W
SZPONACH LITEREK
Drogi
Czytelniku!
Pamiętaj, że wszystkie teksty zawarte na moim blogu
W szponach literek (atramentowomi.blogspot.com) są moje i tylko moje! Chroni je
prawo autorskie na mocy Dz.U.
1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach
pokrewnych. Jeśli chcesz wykorzystać moje teksty lub ich fragmenty poprzez
kopiowanie lub w jakikolwiek inny sposób, wystarczy mnie o to ładnie poprosić,
a otrzymasz mą pisemną zgodę. Czytelniku, nie kradnij, tylko poproś!
Masz prawo:
- Pogrążyć się w mych literkach i dać im się uwieść.
- Pozostawić swoje literki pod moimi.
- Zachować milczenie.
- Czuć i przeżywać.
- Wejść i wyjść, kiedy tylko zechcesz.
Nie masz prawa:
- Obrażać me literki i mnie.
- Kopiować me literki bez mojej zgody.
- Spamować.
CZYTAM, bo…
lubię, kocham, chcę, mogę, muszę, pragnę, umiem, tak mnie wychowano, mam to w
genach, czuję taką potrzebę!
CZYTAM
wszędzie, gdzie mogę i chcę, w ruchu i bezruchu – autobus, pociąg, samolot,
samochód (gdy nie prowadzę), hotel, plaża, przychodnia, szpital, balkon, wanna
i me kochane łózko. Najlepsza jest pozycja LB, czyli… leżenie bykiem ;)
KSIĄŻKA to mój
najwierniejszy przyjaciel, druh na dobre i złe, czasoumilacz, towarzysz w
podróży, źródło wiedzy, odskocznia od problemów.
LUBIĘ
książki… rzadko napisane i dobrze wydane. Takie książki nie tylko lepiej i
milej mi się czyta, ale i szybciej, zaś me oczka są wdzięczne wydawcy. Bardzo
zwracam uwagę na stronę edytorską, zaś rentgen w oczach działa samoczynnie.
Najbardziej bolą mnie błędy wypatrzone w tekście (nie mylić z omyłkami, czyli literówkami).
PREHISTORIA
Literki są ze mną odkąd
sięgam pamięcią. Najpierw czytali mi rodzice i babcia. Potem była era bajek z
czarnych płyt winylowych (Kije samobije,
Stoliczku, nakryj się! i inne Artura Oppmana pamiętam do dziś). Później
nauczyłam się czytać. Gdy szłam do pierwszej klasy, tę umiejętność miałam już
opanowaną. Pamiętam też moją pierwszą książkę wypożyczoną z biblioteki
publicznej – O żabkach w czerwonych
czapkach. Była też era bajek na kliszach wyświetlanych z rzutnika. To ja
organizowałam rodzeństwu i koleżankom bajkowe kino domowe. Ale zawsze książka
była obok mnie.
Czytnika e-booków
tudzież odtwarzacza audiobooków nie posiadam na stanie. Widocznie jeszcze do
tego nie dorosłam, nie dojrzałam. Wolę trzymać książkę w ręku, czuć ją i jej
zapach, wertować kartki w tę i we w tę. Nie ma nic piękniejszego dla
książkoholiczki niż zapach świeżej farby drukarskiej po otwarciu książki.
Genialny tekst :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń