czwartek, 23 sierpnia 2018

Wykopaliska na Krecie


Autor: Marta Guzowska
Tytuł: Wszyscy ludzie przez cały czas
Wydawnictwo: WAB
Cykl: Mario Ybl
Tom: 3
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-280-0999-8


Słynny antropolog Mario Ybl udaje się na wyprawę archeologiczną do Grecji. Zamiast słonecznego pejzażu rodem z katalogu turystycznego zastaje szarość wiosennej Krety: mroczne ulice, przez które przemykają ubrane na czarno kobiety, niewielki wykop, po którym hula lodowaty wiatr, wilgotne, pachnące kurzem muzeum. W ruinach starożytnej świątyni znaleziono szkielet człowieka. Mario podejrzewa, że składano tam ofiary z ludzi. Szybko okazuje się jednak, że góry i wioski współczesnej Krety kryją więcej złowrogich tajemnic niż świat antyczny.

Jak to mówią: możesz oszukać wszystkich przez jakiś czas albo kilka osób przez cały czas, ale nie zdołasz oszukiwać wszystkich ludzi przez cały czas. (s. 88)
Te słowa Abrahama Lincolna stały się podstawą do tytułu trzeciej części cyklu Mario Ybl Marty Guzowskiej – Wszyscy ludzie przez cały czas. Tytuł jest nieco zagadkowy, a jego zrozumienie zajmie kilkaset stron powieści. Jest na co czekać.
Od kiedy pojawiłeś się we Vrachos, mamy sporo kłopotów. (s. 183)
Arogancki, cyniczny profesor antropologii Mario Ybl wykonuje z marszu błyskotliwe analizy szkieletów. On wie po prostu wszystko, co dotyczy kości. Żyje w swym świecie, nic go nie obchodzi, ma kłopoty z komunikacją. Nic dziwnego, że wiele osób go nie lubi, bo on lubi ich denerwować, mówiąc delikatnie. Wali prawdę prosto z mostu, jest pyskaty i złośliwy, obraża rozmówców, zrażając ich do siebie jeszcze bardziej. Ale są i tacy, którzy go lubią! To profesor Galanaki zafascynowana intelektem antropologa. Pojawia się też Pola, jego dawna miłość, która ma mu wiele za złe, lecz ceni jego wiedzę i lubi z nim pracować.
Uważaj na siebie, Mario. (s. 88)

Mistrz popadania w kłopoty, także przez wtykanie nosa w nie swoje sprawy i snucie teorii spiskowych. Sam lub w towarzystwie Karla łazi, gdzie chce sam, irytuje ludzi, a nawet oskarża ich o morderstwo. A sam już po pierwszej nocy został oskarżony o zabójstwo Aliki, studentki archeologii. W ciągu tygodnia pobytu naraził się połowie mieszkańców Krety! Ostrzeżenia nic nie dają. Sam jest narażony na ataki lokalnego szaleńca Chudego Wariata. W dodatku Mario mimochodem uczestniczy w konflikcie dwóch wsi i przygotowaniach do Wielkanocy, kiedy to Kreteńczycy dostają świra. Nawet pogoda nie sprzyja – niskie temperatury i porywisty wiatr nie ułatwiają pracy i przemieszczania się. Ciągle pod górkę. I jeszcze nyktofobia, z którą bohater mierzy się kilkukrotnie. Tylko w momentach strasznej męki, walki z fobią można mu współczuć.
„Kreteńczyk Epimenides powiedział: wszyscy Kreteńczycy to kłamcy”. (s. 299)
To paradoks Epimenidesa. Dojście do prawdy nie jest łatwe, w dodatku wszyscy ludzie przez cały czas…gadają, gdyż każdy każdego zna, mieszkańcy są ze sobą spokrewnieni. Plotka to ich sport narodowy. Znalezienie zabójcy również nie jest łatwe. Nawet gdyby to się udało, to kto uwierzy w prawdę? A żeby nie stać się kolejną ofiarą mordercy, to trzeba uciec z wyspy, a wydostanie się z niej nie jest takie proste.
Kreta to w ogóle jest skansen. Dla archeologa kopalnia wiedzy. (s. 116)
W Grecji trzeba uważać na każdy krok – wszędzie można trafić na pozostałości sprzed tysięcy lat. Tu zawód archeologa cieszy się dużym uznaniem i daje wielką władzę. Jak wielką? O tym najlepiej przekonał się Chudy Wariat. Kierownikiem wykopalisk może być tylko Grek, a praca archeologa jest żmudna i wymaga cierpliwości i odporności, lecz gdy się już coś odkopie, to dobry specjalista z kontekstu ułożenia przedmiotów i szkieletów odczyta bardzo wiele, odtworzy ostatnie chwile życia. Aż chciałoby się dowiedzieć więcej i dłużej uczestniczyć w wykopaliskach. Dzięki autorce poszerzyłam swą wiedzę o starożytnym świecie i współczesnej Grecji. Smaczki archeologiczne, antropologiczne, kulturowe gwarantują czytelnikowi autentyczność opisywanych miejsc. Widać, że Marta Guzowska jest świetna w swoim fachu.
Musiałem się skoncentrować na claviculae. (s. 96)
W kolejnym tomie serii ponownie brak tłumaczeń nazwy części ciała z łaciny. Jednak bardziej denerwuje brak tłumaczeń pojedynczych słów, zwrotów czy krótkich dialogów z greki. Z rzadka są one tłumaczone poza tokiem rozmowy, ale generalnie czytelnik jest zagubiony, może co najwyżej domyślać się znaczeń greckich wyrazów, ale pewności co do ich tłumaczenia nie ma. Przydałby się słowniczek na końcu powieści czy przypisy. To naprawdę niewiele, a o ile bardziej ułatwiłoby czytanie i delektowanie się lekturą. Za to tytuły poszczególnych dni od Niedzieli Palmowej do Wielkiego Piątku podane są po polsku i po grecku, aczkolwiek nie wiem po co…
Dobrze się pan bawi, Mario? (s. 111)
Ja bawiłam się dobrze, czytając ten kryminał archeologiczny. Uczestniczyłam w wykopaliskach, interpretacji kości, kilka razy odwiedziłam muzeum i magazyny pełne skarbów, szukałam mordercy i złodzieja, uciekałam, kluczyłam uliczkami, piłam alkohol, mało jadłam, walczyłam z fobią i nieświadomie uczestniczyłam w grze. Jakiej? Przekonajcie się sami.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

4 komentarze:

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.