Tytuł:
Moja Jane Eyre
Tłumaczenie:
Maciej Pawlak
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2018
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-8129-249-08
Może ci się wydawać, że znasz tę
historię (ale tak naprawdę, to wcale nie). Sierota Jane Eyre, bez grosza przy
duszy, rozpoczyna nowe życie jako guwernantka w Thornfield Hall. Tam spotyka
mrocznego i tajemniczego pana Rochestera. Pomimo dużej różnicy wieku i
jego nieznośnego temperamentu, uwaga, uwaga, zakochują się w sobie i, o zgrozo,
ona wychodzi za niego za mąż. Ale czy to na pewno Jane Eyre? Przygotuj się na przygodę, w której
nic nie jest takie, jakim się wydaje, a pewien dżentelmen ukrywa się bardziej
niż trup w szafie. A co, jeżeli we wszystko wmieszają się początkująca pisarka
Charlotte Brontë i badacz zjawisk nadprzyrodzonych Alexander Blackwood?
Wydaje ci się,
że wiesz, jak było. Zapewniam cię, że nie wiesz. Ale wkrótce się dowiesz. (s.
7)
Ladyjanistki ponownie wzięły do ręki pióra i napisały
powieść Moja Jane Eyre. Cynthia Hand,
Brodi Ashton, Jodi Meadows namieszały w literaturze klasycznej. Ich „łupem”
padła powieść Charlotte Brontë Dziwne losy
Jane Eyre.
Czytelnik
zostaje przeniesiony w czasie do roku pańskiego 1834, czyli jeszcze przed
Charlesem Dickensem, lecz już po Jane Austin. Trafia do Anglii, do szkoły w
Lowood, w której źle się dzieje. Dziewczęta żyją w bardzo złych warunkach, w
dodatku choroba cmentarna zbiera żniwo. To tu mieszka skromna Jane Eyre, która maluje
w wolnym czasie i marzy o zostaniu guwernantką. Jane ma jedną przyjaciółkę, 16-letnią
Charlotte Brontë, która ciągle pisze i notuje, wszystko i wszystkich uważnie
obserwuje. Mimo słabego wzroku pragnie zostać pisarką. Jednak Jane ma jeszcze
jedną przyjaciółkę, niezwykłą Helenę Barns, która towarzyszy jej na każdym kroku,
ponieważ jest… duchem!
Kimś jest pani
na pewno. Wygląda na to, że widzącą. (s. 34)
Charlotta
nie widziała Heleny, i nic dziwnego, widziała ją tylko za życia. Jane nie
przyznała się nikomu do tego, że widzi duchy, które w dodatku do niej lgną i
podziwiają jej urodę. Jej umiejętność ujawnia się przypadkiem w trakcie akcji
relokacji uporczywego ducha z gospody przez dwóch agentów Towarzystwa do Spraw Relokacji
Dusz Zbłąkanych. Alexander Blackwood oferuje Jane pracę w Towarzystwie, choć
zwykle kobiety nie są tam zatrudniane. Sam książę Wellington, zarządzający TRDZ,
podwyższa jej stawkę, gdyż brakuje im w Towarzystwie tak uzdolnionych osób. Wszystko
bowiem wskazuje na to, że Jane nie jest zwykłą widzącą… Praca i przygoda pukały
do jej drzwi, a ona udawała, że nie ma jej w domu. I to jaka przygoda! Fantastyczna!
Wiele osób i na różne sposoby przekonywało Jane...
Duchu,
niniejszym relokuję cię. (s. 33)
Duchy i zjawiska nadprzyrodzone podlegały
jurysdykcji TRDZ. Akcje polowania na duchy, ich relokowania bywały w swym
przebiegu różne. Niektóre duchy były bardzo oporne i niesforne, by przejść na
drugą stronę, inne się z tego cieszyły. Opisy tych scen przeważnie mnie bawiły i
przypominały dziecięce zabawy w duchy, choć tu agenci nosili maski. Może te
sceny były troszkę infantylne, przypominały machanie różdżką i zamykanie ducha
w przedmiocie-talizmanie. O wiele lepsza w wykonaniu i ciekawsza była dla mnie
pozazmysłowa perswazja, kiedy to duch rządził ciałem żywego człowieka, a
rządzić potrafił i długo, i skrycie. A i książę Wellington zdejmuje maskę. Dopiero
pod koniec czytelnik poznaje jego duchowe królestwo i plany z nim związane. Z szafy
wyjdą nie tylko trupy.
Wiedziałem, że
kiedyś w jakiś sposób, spłynie na mnie dobro, dzięki pani. (s. 203)
Autorki
w swej powieści ukazują, jak trudna codzienność życie wpływa na późniejsze życiowe
wybory i marzenia. Mieszkanie w trudnych warunkach lokalowych, złe odżywianie
sprawiają, że Jane marzy o tym, by mieć ciepło i co jeść. To tak niewiele, a
zarazem tak wiele! Wolała przyjąć posadę guwernantki w wielkim domu, w którym spełnią
się jej marzenia, niż wykorzystywać swoją umiejętność podróżując po Anglii. Jako
sierota marzy o tym, by ktoś ją po prostu pokochał, najlepiej Rochester. Ubodzy
mieszkańcy Anglii chcieli zaznać lepszego życia niż ich rodzice. Charlotte nie
chce wracać do domu, jej brat też, choć gdy Branwella zmusiły do tego
okoliczności, to w wieku niespełna 16 lat przejął majątek i zawód po ojcu – został
proboszczem. Zaskoczyło mnie to i zadziwiło niezmiernie, że w tak młodym wieku
można udzielać ślubów, chrzcić dzieci i grzebać zmarłych.
Przyjaciółka
była jej kotwicą w tym targanym sztormami świecie. Kompasem wskazującym drogę
pośród bezgwiezdnej nocy. (s. 379)
Przyjaźń
to jedna z największych wartości. W tej powieści ona przyjmuje również
fantastyczny wymiar – Jane i Helena. Jak to jest rozmawiać z duchem, kłócić się
z nim, wspólnie szukać rozwiązania zagadek, a nawet złościć się na niego i
rzucać w niego przedmiotami, przekonajcie się sami. Przygotujcie też chusteczkę,
by otrzeć łzę z oka w ostatniej scenie. Miłości nie zabraknie, ale
niekoniecznie w wykonaniu Jane.
Niech pan zaakceptuje, że pewne rzeczy są,
jakie są na pierwszy rzut oka. (s. 263)
Moja Jane Eyre dobrze się będzie czytać pod jednym warunkiem –
jako lekką powieść, w której duchy są
pełnoprawnymi bohaterami. Nie należy się spodziewać nie wiadomo czego, to po
prostu dobra rozrywka i zabawa z duchami. Autorki stworzyły powieść, w której
zmieściło się wiele gatunków: kryminał, spisek, szpiegostwo, romans, powieść historyczna,
gotycka, obyczajowa, przygodowa. W dodatku autorki czasem komentują wydarzenia
i wtrącają swoje trzy grosze, jakby w nich uczestniczyły.
Jak
dla mnie to uczestniczy przede wszystkim Charlotte, gdyż Jane wydaje się być
zbyt ulotna, romantyczna. Charlotte za wszelką cenę chce opisać niezwykłą
przygodę swojej przyjaciółki Jane, namawiając ją do przyjęcia pracy w TRDZ. Sama
chce zostać agentką, mimo że nie widzi duchów, to jej inteligencja i bystrość
umysłu oraz zmysł taktyczny predysponują ją do tego. Moją sympatię zdobył 18-letni Alexander Blackwood, „duchołap”, specjalista wysokiej klasy, niezrównany w swoim
fachu, skuteczny w relokowaniu niesfornych duchów. Zagadkowa śmierć jego ojca
prowadzi go na trop większej sprawy. Wysoki brunet zawsze przykuje uwagę, a w
tej powieści to tajemniczy i zamyślony Rochester, właściciel Thornfield Hall,
pracodawca Jane. Helena,
choć jest duchem, zachowuje się jak żywy człowiek.
Istnieją ludzie,
którzy przyciągają duchy i im rozkazują! (s. 177)
Moja Jane Eyre to przede
wszystkim wizja Jane oczami trzech kobiet Ladyjanistek. Można ją przyjąć z
całym dobrodziejstwem i dobrze się bawić w trakcie czytania z przymrużeniem oka.
Duchowa fabuła, żywe tempo akcji, bohaterowie dwóch światów, przygoda na każdym
kroku, a w niej przyjaźń i miłość, pod koniec mały chaos prowadzący do dynamicznego
zakończenia akcji oraz zaskakujący epilog na chwilę jeszcze po zamknięciu
książki zatrzymają czytelnika przy sobie. Dla fanów Ladyjanistek lektura
obowiązkowa.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Szanuję ten tytuł jako powieść młodzieżową, ale faktycznie - w trakcie czytania trzeba trochę olać pewnie niedorobienia i logikę. Poza tym mnie osobiście irytowała narracja i zastanawiam się, czy w razie czego sięgnę po kolejny tom.
OdpowiedzUsuńJa sięgnę, z ciekawości i dla rozrywki po prostu.
UsuńMiałam jedno podejście, ale szybko zrezygnowałam i odłożyłam książkę na półkę. Może kiedyś się skuszę do drugiego podejścia.
OdpowiedzUsuńA z jakim nastawieniem podchodziłaś do książki?
UsuńJestem ciekawa tego zaskakującego epilogu. Uwielbiam takie.
OdpowiedzUsuńMnie zaskoczył.
Usuń