Autor:
Michał Rusinek
Tytuł: Nic zwyczajnego. O Wisławie
Szymborskiej
Wydawnictwo:
Znak
Liczba stron: 318
Oprawa: twarda
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-240-4091-9
W
Internecie krąży mem z wyglądem mózgu polonistki. W tym mózgu jest specjalne miejsce
dla Adama Mickiewicza. W przypadku mojego mózgu owo miejsce zajmuje pani
Wisława Szymborska. O ile unikam czytania biografii, to po Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej pióra Michała Rusinka
sięgnęłam z ochotą. Blurb:
W encyklopediach
czytamy, że Szymborska była wybitną osobistością świata literatury. (s. 54)
Piętnaście
lat sekretarzowania takiej osobie? Doprawdy nie było w tym nic zwyczajnego. Ona
– świeżo upieczona Noblistka. On – właśnie ukończył studia polonistyczne. Miał
jej pomagać przez trzy miesiące. Został dłużej. Poetka i jej Pierwszy
Sekretarz. Tylko w tej książce spotykamy Wisławę Szymborską, jakiej do tej pory
nie znaliśmy.
To
portret osoby nieprzeciętnej, damy o niezwykłym poczuciu humoru, a zarazem
umiejętności mówienia o sprawach najistotniejszych. Portret, który pozwala
zbliżyć się do niej i istoty jej poezji. Ekscentryczna starsza pani.
Rozchichotana, czasami frywolna, lubiąca językowe zabawy i „practical jokes”.
Wolała
rozmowy ze zwykłymi ludźmi niż kongresy poetów i dyskusje z intelektualistami. Depresyjna.
Melancholijna. Surowa w sądach o sobie i innych. Perfekcjonistka, nieznosząca
rozmów o błahostkach i marnowania czasu na spotkania z ludźmi, które nic jej
nie dawały oprócz, jak mówiła, pustych kalorii.
Po
Noblu powtarzała, że zrobi wszystko, żeby nie stać się osobistością, lecz
pozostać osobą. Kiedyś rozpoznał ją taksówkarz i powiedział: „To dla mnie
zaszczyt wieźć taką osobliwość”. Trochę racji miał: była dość osobliwym
przedstawicielem naszego gatunku. Z takim taktem, subtelnością i wnikliwością
mógł o Noblistce napisać tylko jeden Autor.
Nie lubiła
portretów. (s. 79)
Znam
naszą skromną i frywolną noblistkę nie tylko z jej wierszy, które w tym roku
przeczytałam wszystkie z dostępnych mi tomików i wyborów wierszy oraz Rymowanek dla dużych dzieci, ale też z
filmu Katarzyny Kolendy-Zalewskiej Chwilami
życie bywa znośne. Znośne… gdy mało się podróżuje, a czas spędza się
głównie w domu, unika się tłumów ludzi, kontaktu fizycznego, nie dzwoni przed
dziesiątą rano, odmawia się przyjęcia zaszczytnych tytułów i wyjazdów na
zagraniczne spotkania, a nawet gdy nie ma się dzieci.
Dlatego ceni
sobie rozmowy z tak zwanymi zwykłymi ludźmi. (s. 243)