poniedziałek, 13 marca 2017

Wzdychająca samarytanka



Autor: Agata Przybyłek
Tytuł: Kobiety wzdychają częściej
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Seria: Takie rzeczy tylko z mężem
Tom: 2
Liczba stron: 404
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-7976-583-6


Mam być dumna z faktu, że nie dość, że mam męża, to jeszcze dwóch innych facetów deklaruje mi swoje uczucia? Przecież to chore! (s. 342)
Te słowa kieruje Zuzanna, bohaterka powieści Kobiety wzdychają częściej Agaty Przybyłek (to drugi tom serii Takie rzeczy tylko z mężem), do Matyldy Mak terapeutki personalnej.
Pierwszy tom zakończył się dramatycznie, a raczej nie zakończył, gdyż właściwie to akcja zawisła w kulminacyjnym momencie i zostawiła czytelnika z niczym. Mógł on się tylko domyślać, co się wydarzyło i jak bardzo bohaterowie zostali poszkodowani w wypadku samochodowym. Wszystko się wyjaśnia w drugim tomie. Fakt pozostaje faktem – potrzebny był wypadek samochodowy, by zwrócić uwagę męża na siebie i być w centrum jego uwagi.
Bo mojego męża od własnej żony bardziej pociąga kawałek metalu i zardzewiała łopata do wykopywania skarbów! (s. 79)
Tylko od niedawna w domu Zuzanny i Ludwika pomieszkuje przystojny wuefista, zawodowy podrywacz, który na wszelkie sposoby chce się zbliżyć do koleżanki z pracy i ją poderwać, a raczej… zaliczyć. A teraz po wypadku kolejnym domownikiem na jakiś czas zostaje pierwsza miłość bohaterki, jej wybawca – Teodor.
Przecież ja kocham Ludwika. Tylko… (s. 198)
Zuza, porządną żona i matka, ma wewnętrzne dylematy oraz poważny problem emocjonalny – przyzwyczaiła się do męża, z którym ma małe dziecko, ale który ją bardzo zaniedbał i przestał w niej widzieć kobietę; z drugiej strony uwielbia pocałunki Marka; a po trzecie jej pierwsza miłość jest na wyciągnięcie ręki, więc nic dziwnego, że odżywają dawne uczucia, wracają wspomnienia sprzed lat. Dopadają ją wyrzuty sumienia. Wzdychanie jest na porządku dziennym, bo jak sama bohaterka przyznaje:
Trzech facetów to zdecydowanie za dużo. Ta cała sytuacja, w którą nieświadomie się wpakowałam, coraz bardziej przestawała mi się podobać. Zaczynała emocjonalnie po prostu mnie przerastać. (s. 161)

Niezdecydowanie kobiety w kwestii uczuć, a raczej wybrania jednego z obiektów do darzenia nimi, problemy z wiecznie umierającą matką, nastoletnią zakochaną Kasią oraz Panią Dla Wszystkich to codzienne problemy Zuzy. Do tego dochodzą inne, nieco absurdalne wydarzenia. W drzwiach staje ekipa filmowa (Reżyser, kamerzysta Olaf, Joanna Kaczorek) z programu Twój problem, nasza sprawa, aby nakręcić odcinek o Zuzie i szalejącej za kierownica sklepowej.
Nie miałaś babo kłopotów, no to masz filmowców! (s. 280)
W ciągu kilkunastu wakacyjnych dni dużo się w Jaszczurkach dzieje, zwłaszcza w domu Zuzy i Ludwika. Czasami odnosiłam wrażenie, że za dużo. Zastanawiałam się, jak kobieta radziła sobie z codziennymi czynnościami choćby w kuchni, skoro miała zagipsowaną rękę. Czasami irytowało mnie jej wzdychanie i brak zdecydowania, choć Zuza w kilku scenach udowadniała wszystkim, że umie postawić na swoim i wydać rozkaz. Tylko w kwestii uczuć i wyboru mężczyzny na resztę życia miała poważny problem.
Co mama sobie wymyśli jakiś problem, to urządza nam potem cyrk! Albo teatr! (s. 120)
Mama bohaterki przechodzi samą siebie. Czeka na swoją śmierć lub kogoś bliskiego. Wszystko ma przygotowane, tylko… trupa brak! Ten czarny humor w powieści przyćmiewa nieliczne wstawki komizmu sytuacyjnego czy słownego. Bardzo brakowało mi Marcela i jego przezabawnych tekstów. Za to panowie, łącznie ze starszym sąsiadem panem Kaziem, to różnorodni charakterologicznie mężczyźni. Nie wiem czemu uważałam, że wuefista jest młodszy od Ludwika. Ten z kolei pokazuje, że wie, po co nosi portki. Teodor jawi się jako dojrzały mężczyzna doświadczony życiowo, w dodatku uwielbiający czytać, a pan Kaziu rozwala system. No ale…
Wiadomo przecież nie od dziś, że mężczyźni są raczej nieprzewidywalni. I zachowują się infantylniej niż dzieci. (s. 18)
Ta powieść to klasyczna, lekka obyczajówka, w której główna bohaterka ze zbyt dobrym sercem z powodów rozterek sercowych i ogólnie emocjonalnych często wzdycha. Choć zamiast wzdychać, mogłaby się w końcu na coś zdecydować. Na kogoś też. Nie brak w książce elementów dramatycznych, są też zabawne. Autorka odsłania kulisy nakręcania odcinka do programu telewizyjnego, życia w małej miejscowości ze wścibskimi sąsiadami oraz codzienności… typowej kury domowej, która też jest kobietą! A skoro tak, to:
Przecież kobieta powinna o siebie dbać! I to sama dla siebie. (s. 198)
Powieść z jednej strony pokazuje mężatkom, że we własnym mężu mogą znaleźć i przyjaciela i miłość, że w wolnych chwilach warto czytać książki, zaś ogólna wiedza przydaje się człowiekowi w różnych sytuacjach. Dobry czasoumilacz.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

6 komentarzy:

  1. Takie lekkie obyczajówki są mi czasami potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Z pierwszej części bardziej się śmiałam. Marcel! :)

      Usuń
  3. Czytałam "Nie zmienił się tylko blond" i średnio przypadła mi do gustu Wysłałam ją zaprzyjaźnionej blogerce, może jej spodoba się bardziej. A co do tej raczej na pewno nie sięgnę, bo jakoś nie mam czasu, ani chęci na kolejne książki autorki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blond znacznie się różni od tej powieści autorki. I też średnio mi przypadł do gustu, ale oprócz wzdychania jest dużo śmiechu z Marcela.

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.