poniedziałek, 14 grudnia 2015

Warszawski słoik



Autor: Michalina Kłosińska-Moeda
Tytuł: Kota lubi szanuje
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 212
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7674-042-3

Tytuł książki Michaliny Kłosińskiej-Moedy Kota lubi szanuje to nic innego jak zabawa słowami początku znanej wyliczanki dziewczęcej ”Kocha, lubi, szanuje, nie dba, nie chce, żartuje, w myśli, w mowie i w sercu, na ślubnym kobiercu”.
Główna bohaterka, 24-letnia Hanka Lewicka skończyła 2 kierunki studiów, a że w spadku dostała mieszkanie w warszawskiej kamienicy, to przeprowadziła się do stolicy. Świat stoi przed nią otworem, jak na razie tylko w teorii. Ale życie w stolicy nie jest usłane różami. Brak pracy, resztki oszczędności, dwa koty do wykarmienia Kika i Zyzio oraz problemy z sąsiadami. Okazało się, że jej mieszkanie w kamienicy sąsiaduje z agencją towarzyską „Syrenka. Salon masażu”. Właściciel agencji różnymi metodami próbował Hankę usunąć z mieszkania, ale ona się nie dała, w dodatku znalazła przyjaciela w ochroniarzu agencji, Rychu. W szale rozsyłania CV Hanka niezbyt patrzyła, dokąd je wysyła. Wkrótce stawia się na rozmowie kwalifikacyjnej w agencji reklamowej PA-art. I zostaje… wysoko wykwalifikowaną sprzątaczką!
Nie miała kobieta wyjścia, przyjęła posadę, bo trzeba za coś żyć, a żadna praca nie hańbi. A że praca trwa krótko, to ma czas na zajmowanie się produkcją biżuterii artystycznej. Pewnego dnia w agencji znajduje śpiącego Krzysztofa. Wydaje się, że coś zaiskrzy… Wkrótce szef, przypominający z wygląda znanego aktora, proponuje jej dodatkowy zarobek w weekendy – ona ma być jego, "celebryty" osobą towarzyszącą w trakcie spotkań wyjazdowych u bogatych ludzi. Życie Hanki nabiera rozpędu i rumieńców, szczególnie w agencji reklamowej, gdy zostaje przyjęta na staż trwający 3 godziny dziennie.
Nie miałam pojęcia, że takie firmy rządzą się prawem dżungli. Płyń lub giń. Prawdziwa szkoła przetrwania. (s. 72)

Bohaterka poznaje nowych ludzi, zdobywa wiedzę marketingową, ma coraz więcej pieniędzy i obowiązków oraz pomysłów. Wkrótce ma też „Pucka”, swoją własną firmę…
Poszukiwanie pracy to jedno, ale przydałby się też mężczyzna u boku. Bohaterka roztrząsa znajomości z różnymi panami, ma dylematy. Na szczęście obok niej jest starsza pani Stanisława, która jej radzi:
Haniu, szkoda życia na próżne roztrząsanie przeszłości. Żyj tym, co tu i teraz. (s. 143)
Życie słoika, zwłaszcza młodego człowieka bywa trudne, co autorka dobrze ukazała na przykładzie Hanki rodem z małego podkarpackiego miasteczka. Dziewczyna tuż po ukończeniu studiów, i to dwóch fakultetów, nie ma szans na pracę w swoim zawodzie, i to w stolicy! Codzienne zmaganie się z prozą życia, brak perspektyw, brak pieniędzy, poszukiwanie pracy i przyjmowanie pierwszej lepszej z brzegu, by mieć co do garnka włożyć – to trudne i niełatwe początki startu w dorosłe i samodzielne życie. Tak samo trudne, jak zakładanie własnej firmy i rozkręcanie biznesu. A gdy się już ów biznes ma, zwłaszcza duży, to często trzeba brać udział w grze pozorów. Autorka przedstawiła w ciekawy sposób obraz stosunków międzyludzkich i podłość niektórych z nich, ot tak, dla własnej satysfakcji i cudzego nieszczęścia. Bo ciągle w życiu jest ważne, co ludzie powiedzą…
Perypetie bohaterki bardziej by wciągnęły czytelnika w wir akcji, gdyby tej akcji było z deka więcej, gdyby była ona wyraźniej zaakcentowana, bardziej podkreślona. Na początku książki akcja jest jakaś niemrawa, a zmiany w życiu Hanki nie wyglądają na zbyt wielkie, choć takie właśnie są. W życiu bohaterki i wokół niej coraz więcej się dzieje. Jednak właściwa akcja zaczyna się tak naprawdę wtedy, gdy na horyzoncie pojawia się Gniewko i jego kot Maks, czyli gdy 2/3 powieści za nami. Intrygująca jest ta znajomość przez e-maile. Wirtualna znajomość.
Kota lubi szanuje to zwykła, lekka, współczesna powieść, która wiernie odmalowuje świat młodych ludzi wkraczających w dorosłość, a przez to daje do myślenia, lecz bez spektakularnego wow. Problemy bohaterki często są naszymi, łatwo się z nią zidentyfikować. Z kolei elementy humorystyczne nie wywołują jakiegoś ataku śmiechu, ale uśmiech na twarzy jak najbardziej, zwłaszcza rozmowy kotów Hanki z nią samą. Czyta się przyjemnie i szybko. Dobra na relaks.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

8 komentarzy:

  1. Książkę czytałam i bardzo pozytywnie ją wspominam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobnie jak Cyrysia, książkę czytałam, odebrałam całkiem identycznie - książka lekka, pozytywna, zabawna, ale "bez szału" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro jest kot to już jestem kupiona na amen. Uwielbiam :) To moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten kotek jedt tak słodki, że mam ochotę przeczytac tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.