Tytuł:
Przysługa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7961-062-4
Fabuła
powieści Przysługa Anny Karpińskiej
jest z jednej strony prosta, a z drugiej niezwykle skomplikowana. Bieżąca akcja
rozgrywa się w ciągu kilku tygodni, lecz fabuła swymi korzeniami sięga narodzin
jednego z głównych bohaterów – 46 lat wstecz.
W
katastrofie helikoptera w Bieszczadach ginie wybitny profesor chemii Dariusz
Różański. W toruńskim domu zostawia żonę Jagodę i 17-letniego syna Wojtka.
Kobiecie wydaje się, że jej mąż żyje, bo widziała go żywego przemykającego w
kościele na swoim pogrzebie! Nie tylko ona go widziała, także jej przyjaciółka,
a potem inni w lokalu. Sprawa jest co najmniej dziwna.
Okazuje
się, że śp. Dariusz miał brata bliźniaka Karola. Bracia zostali rozdzieleni
zaraz po narodzinach, bowiem ich zbyt młodzi rodzice nie daliby rady wychować
ich obu. Karol jako słabszy i gorszy trafił do adopcji, do rodziny adopcyjnej z
wybrzeża. Jednak jeden odnalazł
drugiego, bo miał do niego interes. Dariusz nie mógł spłodzić dziecka, więc
poprosił o przysługę swego brata. Ten się zgodził pod pewnymi warunkami. Sprawa
miała nie ujrzeć światła dziennego do przysłowiowej grobowej deski. I
rzeczywiście tak było, ale potem… los uruchomił lawinę zdarzeń i skomplikował
życie dwóch rodzin, ich bliskich i znajomych.
Świat jest mały
i bardzo nieprzewidywalny… (s. 433)
Książkę
przeczytałam bardzo szybko, bowiem skomplikowane losy bohaterów oplotły mnie
swoimi mackami i nie pozwalały się oderwać. Podobała mi się narracja z 3
perspektyw – Jagody, Karola i Elwiry. Autorka dała szansę wypowiedzieć się
każdemu głównemu bohaterowi i opowiedzieć swoją wersję wydarzeń, wrócić do
zdarzeń z przeszłości, które wpływają na teraźniejszość i przyszłość,
przedstawić bohaterom ich emocje i rozterki.
Jednak
im dłużej czytałam, tym częściej się zastanawiałam, czy autorka aby czasem z
lekka nie przesadziła z ilością przypadków chodzących po ludziach. W tej
powieści jest och naprawdę dużo na m2 strony. Bohaterowie znają się z różnych miejsc
i czasów, koligacje ich łączące wydają się być naturalne, kolejne powiązania
zaczynają co najmniej zastanawiać i z lekka dziwić. Jak dla mnie za dużo tej
przypadkowości, choć sama z doświadczenia wiem, ze przypadki chodzą po
ludziach. Ale nie stadami!
Podobał
mi się obraz dwóch kobiet – silnych, niezależnych, pracujących, które osiągnęły
pewien sukces zawodowy, które mają swe pasje, ale inne podejście choćby do
dzieci. Podobały mi się metody wychowawcze Elwiry, choć ta miała do pomocy
panią Genię. Z kolei Jagoda to kobieta stłamszona przez męża naukowca i
sprowadzona do roli pani domu. To typ matki-kwoki, która dba, troszczy się,
chucha i dmucha, rozmawia, jednak w pewnych dramatycznych sytuacjach z
nastolatkiem w roli głównej jest mało konsekwentna. Chłopak zaczyna sprawiać
kłopoty wychowawcze, a ona nie umie sobie z nimi poradzić, nie jest w stanie,
bo i sama cierpi po śmierci męża.
Autorka
przedstawia losy jednej wielkiej rodziny, która dopiero odkrywa swe
powinowactwo. Nie szczędzi przy tym bohaterom i czytelnikowi trosk: śmiertelny wypadek,
alkohol, zdrada, ciężka choroba, zbliżająca się śmierć…
Niebawem mogło
zabraknąć domu, babci, dziadka, pani Gieni i pana Mietka. Ale jako ż życie nie
znosi próżni, w pustym miejscu zapewne pojawi się cos nowego. Fajne mieszkanie
z widokiem na morze (może), krótszy dystans do szkoły, nowe koleżanki… (s. 422)
Jak
zauważa Elwira, cykl życia musi trwać, coś się kończy, by coś innego mogło się
zacząć, a człowiek może na tym zyskać, może mieć nadzieję na lepsze jutro, może
się otworzyć na pewne możliwości i nowe perspektywy. Zostanie właścicielką
firmy rodzinnej Akces-Plast czy założenie własnej galerii? Pozostanie
pracownikiem technicznym w laboratorium czy kariera naukowa na uniwersytecie?
Praca w firmie teścia czy nowa praca?
Przy
czytaniu tej rodzinnej i wzruszającej powieści dobrze mieć chusteczki koło
siebie, bo łza w oku zakręci się kilka razy. Ale na zakończenie każdy czytelnik
się co najmniej zdenerwuje, by nie użyć bardziej dosadnego i wulgarnego słowa!
Nie wiem, czemu autorka tak zakończyła powieść. Co chciała w ten sposób
osiągnąć? Czy będzie dalszy ciąg? Na to wygląda, ale pewności nie ma.
Najchętniej wyrwałabym ostatnią kartkę i zostawiła happy end.
Autorka
posługuje się piękną polszczyzną, lekko i naturalnie opisuje zdarzenia, także
te najtrudniejsze. Czuć dbałość o każde zdanie i słowo. Każdy z bohaterów
wysławia się w sposób charakterystyczny dla siebie. Ich wspomnienia zostały
naturalnie wplecione w bieżące wydarzenia i odpowiednio dawkowane dla każdej ze
stron.
Trudne
sytuacje życiowe komplikujące życiorysy dadzą się tak czy inaczej rozwiązać,
dadzą się pokonać, ale to zależy od
człowieka i podejmowanych przez niego decyzji, a co za tym idzie także
konsekwencji działań. Przysługę
polecam jako dobrą i życiową lekturę, poruszającą chyba wszystkie aspekty
życia, aczkolwiek z dużą ilością przypadków chodzących po ludziach.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Książkę czytałam i wspominam ją bardzo pozytywnie.
OdpowiedzUsuńPamiętam :) Dzięki Twej recenzji tak szybko sięgnęłam po tę książkę.
UsuńTo chyba taka książka na jeden dłuższy wieczór. Jeśli będę miała okazję, pewnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńDłuższy, bo ponad 400 stron, ale bardzo dobry druk do czytania.
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń