Tytuł:
Gospoda pod Bocianem
Wydawnictwo: Editio
Liczba stron: 328
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2018
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-283-3826-5
Korzenie
rodziny Bogoszów nierozerwalnie wiążą się z zajazdem na rozstaju
dróg, tuż obok starej wierzby z bocianim gniazdem. Gdy w XIX wieku Henryk
Bogosz kupuje ziemię pod Kalinowem, gniazdo już istnieje. Ptaki
powracające co roku widzą, jak powstaje gospoda, jak zarządzają nią kolejne
pokolenia. Są świadkami wichrów wojny, namiętności, tajemnic, zdrad, miłości, a
nawet zbrodni w Gospodzie pod Bocianem. Mimo to każdy Bogosz wie, że tutaj
bije serce małej wspólnoty.
Sięgnęłam po książkę Gospoda pod Bocianem Katarzyny Drogi z kilku powodów. Bocian – jakże swojski ptak, jakże symboliczny, jakże niecierpliwie wypatrywany wiosną i ze smutkiem żegnany u schyłku lata; swojska gospoda. Magiczna okładka zatrzymała mój wzrok na dłużej, podkreślając minione czasy. I tematyka – historia rodu, stare fotografie, genealogia, sekrety. Zaczęłam czytać i na jakiś czas przeniosłam się do Gospody pod Bocianem jako gość, a potem domownik.
Oto i pudło.
Mateusz dziarsko je podniósł, a ono złośliwie rozsypało się w rękach,
ujawniając niezwykłą zawartość. (s. 13)
Zapalnikiem
do przeniesienia się w przeszłość i poznania historii rodu Bogoszów stają się
stare szkice, dokumenty, zeszyty i album. To z niego wysypały się pokurzone czarno-białe
fotografie. Niektóre z nich były podpisane. Bohaterkę zaintrygowało zdjęciem
przedstawiające kobietę z dwojgiem dzieci na tle murowanego budynku z szyldem:
Gospoda Pod Bocianem. Zostało ono wykonane w 1942 roku w Kalinowie w Zakładzie
Braci Bogosz. Ponieważ kobieta wierzy w filozoficzne życie pudełek i znaki od
losu, to postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej, tym bardziej że znała ostatniego
z braci, Konstantego Bogosza, starego fotografa z żelaznego pokolenia.
Udzielił mi
zgody na spisanie dziejów rodziny, ale przede wszystkim musiał dać ją sam
sobie. (s. 20)
Spotkanie
z panem Konstantym było nieuniknione. Zdjęcia sprzed lat wywołały w nim
wspomnienia, a że przeczytał książkę bohaterki o jej rodzicach, to zgodził się uchylić
drzwi do swojej przeszłości, opowiedzieć historię swojej rodziny i ją spisać. Tak
oto dzieje rodziny Bogoszów, poplątane losy nestora rodu Teodora Bogosza
zaczęły żyć na nowo. Wspomnienia, stare fotografie, papierowe listy splotły się
z e-mailami, komórkami, dyktafonem, komputerem i danymi z Internetu.
Same dziury w tej
sieci. (s. 243)
Konstanty
nazwał rodzinę Bogoszów „porwaną siecią”. Wieczne zaginięcia i wyjazdy to ich przekleństwo.
W każdym pokoleniu ktoś wyjeżdża lub znika: Teodor, Stanisław, Krystyna… Każdy
ma w rodzinie swoje miejsce, a gdy ktoś nagle znika, to pozostali członkowie
dążą do scalenia wszelkimi metodami i środkami, do poznania prawdy o
zaginionym, nawet tej najgorszej i najbardziej bolesnej. Cierpienia
pozostawiają swój ślad na członkach rodu, kolejne pokolenia pogrobowców w
rodzinie. Klan Bogoszów mimo wielu zawirowań historycznych i perturbacji
rodzinnych jest silny. Z jednej strony godzi się ze swoim losem, a z drugiej
walczy na różne sposoby o bliskich i o dom rodzinny. To kobiety odgrywają w tej
historii najważniejszą rolę. One są siłą.
Każda tajemnica
ma swoją cenę podług wyceny posiadacza. (s.71)
Tajemnic
w powieści nie brakuje, związane są choćby z zaginięciem poszczególnych
członków rodziny. Zostają one stopniowo odkrywane po latach – czasami w wyniku
niespodziewanego przypadku, czasami w wyniku wieloletniego śledztwa
odnalezienia świadków. Jednak nie wszystkie karty tajemnic zostają odkryte. Los
nie chce ich tak szybko ujawnić. Sami bohaterowie mają własne sekrety, skrywane
przed najbliższymi, choć inni o nich wiedzą. W tym wszystkim miłość,
namiętności i zdrady, które rządzą ludźmi na co dzień. Honor i duma, pozycja w
społeczeństwie, przynależność do grupy społecznej często wpływają na przebieg
zdarzeń i losy bohaterów.
Trzecie
dziesięciolecie wieku dwudziestego okazało się czasem ciekawym, ale stare
przysłowie mówi, że ciekawe czasy, to czasy przeklęte. (s. 57)
Barwne
dzieje rodu Bogoszów nie byłyby tak zajmujące i intrygujące, gdyby nie
usytuowanie Gospody pod Bocianem przy rozwidleniu ważnych dróg do Warszawy,
Białegostoku, Wilna, Grodna. Gość musiał się tu zatrzymać. Wojny wybuchały,
władze się zmieniały, a gospoda wciąż trwała na swoim miejscu niczym posąg i
żywiła ludzi. Zmieniały się tylko pokolenia Bogoszów i bocianów. Losy gospody na
przestrzeni lat, zmian ustrojowych i panującej władzy to kawałek burzliwej
historii Polski II połowy XIX, XX i początku XXI wieku. To również widoczny
postęp cywilizacyjny, wprowadzenie elektryfikacji i kanalizacji, postępowe
myślenie właścicieli, stawianie na rozwój i historia utrwalona na zdjęciach.
Nie ma czegoś
takiego jak wsze czasy. Wszystkie nasze biografie to tylko… tymczasy. (s. 179)
Ulotność
życia, przemijanie nieustająco wiąże się z historią rodziny. Pojawiają się nowe
pokolenia i to one przejmują schedę. Rodzina jak drzewo się rozrasta, jej gałęzie
splatają się z innymi drzewami rosnącymi wokół siebie. Drzewo genealogiczne rodu
Boguszów też się rozrasta. Czytelnicy mają szansę do niego zajrzeć w razie
potrzeby, gdyż zostało ono zamieszczone na wewnętrznej stronie trzeciej
okładki.
Podróżowanie w
czasie za pomocą wspomnień bywa kosztowne, bardziej niż najdroższe loty wokół
globu, tylko waluta jest inna. (s. 152)
Wspomnienia
Konstantego opowiadane w ciągu kilku miesięcy to główny trzon powieści. Płaszczyzna
historyczno-wspomnieniowa przetykana jest płaszczyzną wydarzeń współczesnych. To
one dominują pod koniec powieści i przynoszą dla wszystkich zaskakujące
rozwiązania – nie tylko bohaterowie się wzruszają. Gmatwają także losy młodego
pokolenia Bogoszów. Helena, wnuczka Konstantego, raptownie dokonuje rewolucji w
swoim życiu. Co się wydarzy? Nie wiadomo.
Ale Gospoda pod Bocianem
wciąż miała swój klimat i czynne „gniazdo”. (s. 19)
Gospoda pod
Bocianem
zaprasza w swe skromne progi i raczy podlaską gościnnością, wschodnią otwartością
ramion i bram, bogatą historią, intrygującą i zagmatwaną historią rodu jej
właścicieli snutą przez dziewięćdziesięcioletniego Konstantego Bogosza i pisaną
dalej przez współczesne pokolenie. Fabuła powieści oparta na prawdziwej
historii fascynuje swą złożonością i wielowątkowością. Akcja trzyma w napięciu
i niechętnie odsłania rodzinne tajemnice, porusza i wzrusza, uczy historii
Polski. Uświadamia, jaką siłą w czasie klęsk i wichur oraz w czasie spokoju i
budowy jest rodzina, a właściwie kobiety w tej rodzinie oraz jaką nieocenioną
skarbnicą wiedzy o dawnych czasach i rodzinie są nestorowie rodu, starzy ludzie
podróżnicy w czasie. To Konstanty opowieścią o swej rodzinie może skłonić
czytelnika do wybrania się we własną podróż w czasie z filiżanką herbaty i
starymi dokumentami oraz czarno-białymi fotografiami. A bociany czuwają z
gniazda…
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Losy tej rodziny mogłyby mnie wciągnąć.
OdpowiedzUsuńGospoda, pensjonat, hotel, to takie budynki, pod których dachem mają miejsce niesamowite historie :) Chętnie przeczytam, gdy uporam się z zaległościami. Zachęciłaś mnie swoją recenzją,a okładka świetna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, a książkę polecam.
UsuńRównież patrzyłam na tą książkę, możliwe że się skusze :)
OdpowiedzUsuńŻliwe, żliwe - jak się mawia u mnie w domu. :)
UsuńAkurat jestem w trakcie czytania i jestem razem z bohaterami, bardzo wciągająca powieść.Dziekuje.
OdpowiedzUsuń