Tytuł:
Kiedyś jutro
Wydawnictwo: Lucky
Liczba stron: 143
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-62502-76-9
Za
namową obcej mi czytelniczki wypożyczyłam niepozorną książkę Anny M.
Gorgolewskiej Kiedyś jutro. Byłam ciekawa, na co tak czeka
bohater.
Michał
pochodzi z bogatej rodziny prawniczej. Ma wszystko, co materialne, lecz nie ma
tego najważniejszego – miłości i szacunku rodziców.
Rodzina, w
której nie ma miłości, to żadna rodzina. (s. 28)
Chłopak
uczęszcza do ostatniej klasy LO, uczy się bardzo dobrze, ale i tak nie spełnia
oczekiwań ojca tyrana, despoty, bezwzględnego, bezdusznego, fałszywego
człowieka bez skrupułów. Ojciec wiecznie Michała poniewiera, a ten znosi to
cierpliwie i w pokorze. Ciągle niezadowolony z syna wygłasza tyrady, zabrania
mu różnych rzeczy i zwykłego życia – chłopak nie może mieć psa, nie może
przyprowadzać do domu kolegów, ale za to musiał się popisywać wierszykami przed
znajomymi ojca. Jest surowo karany za każdy występek. Chłopak nie może
zniszczyć pieczołowicie budowanego wizerunku szczęśliwej rodziny. Nawet nie
wie, że ma starszą siostrę, która rozczarowała rodziców i została wysłana do
szkoły z internatem i skazana na zapomnienie. Problemy przytłaczają Michała:
Dlaczego ludziom
się wydaje, że to inni mają zawsze lepiej? – mruczał do siebie. – Że kiedy w
domu brakuje pieniędzy, to już jest wszystko spoko, że jest tak pięknie i
bezproblemowo? Każdy ma jakiegoś robala, który go toczy… żre… podgryza. I
każdemu może przyjść do głowy, żeby stanąć w otwartym oknie i sprawdzić, czy
przyciąganie ziemskie podziała na niego skutecznie. (s. 14)
Chłopak
marzy o normalnej rodzinie i wielu innych rzeczach, które będą kiedyś jutro.
Cierpliwie czeka, aż te kiedyś jutro będzie dziś. Czy się doczeka?
Ta
niepozorna książeczka porusza wiele trudnych życiowych tematów. Mimo że ojciec
nie jest głównym bohaterem, to przez swoje postępowanie wysuwa się na plan
pierwszy. To on ponosi winę za większość problemów swoich dzieci. A wtóruje mu
żona, choć ona rzadko się pojawia, to potrafi wbić szpilę. Paradoksalnie, ci
toksyczni rodzice mają wspaniałe dzieci, choć o tym nie wiedzą, kompletnie nie
zdają sobie z tego sprawy. Ale to też zasługa samych dzieci, ich siły
charakteru, inteligencji, a także ciotki Agaty, a w przypadku Michała także
dwóch starszych pań.
Starsze
panie – bibliotekarka Karolina ze szkoły oraz nieznajoma staruszka z łódzkiego
bloku – to mądre życiowo kobiety, ale i samotne na starość. Próbują, starają
się pomóc Michałowi, jak tylko potrafią
najlepiej. Dzielą się spostrzeżeniami na temat życia i śmierci, problemów,
podejmowania decyzji, często przy magicznej herbacie, która rozwiązuje
problemy:
Herbata to tylko
pretekst. Czas na jej przygotowanie i wypicie daje możliwość przegadania tego,
co siedzi w człowieku. Co tkwi jak zadra i nie pozwala cieszyć się życiem. (s.
139)
W
młodym wieku inaczej się patrzy na świat, choć ten obraz zależy od wychowania,
wzorców osobowych i wielu innych czynników. Jednak tutaj autorka akcentuje, jak
wiele zależy od nas samych i podejmowanych przez nas decyzji. Jak dużo znaczy zwykła ludzka
rozmowa, pomoc okazana bliźniemu, wyciągnięcie do niego ręki, gdy ten jest
bezradny i zagubiony.
Autorka
dotyka problemu stereotypów i postrzegania ludzi według nich, przypinania im
łatek. Bohater może liczyć na 3 swoich kumpli i Lexi. Dziewczyna z
patologicznej rodziny chciała mieć kogoś do kochania, więc świadomie zaszła w
ciążę. Odcięła się od kolegi, zerwała z nim w kontakty, wyjechała. Po kilku
miesiącach popełniła samobójstwo. Jej historia mnie zasmuciła i trochę
przytłoczyła. Bawienie się ludzkimi uczuciami nigdy nie kończy się dobrze. Tak
było i w tym przypadku…
Żeby zakończyć
swoje życie, też trzeba mieć odwagę. Ale to nie jest żaden bohaterski wyczyn. Za
to trzeba być nie lada bohaterem, by na przekór wszystkim i wszystkiemu brać
się z życiem za bary. Istnienie jest o wiele trudniejsze niż nieistnienie. (s.
137)
Problem
samobójstwa młodych ludzi w dzisiejszych czasach jest bardzo aktualny. Może po
przeczytaniu tej książeczki, wywołującej skrajne emocje i poruszającej na różne
sposoby, ktoś uratuje siebie. Samotność miesza się z przyjaźnią, nadzieja z
beznadziejnością, wiara ze zwątpieniem, zło z dobrem…
Akcja
rozgrywa się w ciągu jednego roku szkolnego od września do czerwca. Autorka
płynnie i przystępnym językiem opowiada o stanie psychicznym Michała i
najważniejszych wydarzeniach w jego życiu, także tych z przeszłości, które go
ukształtowały i wykuły jego charakter, pozwoliły mu stworzyć zbroję przeciwko
toksyczności rodziców. Na uwagę zasługują kreacje bohaterów. Nawet ci
epizodyczni, jak brat Kacpra, dużo wnoszą do życia Michała poprzez swoją
osobowość i czyny, poprzez swoją realność i ludzkość. Akcja z Mikołajem i Elfem
w szpitalu na oddziale onkologicznym rozłożyła mnie na łopatki. Wzruszyłam się
i upewniłam, że dobrze zrobiłam dołączając do Drużyny Szpiku.
Kiedyś jutro przede wszystkim
powinni przeczytać wszyscy rodzice, aby zrozumieć, ile krzywdy mogą wyrządzić
nie okazując dziecku miłości. Powinni też przeczytać młodzi ludzie wchodzący w
dorosłość, aby inaczej spojrzeć na swe problemy, by skorzystać z mądrych rad
starszych pań, które ratują życie młodego człowieka na różne sposoby, które
pozwalają mu zrozumieć siebie. Ale pomogą każdemu, kto ma problemy z podjęciem
decyzji:
Emocje to zły
doradca. Przed podjęciem decyzji trzeba najpierw dotrzeć do sedna problemu.
rozpatrzyć i korzyści, i straty. I nawet kiedy tych drugich jest więcej, można
znaleźć rozwiązanie. Jasne, że czasem wymaga to sporego wysiłku, ale mamy tylko
jedno życie i jego jakość zależy od nas samych. (…) Każdy kij ma dwa końce.
Pamiętaj o tym. Nieodwracalna jest tylko śmierć. Z każdą inną sytuacją można
sobie poradzić. (s. 137)
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Książkę czytałam i odbieram ją całkiem pozytywnie.
OdpowiedzUsuńJa też ;)
UsuńCiężkie klimaty jak widzę. Dobrze, że takie książki są wydawane.
OdpowiedzUsuńDzięki takim książkom młodzież może się zmierzyć ze swoimi problemami, gdy nie ma kogoś bliskiego w pobliżu.
Usuń