Tytuł:
Umarli nie kłamią
Tłumaczenie:
Melania
Gruszczyńska
Wydawnictwo: Mira
Seria: Taylor Jackson
Tom: 7
Liczba stron: 397
Oprawa: miękka
Data wydania: 2011
Oprawa: miękka
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-238-39479-7
Seria książek Taylor Jackson autorstwa J.T. Ellison jest mi nieznana. W me ręce trafiła powieść Umarli nie kłamią, jak się okazało to siódmy tom tej serii. Początek powieści był dla mnie trudny. Nie mogłam się połapać o co chodzi, gdyż dostawałam strzępy informacji. Miałam ochotę przestać czytać. Ale coś mi szeptało, żebym jednak dała książce szansę. No i dałam…
Taylor
Jackson ma problemy zdrowotne po ostatniej akcji. Została postrzelona, straciła
głos, ale seryjny morderca zwany Naśladowcą nie żyje. Policjantka wydziału
zabójstw czuje się winna, bowiem morderca zanim zginął, zabił nienarodzone
dziecko jej przyjaciółki Samanthy, a kolegę pozbawił oka. Jej przyjaciel z
Anglii lord Dulsie James Highsmythe zwany przez nią Memphis proponuje jej
rekonwalescencję w swoim szkockim zamku. Narzeczony policjantki nie jest tym
faktem zachwycony, gdyż wie, że lord podkochuje się w Taylor. Wprawdzie
policjantka u siebie w mieście rozpoczęła u Victorii terapię psychologiczną
EMDR – terapia odwrażliwiania za pomocą ruchu gałek ocznych, ale ma ją kontynuować
u znajomej Jamesa – psycholog Madeiry James.
Ogrom
szkockiego zamku zrobił na bohaterce wrażenie, także opowieści Jamesa o sobie,
rodzinie i duchach zamku, zwłaszcza Damie w Czerwieni. Traumatyczne przeżycia
sprzed kilku tygodni, bóle głowy, nadmiar leków, alkohol nie ułatwiają
rekonwalescencji. Bohaterka ma dziwne sny, przywidzenia, omamy. Przypadkiem
znalezione dokumenty o śmierci żony gospodarza i jej nienarodzonego syna budzą
w policjantce wątpliwości, pojawiają się pytania bez odpowiedzi i różne sugestie.
To wszystko razem tworzy mieszankę wybuchową z opóźnionym zapłonem. Pytanie kto
i kiedy pociągnie za zawleczkę? Bo jedno jest pewne – Taylor jest w śmiertelnym
niebezpieczeństwie pod jednym dachem z mordercę z dala od cywilizacji i z
zamiecią śnieżną w tle.
Książka
jak dla mnie nierówna. Początek jakoś mi się dłużył i ciągnął, nie wiedziałam
do końca, o co chodzi z tym głosem, postrzałem, Naśladowcą. Akcja toczyła się
normalnym tempem, przyśpiesza dopiero w Szkocji i to wtedy, gdy zostało jakieś
100 stron do końca. Czuć pewien niepokój, coś przykuwa uwagę i zachęca do
czytania, ale nie porywa. Najlepiej przedstawiona została główna bohaterka –
twarda baba, która
nosiła urazy jak
płaszcz toreadora, rozpostarty szeroko w obronie przed rogami byka. (s. 86)
Jej
przyjaźń z Sam przetrwała trudną próbę, a odległość i brak głosu można zastąpić
e-mailami czy SMS-ami. Miałam problem z Baldwinem, narzeczonym Taylor. Nie
wiedziałam, czy być za nim, czy przeciwko niemu. Memphis wydaje się nieco śliski i ugładzony,
ale to lata treningu i geny miały na to wpływ, bowiem lord Dulsie bez
ograniczeń korzystał z rodzinnego majątku i statusu społecznego. W jego
szkockim zamku wiele rzeczy wydawało się dziwnych, także ludzie – sztywna
gospodyni Trixie, która by tylko podawała herbatę imbirową, psycholożka Madeira
i inni. Czytelnik może obstawiać, kto czyha na życie amerykańskiej policjantki.
Tym bardziej, że autorka ukazuje sytuację z perspektywy innych bohaterów, lecz
głównie skupia się na przeżyciach i emocjach Taylor.
Chyba
najbardziej z całej powieści zaciekawiły mnie opisy duchów ze szkockiego zamku
i same gmaszysko. Dopiero w połowie książki fabuła wciągnęła mnie na dobre i
nie pozwoliła się oderwać, gdy pojawił się dreszczyk emocji. Może by było
inaczej, gdybym znała poprzednie tomy serii, gdyby początek był bardziej spójny
i wciągający (a może ja byłam rozkojarzona?, nie wiem, początek powieści mi nie
podszedł), gdyby niektóre wątki i postacie bardziej rozbudować, bo do języka i
stylu nie mam zastrzeżeń.
W
tym kryminale, a raczej thrillerze psychologicznym nie leje się krew, trupów
brak, bowiem to umarli niejako zza grobu dochodzą do głosu, naprowadzają żywych
na fakty, ujawniają prawdę o wydarzeniach i ludziach sprzed lat, lecz także
zaszczepiają pewien niepokój przed podawanym nam jedzeniem i piciem… Na
szczęście są przyjaciele.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Książkę czytałam i bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńMnie średnio.
UsuńCzasami tak po prostu bywa, że nie każdemu pasuje to samo :)
UsuńI to jest w życiu najpiękniejsze, że się różnimy.
UsuńNie dla mnie, przerażają mnie książki, których akcha rozkręca sie pomału.
OdpowiedzUsuńNie ma to jak szybkie tempo ;)
UsuńZdecydowanie jestem zaciekawiona tym tytułem. Szczerze powiedziawszy, przesadna ilość krwi i trupów bardziej mnie zniechęca, aniżeli przyciąga. Stąd czuję, że ta powieść jest dla mnie, skoro piszesz, że takowych elementów tutaj brak.
OdpowiedzUsuńMałe skaleczenie to chyba nie problem :)
UsuńCzytałam i książka mnie wciągnęła. Na leniwy wieczór - idealna.
OdpowiedzUsuńMnie wciągnęła, ale po dłuższym czasie.
Usuń