Autor: Olga Rudnicka
Tytuł:
Były sobie świnki trzy
Wydawnictwo: Prószyński Media
Liczba stron: 360
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-8069-266-4
Bez względu na
wiek kobieta jest kobietą i diabli wiedzą, co jej chodzi po głowie. (s. 343)
Ostatnio
pokochałam pióro i poczucie z humorem polskiej pisarki, Olgi Rudnickiej. Tym
razem udałam się do ‘chlewika’, aby spotkać się z trzema świnkami, czyli
przeczytałam książkę Były sobie świnki
trzy.
Owe
sympatyczne ‘zwierzątka’ to żony bardzo bogatych mężów:
- 38
l. Jolanta Markiewicz, żona Tadeusza prawnika, matka 2 nastolatków;
- 36
l. Kamelia Padecka, żona Macieja komornika, zdradza go z trenerem;
- 34
l. Marta Skałka, żona Tobiasza doradcy finansowego, pragnie mieć dzieci.
Jest
jeszcze czwarta kobieta – prawniczka Sandra Tomaszewska, która kiedyś jako
Sondra była call girl. Jej obecny szef Markiewicz to jej dawny klient, który teraz
ją zmusza do darmowego seksu dla siebie i swoich przyjaciół.
Mężatki
żyją szczęśliwie z pełnymi kontami i wolnym czasem, dbają o ognisko domowe,
lecz wszystko ma swoje granice. Należy wprowadzić aneks do umowy zawarcia
związku małżeńskiego. Pewnego dnia kobiety przejrzały na oczy – im lat
przybywa, zaś ich mężom pojawiają się nowe kobiety. Aby nie dopuścić do rozwodu
i utraty majątku, 3 przyjaciółki postanawiają pozbyć się swoich ślubnych!
Planują 3 morderstwa:
Musimy nie tylko
się ich pozbyć, ale zrobić to w taki sposób, by podejrzenie nie padło na nas.
(s. 38)
Kobietom
chodzi o to, żeby zostać wdowami, bogatymi wdowami. Ich priorytety to kasa i
wolność, bo inaczej grozi im zasiłek z opieki i praca na kasie w supermarkecie.
Ale okazuje się, że zamordowanie własnego lub cudzego męża, wcale nie jest
takie proste. Burza mózgów trwa…
Jak to jest, że trzy
inteligentne kobiety nie mogą wymyślić ani jednego dobrego sposobu zabójstwa, a
musimy popełnić aż trzy! (s. 48)