Tytuł:
Błękitne dziewczyny
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 527
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2015
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-287-0089-5
Kocham
niebieskości! W mojej szafie ten kolor dominuje, na blogu oczywiście też. I nic
dziwnego, że gdy wybierałam sobie książkę do recenzji, mój wybór od razu padł
na powieść Ewy Podsiadły-Natorskiej Błękitne
dziewczyny! No w końcu ja laska nébéska
;)
„Urocza
recenzja w magazynie ŻYCIE I PASJE. Dziękuję po stokroć i zachęcam do
przeczytania” – tymi słowami na swoim fanpage’u autorka oceniła wczoraj moją
recenzję. Nie powiem, zrobiło mi się ciepło na sercu. Dziś na blogu tylko jej
fragment, bowiem moja oficjalna recenzja została opublikowana wczoraj na
portalu "Życie i pasje", na którym jestem redaktorką. Zapraszam do
lektury:
Wszystko
zaczęło się, gdy rodzinne miasto bohaterki Radom zajęło pierwsze miejsce w
rankingu najgorszych miast do życia w Polsce. Zostało stolicą zmęczenia, a ktoś
je nazwał Dziadom. Lecz Kaja się z tym nie zgadza, żyje w tym mieście i stara
się je traktować jak należy. Szuka kobiet, radomianek, które są szczęśliwe i
coś osiągnęły. I tak trafia do Iwony, która dzięki ćwiczeniom bardzo schudła,
oraz do Renaty, mistrzyni deserów, która właśnie wydała swoją pierwszą książkę
kucharską. Obie radomianki na swój sukces ciężko musiały zapracować.
„Do sukcesu nie ma żadnej windy. Trzeba iść po
schodach”. (s. 421)
Kaja
zdała sobie sprawę, że styka się z trzema rodzajami kobiet: Dziewczynami
Szarymi, Dziewczynami Pomarańczowymi i Dziewczynami Błękitnymi. Te ostatnie są optymistyczne,
szczęśliwe i jest ich najmniej, żyją poukrywane w różnych miejscach, a ona
bardzo by chciała poznać te wspaniałe kobiety. Dlatego 5 XII Kaja Redo zakłada
na Facebooku profil SZCZĘŚLIWE POLKI, a w rubryce „Informacje” wpisuje:
„Strona
szczęśliwych, pogodzonych ze sobą kobiet”. (s. 203)
To
strona dla zwykłych kobiet z krwi i kości, które pokonują własne słabości,
znajdują w sobie to, co w nich zwyczajne, a zarazem najlepsze, i chwalą się tym
przed całym światem. Jak? Pisząc markerem na kartce A-4 o swoim sukcesie i
robiąc zdjęcie. Czym się chwalą kobiety? A że wyszły z depresji poporodowej, że
zrzuciły kilogramy, że przestały się jąkać, że zasadziły drzewa, że odeszły od
męża tyrana… Wszystko się nadaje, o ile jest osobistym sukcesem danej kobiety.
Całą
recenzję można przeczytać na portalu „Życie i pasje”, wystarczy kliknąć na
poniższe logo portalu:
I nie zdziwcie się, gdy któregoś dnia na mym blogu zobaczycie me foto z białą kartką w ręku i czarnymi literkami. Wciąż myślę, co napisać na kartce... jakem druga Kaja ;)
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Książka już na mojej półce. Myślę, że powinna mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńTo czekam na Twoją recenzję.
UsuńMam w planach tę książkę.
OdpowiedzUsuńTo dobrze.
UsuńKocham niebieskość i ja! :D Książka mnie intryguję, będę miała tytuł na uwadze.
OdpowiedzUsuńW takim razie rozumiesz mnie doskonale i dla Ciebie ta książka powinna być lekturą obowiązkową :)
UsuńChyba trzeba przeczytać tą książkę :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do nas:
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Nie chyba, a na pewno :)
Usuńi u mnie ona na półce jest, choć nie jestem pewna czy mi przypadnie do gustu, bo u mnie różnie z tym gatunkiem literackim...
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba przeczytać coś spoza głównego nurtu zainteresowań czytelniczych. Ja właśnie tak sięgam po fantastykę.
Usuń