Autor: W. Bruce Cameron
Tytuł:
Psiego najlepszego, czyli BYŁ SOBIE PIES na święta
Tłumaczenie:
Edyta
Świerczyńska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: 281
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-65740-77-9
Josh Michaels jest oburzony, kiedy
sąsiad podrzuca mu pod drzwi ciężarną suczkę Lucy. Nie może jednak oprzeć się
ufnemu spojrzeniu brązowych oczu zwierzaka i chociaż nigdy nie miał psa,
postanawia przygarnąć Lucy. Kiedy na świat przychodzi pięć uroczych szczeniaczków,
Josh zgłasza się po pomoc do lokalnego schroniska, gdzie poznaje dowcipną i
kochającą zwierzęta Kerri, która uczy go, jak dbać o psią rodzinkę.
Wspólnie przygotowują szczeniaki do adopcji w ramach świątecznego programu
szukania nowych domów psiakom ze schroniska. Niespodziewanie Josh zaczyna
darzyć dziewczynę gorącym uczuciem, a im bardziej zakochuje się w Kerri, tym
bardziej kocha swoją nową futrzaną rodzinę, która wniosła niesamowitą radość do
jego życia. Kiedy zbliżają się święta i termin oddania szczeniaków, Josh
zastanawia się, czy będzie w stanie bez nich żyć.
Wprawdzie
Boże Narodzenie daleko za nami albo daleko przed nami, lecz książkę W Burce’a
Camerona Psiego najlepszego, czyli BYŁ
SOBIE PIES na święta można czytać niezależnie od pory roku. Jest to bowiem
powieść z uniwersalnym przesłaniem.
Mieliście
szczęście, że się nawzajem odnaleźliście. (s. 159)
Josh
nigdy nie miał psów. W zaistniałej sytuacji martwi się, że coś zrobi źle, a tym
samym zaszkodzi szczeniakom. Jeszcze nie wie, iż to oznaka, że będzie się
dobrze opiekował psami. Z czasem będą stanowili zespół – Lucy i jej szczeniaki:
Lora, Sophie, Cody, Rufus, Olivier. Ważnym pomocnikiem i nieformalnym członkiem
tego ludzko-psiego zespołu jest pracownica schroniska dla zwierząt Kerri. To
ona uczy Josha podstaw opieki nad psami. Pomaga socjalizować szczenięta na
różne sposoby. Sama także niejako socjalizuje Josha, który jest odludkiem i za
rzadko bywa w towarzystwie. Między młodymi ludźmi coś zaczyna iskrzyć, lecz
sami sobie stwarzają problemy i niepotrzebnie je piętrzą. A czasami
wystarczyłoby szczerze porozmawiać.
Bo towarzyszenie
nam, ludziom, to sens życia psów, Josh. Właśnie pod tym kątem je hodowaliśmy,
po tysiącach lat mają to dosłownie we krwi. […] Życie z dala od ludzi, nawet w
sforze psów, nie jest zgodne z ich naturą. Nie są szczęśliwe. (s. 245)
I
to sama prawda. Josh tak się wczuwa w swoją rolę, że momentami zachowuje się
nieco absurdalnie, lecz trzeba przyznać, że jedna z typowo ludzkich metod w
jego wykonaniu sprawdza się idealnie w przypadku psiej rozbrykanej dzieciarni. A
gdy spotkają się młodzi przedstawiciele dwóch gatunków, to zabawa jest
przednia, bo dzieciaki uwielbiają szczeniaki. Wspólne wychowywanie przynosi
wiele korzyści obu stronom.
Tego właśnie
uczą psy, że trzeba żyć tu i teraz, a potem zacząć kolejną piękną przygodę. (s.
191)