Tytuł:
Męskie zwierzenia
Wydawnictwo: Oficyna 4eM
Liczba stron: 216
Oprawa: miękka
Data wydania: 2018
Oprawa: miękka
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-949330-0-5
Ta książka ma u źródła dwa uczucia, dwie
emocje. Miłość do zwierząt i wściekłość na tych, którzy wyrządzają im krzywdę.
(s. 7)
To
najważniejsza informacja o książce Męskie
zwierzenia. Agnieszka Gozdyra,
znana dziennikarka radiowa i telewizyjna (Polsat), na co dzień wielka
miłośniczka zwierząt, przeprowadziła rozmowy z kilkoma mężczyznami na temat
zwierząt. Zebrała je w postaci książki, a zyski z jej sprzedaży wspierają
Fundację dla Szczeniąt Judyta.
Co
cechuje rozmówców pani Agnieszki? Kilka rzeczy. Są znani i lubiani. Nie gwiazdorzą,
choć są gwiazdami. Mają dystans do siebie, są normalni. A nade wszystko kochają
braci mniejszych – zwierzęta i angażują się w walkę o ich prawa. Robią to
bezinteresownie, z potrzeby serca, gdyż są wrażliwi na krzywdę tych, którzy
sami nie mogą się obronić. Oni mają prozwierzęcą jazdę. Kim oni są? Robert Biedroń,
Janusz Chabior, Tytus Hołdys, Zbigniew Hołdys, Szymon Majewski, Andrzej
Rozenek, Marcin „Różal” Różalski, Leszek Stanek. Na pewno ich znacie.
Na początku
łańcucha zła zawsze jest człowiek. (s. 143)
To
słowa Andrzeja Rozenka, a powtarza je w książce Marcin Różalski, podkreślając
dodatkowo, że największym elementem zła. Człowiek od początku istnienia
podporządkowywał sobie przyrodę, czyniąc w niej zarazem wielkie szkody. To ludzie
wielu zwierzętom zgotowali piekło na ziemi. Bicie, znęcanie się, przetrzymywanie
w złych warunkach, wywożenie do lasu, skazywanie na powolną i męczeńską śmierć,
torturowanie, tresowanie, tworzenie ras dla przyjemności, konkursy piękności, hodowanie
w celach przemysłowych według tradycji rodzinnych, traktowanie jak rzecz czy
zabawkę, którą wyrzuca się, gdy się znudzi. Wiele jest ludzkich przewinień
wobec braci mniejszych. Zdaniem Zbigniewa Hołdysa niepotrzebnie uczłowieczamy
psy, gdyż one mają swoje funkcje w stadzie, w końcu wywodzą się od wilków.
Na szczęście
idzie zmiana cywilizacyjna. Działają media, są organizacje pozarządowe. (s. 30)
To
prawda, w Polsce jest coraz więcej prozwierzęcych fundacji i stowarzyszeń,
działających na rzecz ochrony zwierząt, ale ich potrzeby są ogromne. Dlaczego? Choćby
dlatego, że Polacy mają mentalność sprzed lat – polowania przed wiekami były
normą, zwierzęta hodowało się na mięso, koty i psy w obejściach miały do
odegrania swoje role. Każdy z rozmówców podkreśla, od czego trzeba zacząć
zmianę, a raczej od kogo. Od samego siebie! Brakuje codziennej, wielotorowej
edukacji społeczeństwa. Kiedyś nie mówiono na przykład, że bawienie się w cyrk
ze zwierzętami domowymi jest złe.
Każdy
z rozmówców (dziennikarz, sportowiec, polityk, działacz społeczny, artysta) pokazuje
własną postawę i wybory. To oni inspirują ludzi, pokazują alternatywę, dają
dobry przykład. Niosą pomoc na różne sposoby, choć zdają sobie sprawę, że
wszystkim nie pomogą. Wielu z nich wspomina o akcji „Adoptuj, nie kupuj”. Ranczo
„Różaland” czy Fedaczyńscy też odgrywają ważną rolę w zwierzęcym świecie,
ratując choćby konie czy bociany.
Kiedy bierze się
do domu zwierzę, trzeba uczyć dzieci odpowiedzialności za żywą istotę. (s. 189)
W
tej książce jest głównie mowa o psach i kotach, w mniejszym stopniu o koniach,
świniach i krowach czy zwierzętach cyrkowych. Poruszone zostały wszystkie
możliwe tematy dotyczące zwierząt, choć dwa moim zdaniem pominięto – strojenie psów
w różne dziwne fatałaszki ku uciesze właścicielki oraz salony piękności dla
zwierząt.
Mają w sobie
bezwarunkową miłość. Jest w niej ufność i w pewnym sensie zależność od nas. (s.
120)
Ja i mała Bella, suczka brata. |
Pies
ma duszę – to potwierdza każdy z rozmówców. To pies odbiera emocje swego pana,
wyczuwa w nim zmiany chorobowe, działa uspokajająco, biorąc na siebie złą
energię. Luśka działa na Szymona Majewskiego jak wentyl czy piorunochron, nic
dziwnego, że ten dziennikarz uwielbia moment, gdy po wejściu do domu głaszcze
swoją suczkę. Rozmówcy Agnieszki Gozdyry rozmawiają ze swoimi pupilami.
Poznajcie
Batmana, Elvisa, Lusię, Wasyla, Vaderka i inne zwierzaki. Wsłuchajcie się w ich
historię i poznajcie ich niezwykłe osobowości, otwartość na ludzi, o czym
przekonała się autorka w trakcie przeprowadzenia wywiadów. Moją uwagę przykuł
Wasyl, psisko Andrzeja Rozenka, które waży ponad 60 kg. To pies Stalina, rasa
stworzona przez genetyków – czarny terier rosyjski. Nigdy o tej rasie nie
słyszałam, ale zafascynowała mnie. Wasyl wygląda jak maszyna do zabijania, a w rzeczywistości
to misiek do przytulania, który potrafi stanąć w obronie swojej pani, gdyż pan
jest duży i sam sobie poradzi.
Jakby
na potwierdzenie tych wszystkich słów o miłości do pupili w książce zostały
zamieszczone czarno-białe zdjęcia z prywatnych archiwów rozmówców (niektóre
były publikowane na Instagramie czy Facebooku), które chwytają za serce i
pokazują, jak wiele łączy zwierzę z człowiekiem. Znajduje się też informacja,
że przy powstawaniu tej wyjątkowej według mnie publikacji „nie ucierpiało żadne
zwierzę ani człowiek, za to wiele osób się wzruszyło i poszerzyło horyzonty”.
Gdyby tak
człowiek, cholera, mógł być przez dwa, trzy dni psem… (s. 119)
Książkę
przeczytałam jednym tchem i zadumałam nad własnym stosunkiem do zwierząt od
czasu dzieciństwa. Wychowywałam się na wsi i dla mnie zabicie kury czy świni
było czymś normalnym, oczywistym, ale takie to były czasy, o czym doskonale wie
Robert Biedroń. Mnogość tematów poruszonych w czasie rozmów daje do myślenia i
prowadzi czytelnika do podjęcia pewnych decyzji, do zmiany stylu życia i
światopoglądu. Jednak nie da się nie zauważyć, że dużo zależy od regulacji
prawnych.
Ta
książka to całościowa wizja zmian na linii człowiek-zwierzę.
Sięgnijcie
po intymne Męskie zwierzenia i dowiedzcie się, które zwierzę ma najwięcej
zrobionych zdjęć, co oznacza numer wytatuowany na głowie „Różala”, którzy
politycy kochają psy, kto adoptował niedźwiedzia, kto kupił czapkę z królika, w
jaki sposób Elvis uratował swego pana, a pan Batmana. Ta niepozorna publikacja
jest ważna dla nas wszystkich – ludzi i zwierząt, które też mają uczucia i
którym należy się szacunek.
Za
egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Dobrze, że takie książki są wydawane. My mamy cały zwierzyniec, czyli cztery pieski i dwa koty.
OdpowiedzUsuńSpory przychówek.
Usuń