czwartek, 31 grudnia 2015

Hakerka w akcji



Autor: David Lagercrantz
Tytuł: Co nas nie zabije
Tłumaczenie: Irena i Maciej Muszalscy
Wydawnictwo: Czarna Owca
Seria: Millenium
Tom: 4
Liczba stron: 488
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-8015-049-20

Trylogię Millennium Stiega Larssona przeczytałam jeszcze zanim powstał mój blog. Poszczególne tomy przeczytałam bardzo szybko. W mej pamięci pozostał dziennikarz śledczy Mikael Blomkvist i hakerka niedostosowana społecznie, wykolczykowana punkówka z tatuażami Lisabeth Salander. Autor trylogii przedwcześnie zmarł, ale inny szwedzki pisarz David Lagercrantz podjął się kontynuacji serii Millennium. Jego powieść ma znamienny tytuł Co nas nie zabije, a przeczytałam ją dzięki mej… kolporterce książek.
Od ostatnich wydarzeń w Sztokholmie minęło kilka lat. Blask sławy dziennikarskiej znacząco przyblakł – zmęczony i znudzony Mikael Blomkvist jest atakowany przez innych, a jego gazeta „Millenium” podupada. Od poprzednich głośnych wydarzeń nie wydarzyło się nic spektakularnego, a dziennikarstwo śledcze nie przynosi zysków. Ten cholernie dobry dziennikarz i staroświecki, dociekliwy reporter w najlepszym gatunku, wytrawny pies tropiący  poważnie myśli o porzuceniu swojego zawodu. Na szczęście los pisze mu inny scenariusz.
Po pewnej rozmowie telefonicznej spotyka się z Linus Brandell, który mówi mu o szwedzkim profesorze informatyki, badaczu sztucznej inteligencji, który niedawno wrócił z USA do Szwecji, Fransie Badlerze. Profesor pracował nad nowoczesnym, samouczącym się algorytmem sztucznej inteligencji, chciał odtworzyć ewolucje biologiczną na poziomie cyfrowym.
Zajmował się czymś, co, jak przypuszczał, mogło przyczynić się do naszej zagłady. 
(s. 203)
Posiada on niewiarygodne i niebezpieczne informacje na temat działalności amerykańskich służb specjalnych, ma w zanadrzu bombę. Dziennikarz przybywa na spotkanie do domu naukowca niemalże w środku nocy i staje się świadkiem jego zabójstwa.

Z kolei Lisabeth Salander bierze udział w zorganizowanym ataku hakerów na amerykańskie służby. Ktoś wcześniej wykradł dane uczonego i sprzedał jego technologię AI innej firmie. Badler padł ofiarą szpiegostwa przemysłowego i dlatego poprosił hakerkę Wasp o pomoc, która wcześniej bywała na jego wykładach i zadawała mu ciekawe pytania.
Teraz drogi Mikaela i Lisy ponownie się krzyżują w słusznej sprawie. Z jednej strony Mikael ma szansę wrócić do zawodu w chwale, a z drugiej pomóc ludziom i światu z pomocą niezawodnej i nieprzewidywalnej Lisabeth. Tęskniłam za tą małą, silną, zadziorną kobietką, która nie zapomina o krzywdach i zniewagach, odpłaca pięknym za nadobne i naprawia wyrządzone szkody. Myśli racjonalnie w stosunku do zasad, które sama ustanawiała. Ma swój własny kodeks honorowy, choć niski poziom empatii i skłonność do przemocy wydają się być sprzeczne.
…moja rodzina ma jakiś straszny feler. Wydaje się, że jesteśmy zdolni do wszystkiego. Do najbardziej niewyobrażalnych okrucieństw. Może to jakieś wady genetyczne. Ja mam tak z ludźmi, którzy krzywdzą kobiety i dzieci. Staję się  przy nich śmiertelnie niebezpieczna. (s. 450)
Śledztwo prowadzi znany z poprzednich tomów policjant Jan Bublanski. Nie ma on łatwego zadania, bo Lisa nienawidzi policji i unika kontaktów z nią, zaś policjanci Sapo unikają Mikaela jak zarazy. Rozwiązanie skomplikowanej sprawy może zaskoczyć, bowiem:
Prawda często jest nieprawdopodobna. (s. 318)
Akcja zatacza coraz szersze kręgi. Rozgrywa się w ciągu miesiąca przede wszystkim w Szwecji i USA, dotyczy wielu osób. Na świecie toczy się brutalna gra polityczna, wszystko podlega ciągłemu nadzorowi różnych służb. Początkowo od natłoku ich imion i funkcji bohaterów można się nieco pogubić, bo równocześnie prowadzonych jest wiele wątków, które dopiero potem w toku akcji zaczynają się zazębiać i łączyć. Ale i afera ma zasięg międzynarodowy, więc ilość firm, instytucji, ludzi jest proporcjonalna. Jednak sama akcja dla mnie trochę nierówna.
Pierwsze 50 stron nudziłam się. Żółwie tempo, dużo rozwlekłych opisów o tym, co było, co się wydarzyło, wiele rozpoczętych wątków, które były oderwane od siebie. Dopiero koło 100 strony przepadłam. Akcja znacząco przyspieszyła i nabrała rumieńców, napięcie rosło, a ja zostałam porwana i wmanewrowana w wielotorowe śledztwo! Od szpiegostwa przemysłowego, przez mafię i nielegalne interesy amerykańskiej NSA (Agencja Bezpieczeństwa Narodowego) po przemoc domową i dziecko autystyczne.
Mnie osobiście najbardziej zainteresował wątek syna profesora, niezwykłego chłopca. August po rozwodzie rodziców został przy matce, która jest ofiarą przemocy domowej ze strony nowego partnera, dziecko również. Chłopiec przez wszystkich uznawany jest za umysłowo chorego i niemowę. Lecz tak naprawdę jest to dziecko chore na autyzm o niezwykłych zdolnościach. August jest sawantem, który liczy na wysokim poziomie i rysuje precyzyjnie, wręcz z matematyczną precyzją. Aż chciałoby się poczytać o tym małym bohaterze więcej, złożoności jego psychiki czy niebywałych zdolnościach.  
Poszczególne wątki mogą wydać się nierówne. Zależy, co kogo interesuje. Mnie najbardziej Lisabeth i August, także Mikael i Camilla, wyrachowana bliźniaczka Lisy. Zdecydowanie za mało było Eriki, ale za to pojawiła się Gabriella Grane z Sapo (nie pamiętam, czy była w poprzednich tomach). Zabrakło mi spotkania dwóch głównych bohaterów trylogii. Sam kontakt przez net czy SMS-y to jednak za mało, jakby bali się spotkać twarzą w twarz. Szczegółowe i rozbudowane opisy miejscami mogą nużyć i niewiele wnosić do głównej akcji. Zawiłe matematyczne wyjaśnienia mogą okazać się bardzo trudne w odbiorze, choć podane zostały przystępnym językiem jak na naukowe definicje. Dobrze się czyta powieść poza tym spowolnionym początkiem.
Samo wydanie powieści fizycznie (okładka, grubość) i od strony redakcyjnej (budowa rozdziałów, czcionka) przypomina trylogię Millennium, ale nieodparcie miałam wrażenie (moja kolporterka książek również), że ta powieść została napisana niejako z musu na fali popularności oryginału. Nie powiem, dobrze się czytało, jednak to nie do końca było to samo wrażenie jak przed laty, gdy czytałam 3 powieści Stiega Larssona jednym tchem. Niemniej jednak David Lagercrantz nieźle poradził sobie z czwartym tomem Millennium. Nawet pozostawił otwartą furtkę na kontynuację tej serii. Zobaczymy, co będzie.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:


12 komentarzy:

  1. Nie znam Millennium i jak na razie nie czuję zainteresowania tą serią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to nie do końca Twoje klimaty, więc rozumiem brak zainteresowania.

      Usuń
  2. Ja jakoś nie potrafię się przekonać do kontynuacji, nie uważam za dobry pomysł tego, że ona w ogóle powstała. Ale to tylko moje zdanie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie też nie lubię wszelkich kontynuacji, bo to nie jest to samo co oryginał i emocje z nim związane.

      Usuń
  3. Od 1 stycznia Wyzwanie biblioteczne, prowadzone do tej pory przez Martę Kor, będzie pod moimi skrzydłami. Już teraz zapraszam do zapoznania się z zasadami Wyzwania - http://monweg.blog.onet.pl/wyzwanie-biblioteczne/, jak również zapraszam gorąco do uczestnictwa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i uznaję iż to całkiem udany ciąg dalszy. Byłam pozytywnie rozczarowana.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przede mną dopiero cała trylogia. Mam dużo do nadrobienia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam Millenium, ale dostałam właśnie tę kontynuację na święta i korci mnie żeby już ją zacząć :( Ale chyba poczekam i przeczytam to we właściwej kolejności.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.