nie można się zarazić, więc i zabić nią mnie nie zabijesz. (s.
23)
No
cóż, Zośka nie należy do zbyt mądrych. W końcu po 9 latach skończyła studia z
kosmetologii i jest zaprzeczeniem naukowo-głupiej teorii robienia manicure’u.
Kobieta zapisała się na następne studia… z seksuologii klinicznej! „Bożeszcze”
– jakby powiedziała ona sama z radością, bo przecież jej udział w filmie porno
i nominacja do erotycznej nagrody to dla niej wielki sukces. Do tego Zośka wiecznie
przekręca słowa i powiedzonka, co nie świadczy dobrze o jej elokwencji i
wiedzy. Jej logika jest równie pokrętna jak jej właścicielka:
Proszę pana, dla
pana może to być nic, a dla mnie może to być coś. Pańskie „nic” nie musi być
jednoznaczne z moim nicem, lecz z moim cosiem. (s. 172)
Innowacyjność
słowotwórcza bohaterki zaimponowała mi. Zośka wymyśla nowe słowa i podaje ich
sposób powstawania oraz znaczenie:
[Łebster] to
taka osoba, która dobrze steruje swoim łbem, znaczy się głową, a głowoster
byłoby głupie. (s. 170)
Ale
z drugiej strony bohaterka nie jest do końca taka mało inteligentna, skoro ma
przebłyski świadomości, które czytelnik poznaje z jej myśli, np.:
Nigdy we mnie
nie wierzyły, miały za głupszą i gorszą tylko dlatego, że jestem ładniejsza i
trochę trudniej idzie mi z nauką. (s. 13)
W
każdym razie Zośka zostaje na polu bitwy z Zuzą i spieszy z prośbą o pomoc do
sąsiada. To Sebastian Poseł, zadufany w sobie narcystyczny pisarzyna, którego
książek nie chce wydać żadne wydawnictwo. Kiedy prawda wychodzi na jaw, ze
rodzice w ten sposób chcieli poznać ze sobą dwoje dorosłych ludzi, to ci knują
zemstę przeciwko swym rodzicom. Jednak los bywa przewrotny i też może się
zemścić. Kara dla Zośki wydana przez sąd przyjaciółek jest dotkliwa – 50 h prac
społecznych w domu dziecka, w którym prym wiodą nastolatek Marcel i jego
szalone pomysły, choćby zabawa w Włóczykija! Studia, prace społeczne, babska
przyjaźń i… rozkwitająca miłość z wydaniem pierwszej książki ukochanego w tle.
Kolejna
autorka udowadnia, iż kobieca przyjaźń to wielka siła, dająca wsparcie i
spiesząca z pomocą w najtrudniejszych chwilach. Jednakże to też strzał między
oczy, gdy się nabroiło. Nawet wyrok sądu przyjaciółek, będący początkowo wielką
karą, może się do czegoś przysłużyć. Bycie wolontariuszem w domu dziecka,
pojawienie się na chwilę, choć trochę urozmaici czas dzieciom. A te potrafią
skraść serca, szczególnie Dżesika i Marcel. Serce kradnie również Zuza, która
lubuje starszą, przyrodnią siostrę. Lubuje, bo lubi to za mało, a kocha to
jeszcze zbyt dużo. Jej charakterek i słownictwo bawią, choć w moim odczuciu
dziewczynce było bliżej do 5 lat niż do 3. Sąsiad Sebastian z kolei to niespełniony
pisarz, podrywający w stylu rodem z podstawówki. Jego pomysły trochę
rozczulają.
Zycie nie może
być tylko czarno-białe. Od nas zależy, jaką barwę mu nadamy, mieszając
wydarzenia w kolorach emocji. Pomiędzy czernią a bielą mieszczą się miliony, a
może nawet i miliardy kolorów, barw, odcieni. Nasze życie może zatem być takie,
jakiem je namalujemy w wyobraźni. (s. 345)
Bohaterki
powieści są już czytelnikom znane, a teraz jeszcze wyraźniej przedstawione są
ich osobowości i możliwości. Baśka robi się wredna, gdy zamieszkuje pod jednym
dachem ze swoją pasierbicą-przyjaciółką, Jolka zawsze wbija szpilę, Mari zamyka
parasol w pewnej części ciała, Berka się rozmnaża, a Monia jak zwykle spokojna.
Aż dziwne, że one trzymają się razem od szkoły. Jak sama Zośka w pewnej chwili
przyznaje:
Mimo wielu zgrzytów
między nami zawsze wiedziałam, że razem jesteśmy niczym ułożone puzzle. Każdy
pasuje do siebie, tworząc razem piękny obraz. (s. 316-7)
Fabuła
to swoisty dziennik i notatki po wizytach w domu dziecka. Akcja tej powieści
jest o połowę krótsza od swej poprzedniczki i pod pewnym względem
niedokończona, skoro kończy się 2 lipca. Ale zaskakuje pomysłowością autorki i
przewrotnością praktycznie na każdym kroku, choć już tak się nie śmiałam jak
przy pierwszym tomie. Tu nikt nie jest pewny niczego, bo każda ze stron próbuje
się zemścić, pokazać swoją wyższość, dać popalić przeciwnikowi. Szkoda, że
wątek studiów został tak słabo rozwinięty, bo byłoby z czego się pośmiać. Zakończenie
głównej akcji zaskakuje, zaś epilog… na końcu rozłożył mnie na łopatki.
Zostałam zawieszona w próżni. Nie wiem, co będzie dalej. Jednak wiem, że chcę
jeszcze!
Gorzej być (nie)
może.
Czy może, czy nie? – trzeba po prostu sięgnąć po powieść i ją przeczytać, by
poznać odpowiedź na to pytanie.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Zapowiada się całkiem ciekawie. Nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńI słusznie. :)
UsuńJak narazie pierwszej części nie przeczytałam, nie mam na to zwyczajnie czasu... Ostatnio jeszcze miałam na nią większa ochotę, ale teraz jak tak myślę, to nie bardzo.
OdpowiedzUsuńTwój wybór. A jest w czym wybierać :)
UsuńNiestety nie czytałam pierwszego omu, chociaż pamiętam, że miałam na tę książkę dużą ochotę, to z czasem to pragnienie zostało zepchnięte przez kolejne. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na Book Tour z "Różą" Agnieszki Opolskiej. - informacj szczegółowe w prawej kolumnie. ;)
Moje pragnienia leżą w 2 stosach na 2 komodach. :)
Usuń