poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Patchworkowy model rodziny


Autor: Małgorzata Kasprzyk
Tytuł: Rodzinne rewolucje
Wydawnictwo: Videograf
Liczba stron: 284
Oprawa: miękka
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-7835-602-8




Humorystyczna opowieść o utworzeniu rodziny patchworkowej z dwóch rodzin rozbitych. Kiedy Zosia i Janek decydują się na ślub, są dojrzałymi ludźmi po przejściach. Mają dorosłe dzieci, które żyją już własnym życiem, toteż rodzice są pewni, że ich związek nie spowoduje w układach rodzinnych większych zmian. Dokładają jednak starań, aby młodsze pokolenie było ze sobą w przyjacielskich stosunkach. Przynosi to niespodziewane efekty uboczne, w rezultacie których obydwoje zaczynają rozumieć, że duże dzieci to naprawdę duży kłopot...

Bo w życiu nigdy nic nie wiadomo. (s. 161)
Zapatrzona w książki pozwoliła i innym zapatrzeć się w jedną z nich i zorganizowała Book Tour z powieścią Małgorzaty Kasprzyk Rodzinne rewolucje.
I pomyśleć, że rodzice mogą sprawiać swoim dzieciom tyle kłopotów. (s. 58)
Ano mogą, gdy na przykład wtrącają się w życie swoich dorosłych od dawna dzieci, które od dłuższego czasu żyją na własną rękę, mają swoje życie i ustalony światopogląd. To, że 30-letnia Dominika, główna bohaterka, jest zatwardziałą singielką specjalizującą się w sprawach rozwodowych, która nigdy nie była w żadnym związku, zdaniem jej matki Zosi jest co najmniej dziwne, o ile nie nienormalne – Nika jest specyficzna. Rady rodziców nie zawsze są po myśli dzieci, a gdy nawet ich posłuchają, to potem są pretensje. Tak było choćby w przypadku Jana i jego syna Artura. I tak źle, i tak niedobrze.
Rodzice nigdy nie są obiektywni wobec swoich dzieci. (s. 60)
To prawda, bo rodzice kierują się sercem i chcą dla swych pociech jak najlepiej, choć to podejrzliwość czasami gra pierwsze skrzypce. Tylko czasem skutki bywają wprost odwrotne i na linii dziecko – rodzic sytuacja jest napięta. Nawet do tego stopnia, że przez wile tygodni żadna ze stron się nie odzywa czy o istotnych sprawach dowiaduje się przez osoby trzecie. A że nikt nie chce ustąpić…
W związku nic nigdy nie gwarantuje sukcesu, ale są czynniki, które mogą zagwarantować klęskę. (s. 67)

Autorka prezentuje czytelnikowi kilka różnych związków i przyczyn rozpadu co niektórych z nich. Można się rozwieść w gniewie i nie odzywać do siebie przez kilkanaście lat, chowając w sobie urazę do poprzedniego partnera za wyrządzone przez niego krzywdy. Można rozwieść się niemalże w przyjaźni i być w dobrych relacjach, choć małżeństwo od dawna nie istnieje na papierze. W tej powieści nie ma przepisu na miłość i udany związek, za to jest kilka podpowiedzi, co może doprowadzić do rozpadu małżeństwa. I w tym wszystkim Nika musi dokładnie wszystko przemyśleć, zanim podejmie jakąkolwiek decyzję na temat swojego związku. Podchodzi do wszystkich aspektów związku bardzo filozoficznie i racjonalnie. Nie zarzeka się z góry, tylko próbuje. I to mi się podoba.
Przecież nie są spokrewnieni. (s. 149)
Po raz pierwszy w książce spotkałam się z patchworkowym modelem rodziny, w którym dzieci nie mają kilka czy kilkanaście lat, ale kilkadziesiąt. I których do siebie ciągnie. Wprawdzie stali się przyszywanym rodzeństwem poprzez ślub swoich rodziców, lecz przecież nie są spokrewnieni i nic nie stoi na przeszkodzie, by byli razem. Rodzinka się powiększa w tempie ekspresowym – ewoluuje i przechodzi rewolucje osobowe. Autorka przedstawia skomplikowane relacje rodzinne z dużą łatwością i tak też się o nich czyta, choć początkowo można się pogubić w imionach i relacjach. Nowy starszy brat, przyszywane młodsze siostry, trzech dziadków, kolejna dziewczyna brata, koledzy z pracy i podwórka, sąsiadka z dzieckiem… Jest wesoło i zabawnie, ale bywa też niesympatycznie i nieciekawie.
Ty i ja to byłby związek podwyższonego ryzyka. (s. 100)
Akcja rozgrywa się w swoim tempie, narrator przedstawia najważniejsze wydarzenia, a o niektórych czytelnik dowiaduje się ze wspomnień czy refleksji bohaterów. Skróciłabym kilka opisów czy refleksji, a dała więcej wydarzeń z życia rodzinki i jej poszczególnych gałązek. Zakończenie moim zdaniem zabiło to, co najpiękniejsze w tej książce. Ostatni rozdział zupełnie zbędny, nic on nie wnosi, a to, co w nim najważniejsze, najlepiej by było dodać do przedostatniego rozdziału, a nawet wcale.
Wszystko sprowadza się do kwestii spotkania tego właściwego faceta… (s. 156)
Całość oceniam jako dobą, humorystyczną obyczajówkę, w której na pierwszy plan wychodzi siła rodziny i wzajemna pomoc jej członków. Skomplikowane relacje w patchworkowym modelu rodziny to samo życie, o czym wielokrotnie autorka upewni bohatera, pisząc zdania, które od dawna są pewną prawdą objawioną, mądrością życiową. Każda ewolucja niesie ze sobą rewolucję.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

10 komentarzy:

  1. Cieszę się, że tak dobrze odebrałaś tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że u Ciebie czytałam recenzję, a gdy trafiłam na Book Tour, to się z miejsca zapisałam.

      Usuń
  2. Czytałam i uważam, że jest to naprawdę dobra książka. Gorąco ją polecam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomimo ostatniego, bezwartościowego rozdziału mogłabym dać książce szansę. Ciekawi mnie ten humor, o którym wspominasz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi ciekawie. Też chyba nigdy nie czytałam o takiej patchworkowej rodzinie. Czas to zmienić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to był powód mego skuszenia się na tę powieść.

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.