Autor: Elizabeth Maxwell
Tytuł: Happy end
Tłumaczenie:
Jan Hensel
Wydawnictwo: Prószyński Media
Liczba stron: 312
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-8069-021-9
Happy End to tytuł powieści Elizabeth Maxwell, który w ciemno zachęca do sięgnięcia po książkę. Któż nie lubi szczęśliwego zakończenia?! Ha! Chyba każdy. Ale ba! Co dla kogo jest szczęściem…?
Główną
bohaterką i narratorką jest zwykła kobieta jakich pełno. To 46-letnia Sadie
Fuller. Kobieta ma 11-letnią córkę Allison, gosposię Gretę, suczkę Perkins, eks
męża geja Rogera, który codziennie do niej wydzwania i któremu płaci wysokie
alimenty, i co piątek kochanka Jasona, choć w skrytości marzy o wielkiej
miłości. Oprócz tego Sadie ma lekką nadwagę, kurze łapki, ziszczoną cerę,
matowe włosy, codzienne problemy, czasami ataki paniki, dystans do siebie,
umiejętność żartowania z siebie, lecz przede wszystkim Sadie ma talent
pisarski!
Kobieta
zarabia na życie pisząc głównie nocami. Na początku pisała typowe romansidła,
ale od jakiegoś czasu pod pseudonimem K.T. Briggs pisze erotyki, i to cztery w
ciągu roku plus jakieś romansidło pod własnym nazwiskiem. Ma kobieta dryg do
tworzenia scen pełnych erotyzmu, kipiących seksem z udziałem pięknych,
przystojnych bohaterów. Obecnie pracuje nad książką Skradzione sekrety z
Aidanem Hathawayem i Lily Deal, a czytelnik ma możliwość przeczytać kilku jej
fragmentów.
Życie
Sadie zmienia się pewnego dnia. Najpierw odkrywa, że jej rękopis zwiększył
objętość z 4200 znaków w nocy na 6200 rano.
Zapytajcie
każdego pisarza – liczby słów się nie zapomina. To liczba, która stanowi miarę
postępów naszej pracy, właściwie jedyną, z jaką mamy do czynienia, dopóki nie
zaprezentujemy tekstu redaktorowi albo przyjacielowi wytresowanemu tak, by nie
krytykować pierwszej wersji utworu zbyt ostro. (s. 35)
Kobieta
nie wie, skąd się wzięło 2000 znaków. Potem na zakupach w supermarkecie między
regałami zauważa przystojniaka lekko otumanionego, zdezorientowanego i w
drogich ubraniach, aczkolwiek nieco uszkodzonych. Sadie dochodzi do wniosku, że
kogoś on jej przypomina. Mężczyzna nie wie, gdzie jest, kim jest, nic nie
pamięta, więc kobieta spieszy mu z pomocą. Wkrótce okazuje się, że ów zagubiony
w świecie przystojniak to Aidan Hathaway, bohater jej najnowszego erotyku, który
nie wiadomo jakim cudem opuścił rękopis powieści i przeniósł się ze świata
literackiego do rzeczywistego. Bohater z powieści materializuje się naginając
czasoprzestrzeń. Dziwna sytuacja, nienormalna, fantastyczna, nierealna… A to
dopiero początek kłopotów tej dwójki. Oboje muszą znaleźć…happy end!
Ta
powieść obyczajowa z wątkiem fantastycznym, napisana z lekkością i wyczuciem
kraszona komizmem i nutą absurdu wciągnęła mnie w swój literacki świat. Na
szczęście nie przeniosłam się w czasie, ale za to ma wyobraźnia działała na
wysokich obrotach. Coraz częściej zaczynam się przekonywać do fantastyki w
lekkim wydaniu. Perypetie bohaterów literackich w świecie autorki, którzy muszą
rozwiązać zagadkę, bo inaczej spełnią się słowa czarownicy Clarissy. W pewnym
momencie do akcji wkracza kochanek głównej bohaterki, prawnik Jason ze swoim
analitycznym umysłem, zdrowym rozsądkiem, logiką i… przesłuchuje postacie
literackie! Kilka razy parsknęłam śmiechem z opisywanych scen czy sformułowań
Sadie. Można się pośmiać albo przynajmniej uśmiechnąć pod nosem – komizm i
absurd są tutaj obecne.
Ciekawy
jest wątek pracy pisarza nad książką. Wena jak wena – pomysły przychodzą do
głowy w różnych miejscach i momentach, ale codzienna żmudna praca, codzienne
pisanie określonej liczby znaków to konieczność. To praca jak na etacie, a że w
domu, to już co innego.
Sam proces
pisania wymaga czasu i finezji. (s. 220)
Sadie
ma lekkie pióro i mnóstwo pomysłów, niektóre książki zostały niedokończone i
odłożone na bok.
Jeżeli książka
nie zainteresuje mnie przez pierwszych pięćdziesiąt stron, daje sobie z nią
spokój. Każdego dnia starzeje się coraz bardziej. Nie mam czasu na książki,
które mi się nie podobają. (s. 257)
Kobieta
ma też swoje fanki, które chwalą, krytykują i udzielają jej rad w listach,
piszą. Czytelniczka Ellen wytyka pisarce, że podeptała niepisaną umowę miedzy
autorem a czytelnikiem, że złamała zasady pisania książki. Szkoda tylko, że
autorka nie przytoczyła owych zasad, które Sadie spisała i powiesiła na tablicy
korkowej jako REGUŁY SZTUKI. Jednak jest coś, co bohaterkę wyprowadziło z
równowagi:
Mogę znieść
prawie każdą krytykę. Mogę znieść, że redaktor wybebeszy mi powieść i
zmasakruje fabułę, ponieważ zgodziłam się na to, kiedy podpisywałam umowę. Ale
nie dopuszczę, by jakaś niedokończona postać z pretensjami prowadziła mi fabułę
w kierunku, którego nigdy nie brałam pod uwagę. Są przecież jakieś granice. (s.
290)
Powieść
tak mnie wciągnęła, że długa podróż minęła mi niezauważalnie, a na drogę
powrotną musiałam sobie kupić książkę! Dałam się ponieść intrygującej fabule
obyczajowo-erotyczno-romantyczno-fantastycznej z elementami humoru i absurdu. Zabawne
dialogi i sytuacje oraz przemyślenia wypełniają powieść. A dziej się w niej
dużo. Akcja toczy się całkiem szybko i momentami zaskakuje, że aż wbija w
fotel. Przyjemny i lekki styl, nieco specyficzny sprawia, że książkę się
pochłania za jednym razem. No i bohaterowie… ciekawi – i ci realni, i ci
zmaterializowani literaccy. Każdy inny i każdy w którymś momencie zaskakuje i
zadziwia czytelnika, pełna gama emocji.
Stawienie
czoła rozsierdzonej czarownicy, znalezienie happy endu, a do tego podstępna
miłość, która szuka drogi do swego celu to znajdziecie w tej powieści. Okazuje
się, że każdy zasługuje na miłość i szczęście, a małymi kroczkami dojdzie się
do każdego celu.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Co by nie mówić, to świetne rajstopy na okładce. :) Książkę, może kiedyś przeczytam, ponieważ przeplata wszystkie moje ulubione gatunki.
OdpowiedzUsuńI niech te rajstopy przypominają Ci o tej książce! :)
UsuńO rany, jakie to pokręcone jest :) Mimo, że nie lubię mało realnych książek, to ta wydaje się wręcz baśniowa i wcale mnie nie odrzuca. Mam ogromną ochotę ją przeczytać, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiesz co, masz rację - jest to pokręcone, ale ma także swój niezaprzeczalny i niesamowity urok.
UsuńI ja pozdrawiam!
Brzmi bardzo ciekawie. Ja akurat lubię takie klimaty, więc będę miała na uwadze powyższą pozycję.
OdpowiedzUsuńPowinno Ci się spodobać, bo i 2 wątki miłosne tam znajdziesz.
UsuńAbsurd, fantastyka - to może być ciekawe połączenie. Może skuszę się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńSkuś się, a przekonasz się, jak różne oblicza może mieć happy end.
UsuńCiekawa mieszanka różnych gatunków. Nie zawsze daje to dobry efekt, ale skoro polecasz - z przyjemności przeczytam. Takie oryginalne treści to ryzyko, ale wiadomo, że czasami takowe bardzo się opłaca.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, kto nie ryzykuje, ten nie odkrywa nowych autorów i ciekawych książek! ;)
Usuń