Tytuł:
Kobiety wzdychają częściej
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Seria: Takie rzeczy tylko z mężem
Tom: 2
Liczba stron: 404
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-7976-583-6
Mam być dumna z
faktu, że nie dość, że mam męża, to jeszcze dwóch innych facetów deklaruje mi
swoje uczucia? Przecież to chore! (s. 342)
Te
słowa kieruje Zuzanna, bohaterka powieści Kobiety
wzdychają częściej Agaty Przybyłek (to drugi tom serii Takie rzeczy tylko z mężem), do Matyldy Mak terapeutki
personalnej.
Pierwszy
tom zakończył się dramatycznie, a raczej nie zakończył, gdyż właściwie to akcja
zawisła w kulminacyjnym momencie i zostawiła czytelnika z niczym. Mógł on się
tylko domyślać, co się wydarzyło i jak bardzo bohaterowie zostali poszkodowani
w wypadku samochodowym. Wszystko się wyjaśnia w drugim tomie. Fakt pozostaje
faktem – potrzebny był wypadek samochodowy, by zwrócić uwagę męża na siebie i
być w centrum jego uwagi.
Bo mojego męża
od własnej żony bardziej pociąga kawałek metalu i zardzewiała łopata do
wykopywania skarbów! (s. 79)
Tylko
od niedawna w domu Zuzanny i Ludwika pomieszkuje przystojny wuefista, zawodowy
podrywacz, który na wszelkie sposoby chce się zbliżyć do koleżanki z pracy i ją
poderwać, a raczej… zaliczyć. A teraz po wypadku kolejnym domownikiem na jakiś
czas zostaje pierwsza miłość bohaterki, jej wybawca – Teodor.
Przecież ja
kocham Ludwika. Tylko… (s. 198)
Zuza,
porządną żona i matka, ma wewnętrzne dylematy oraz poważny problem emocjonalny
– przyzwyczaiła się do męża, z którym ma małe dziecko, ale który ją bardzo zaniedbał
i przestał w niej widzieć kobietę; z drugiej strony uwielbia pocałunki Marka; a
po trzecie jej pierwsza miłość jest na wyciągnięcie ręki, więc nic dziwnego, że
odżywają dawne uczucia, wracają wspomnienia sprzed lat. Dopadają ją wyrzuty
sumienia. Wzdychanie jest na porządku dziennym, bo jak sama bohaterka
przyznaje:
Trzech facetów
to zdecydowanie za dużo. Ta cała sytuacja, w którą nieświadomie się wpakowałam,
coraz bardziej przestawała mi się podobać. Zaczynała emocjonalnie po prostu
mnie przerastać. (s. 161)
Niezdecydowanie
kobiety w kwestii uczuć, a raczej wybrania jednego z obiektów do darzenia nimi,
problemy z wiecznie umierającą matką, nastoletnią zakochaną Kasią oraz Panią
Dla Wszystkich to codzienne problemy Zuzy. Do tego dochodzą inne, nieco
absurdalne wydarzenia. W drzwiach staje ekipa filmowa (Reżyser, kamerzysta
Olaf, Joanna Kaczorek) z programu Twój
problem, nasza sprawa, aby nakręcić odcinek o Zuzie i szalejącej za
kierownica sklepowej.
Nie miałaś babo
kłopotów, no to masz filmowców! (s. 280)
W
ciągu kilkunastu wakacyjnych dni dużo się w Jaszczurkach dzieje, zwłaszcza w
domu Zuzy i Ludwika. Czasami odnosiłam wrażenie, że za dużo. Zastanawiałam się,
jak kobieta radziła sobie z codziennymi czynnościami choćby w kuchni, skoro
miała zagipsowaną rękę. Czasami irytowało mnie jej wzdychanie i brak
zdecydowania, choć Zuza w kilku scenach udowadniała wszystkim, że umie postawić
na swoim i wydać rozkaz. Tylko w kwestii uczuć i wyboru mężczyzny na resztę
życia miała poważny problem.
Co mama sobie
wymyśli jakiś problem, to urządza nam potem cyrk! Albo teatr! (s. 120)
Mama
bohaterki przechodzi samą siebie. Czeka na swoją śmierć lub kogoś bliskiego. Wszystko
ma przygotowane, tylko… trupa brak! Ten czarny humor w powieści przyćmiewa
nieliczne wstawki komizmu sytuacyjnego czy słownego. Bardzo brakowało mi
Marcela i jego przezabawnych tekstów. Za to panowie, łącznie ze starszym
sąsiadem panem Kaziem, to różnorodni charakterologicznie mężczyźni. Nie wiem
czemu uważałam, że wuefista jest młodszy od Ludwika. Ten z kolei pokazuje, że
wie, po co nosi portki. Teodor jawi się jako dojrzały mężczyzna doświadczony
życiowo, w dodatku uwielbiający czytać, a pan Kaziu rozwala system. No ale…
Wiadomo przecież
nie od dziś, że mężczyźni są raczej nieprzewidywalni. I zachowują się
infantylniej niż dzieci. (s. 18)
Ta
powieść to klasyczna, lekka obyczajówka, w której główna bohaterka ze zbyt
dobrym sercem z powodów rozterek sercowych i ogólnie emocjonalnych często
wzdycha. Choć zamiast wzdychać, mogłaby się w końcu na coś zdecydować. Na kogoś
też. Nie brak w książce elementów dramatycznych, są też zabawne. Autorka
odsłania kulisy nakręcania odcinka do programu telewizyjnego, życia w małej
miejscowości ze wścibskimi sąsiadami oraz codzienności… typowej kury domowej,
która też jest kobietą! A skoro tak, to:
Przecież kobieta
powinna o siebie dbać! I to sama dla siebie. (s. 198)
Powieść
z jednej strony pokazuje mężatkom, że we własnym mężu mogą znaleźć i
przyjaciela i miłość, że w wolnych chwilach warto czytać książki, zaś ogólna
wiedza przydaje się człowiekowi w różnych sytuacjach. Dobry czasoumilacz.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Takie lekkie obyczajówki są mi czasami potrzebne.
OdpowiedzUsuńChyba każdej kobiecie. :)
UsuńŚwietna komedia :)
OdpowiedzUsuńZ pierwszej części bardziej się śmiałam. Marcel! :)
UsuńCzytałam "Nie zmienił się tylko blond" i średnio przypadła mi do gustu Wysłałam ją zaprzyjaźnionej blogerce, może jej spodoba się bardziej. A co do tej raczej na pewno nie sięgnę, bo jakoś nie mam czasu, ani chęci na kolejne książki autorki. ;)
OdpowiedzUsuńBlond znacznie się różni od tej powieści autorki. I też średnio mi przypadł do gustu, ale oprócz wzdychania jest dużo śmiechu z Marcela.
Usuń