Tytuł:
Miliarder
Wydawnictwo: Oficyna 4eM
Liczba stron: 472
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-66242-06-7
Miliarder Sławka
Michorzewskiego kusił tytułem i koroną szwedzką, lecz skutecznie odstraszał
małą czcionką, a przy tym dużą objętością. Zabierałam się jak do jeża.
Do końca życia
nie zapomnę, jak załatwił pan panią Agatkę. (s. 449)
Jeż
zwie się Maciej Kupczyk, miliarder. Zanim nim został, słabo mu się wiodło w
życiu, wiele zawdzięczał wujkowi. Jest bardzo przystojny, lecz jego urodę lepiej
podziwiać z daleka. Dlaczego? Ten facet, bo trudno mi go nazwać mężczyzną, to
sierota życiowy, nieudacznik, ciamajda, niedojda, pechowiec, siedem nieszczęść…
Najlepiej, gdyby nic nie robił i milczał, wtedy szanse na zdrowie i życie ludzi
wokół niego gwałtownie by wzrosły. Pech to jedno, niezaradność to drugie, ale
po trzecie Kupczyk, pseudonim Kupa, ma niezwykłą zdolność przyciągania klęsk
życiowych i żywiołowych, dlatego dla mnie jest on bronią masowego rażenia na
odległość. Łaknie kontaktu z innymi, chce być akceptowanym w grupie, dlatego
stara się zwrócić na siebie uwagę. Genialnie mu to wychodzi!
Nie wiem
dokładnie, ale to będzie w miliardach… (s. 39)
Dzięki
wujowi Kupczyk zaczął pracować jako księgowy w Veltronexie, lecz praca go
nudzi, a i koledzy mu dokuczają. W oczach kilku znajomych z pracy i z Facebooka
chce być kimś zupełnie innym, niż jest. Pewnego dnia przeczytał o czymś w
gazecie i go oświeciło. Przemyślał sprawę i zaczął ją wdrażać w życie z
fajerwerkami rzecz jasna. Wymyślił sobie, że zostanie miliarderem, i to
wkrótce! Wziął sprawę w swoje ręce. Pech chciał, że w ten sposób wplątał się w
wielką intrygę szpiegowską. A może to los o tym za niego zdecydował?
Żadne szkolenie
Mosadu nie jest w stanie nauczyć zachowania w takiej sytuacji, kiedy robisz
coś, co dokładnie zaplanowałeś, a zamiast tego dzieją się tak naprawdę czary.
(s.
211)
Nikomu
nie można zaufać, nawet osobom, które się zna, bo mogą one nosić maski i grać
inne role. Mosad, BND, GRU, Deuxième
Bureau, wysoko wykwalifikowani francuscy złodzieje Timon i Ives, a nawet osoba
z Ministerstwa Obrony Narodowej w Polsce to większość przeciwników, z którymi
Kupczyk musi się zmierzyć, czy chce tego, czy nie. Połakomienie się na spadek
po umierającym szwedzkim miliarderze staje się motorem napędzającym walkę o
bajońskie sumy i pewne dokumenty, walkę, w której wszystkie chwyty są
dozwolone, szczególnie te nieczyste. Pendolino zdarzeń ruszyło i nie sposób je
zatrzymać.
Przecież zawsze,
jak gdzieś się pojawiasz, to komuś coś się dzieje, nie tobie. (s. 252)