niedziela, 18 listopada 2018

Czy brakowałoby Wam moich literek?


Witajcie niedzielnie!
Dziś nietypowy post. Po ostatniej burzy na temat zarabiania blogerów na recenzjach książek poczułam się w jakimś stopniu oszukana. Nie powiem, zabolało mnie to. Mój blog istnieje ponad 5 lat, a literki przez ten czas rozszalały się na dobre – i cudze, i moje. Swoimi przemyśleniami dzieliłam się z dwoma blogerkami. Jedna z nich już podziękowała wydawnictwom za współpracę, co podziwiam. Od sierpnia dostałam wiele nowych propozycji współpracy… barterowych. Nawet zaczęłam się zastanawiać nad tym fenomenem. Ale prawda jest też taka, że ostatnio poczułam się zmęczona czytaniem oraz blogowaniem. Czasem czytanie nie jest już pasją, a musem, czytaniem na akord. Bo zobowiązania, bo terminy, bo pusto na blogu… A ja nie samym czytaniem żyję i chcę żyć, mam jeszcze inne pasje i rozrywki. I na dodatek jest jeszcze mój nieodłączny towarzysz życia – RZS.


Różne myśli od jakiegoś czasu kłębią mi się pod kopułką na temat blogowania, łącznie z zamknięciem bloga. Do końca roku pozostanie w niezmienionej formie. Co będzie dalej, nie wiem. Jeśli przetrwa, to się zmieni. Czeka go rewolucja, mnie też.

I dziś mam do Was, moich czytelników, ważne pytanie:
Czy brakowałoby Wam moich literek, mojego bloga w blogosferze? 
Piszcie, komentujcie, dajcie znać, wyraźcie swoje zdanie. A ja poczytam, pogdybam, zanotuję…
A w najbliższy piątek konkurs dla Was.
Spokojnej niedzieli,
Martucha

10 komentarzy:

  1. Ojej, ja lubię do Ciebie zaglądać i będzie mi brakowało literek. Może potrzebujesz po prostu chwili oddechu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Martucha, jestem tu pierwszy raz od chyba... 2 miesięcy! Ale... tak samo jest też z odwiedzinami na innych blogach.
    Praktycznie nie czytam książek (1-2 na miesiąc), bo nie mam na to czasu, serca, chęci i sił, a co dopiero mówić o czytaniu blogów. "U siebie" piszę 4 posty miesięcznie z czego 3 są stałe, bo akurat te wykorzystuję dla siebie gdy czegoś szukam (bardzo nieskładnie to napisałam, przepraszam, ale właśnie zadzwoniła mama i mnie rozproszyła).

    Zmierzam do tego, żebyś mimo wszystko nie zamykała bloga. Zostaw go najwyżej będziesz zadziej pisać, może akurat za kilka miesięcy/lat poczujesz, że chcesz wrócić do blogosfery i żal było by stracić to co do tej pory stworzyłaś.

    Nie rezygnuj, a już na pewno nie likwiduj bloga. Tym co się dzieje wokół blogosfery zupełnie się nie przejmuj - pisz dla siebie, we własnym tempie i to co Ci akurat leży na sercu :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Serio jest taka burza? Ja nie ogarniam...
    Chcąc czytać, pisać u siebie, zajrzeć gdzieś czasem, zająć się swoim RZS i cukrzycą córy nie mam czasu na zajmowanie się kolejnymi burzami... Jestem z tego powodu nieuświadomiona, ale może dzięki temu nie zaprzątam głowy takimi myślami.
    Ja na blogowaniu nie zarabiam, mam książkę, piszę reckę i tyle. Innych zasad nie mam i nie znam. To tyle.

    Bloga nie zamykaj, nie daj się zwariować i rób to na co masz ochotę. Pisz ile i kiedy chcesz. Dlaczego masz z tego rezygnować?

    OdpowiedzUsuń
  4. Marto kochana, znasz moje zdanie. Absolutnie nie rezygnuj z bloga. Co my zrobimy bez Twoich literek? Nie wyobrażam sobie tego, ba nawet nie chcę sobie tego wyobrażać.
    A poza tym co Ty będziesz robiła bez bloga. Albo inaczej. Czy Tobie Marteczko nie będzie brakowało nas?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również lubię do Ciebie zaglądać! Mimo, że nie zawsze komentuję. Nie sugeruj się innymi, zmieniaj jeśli czujesz, że Tobie jest to potrzebne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie jestem zdania, że czytanie musi sprawiać przyjemna i nie możesz się do niego zmuszać tylko z powodu goniących terminów! Przecież może nieco ograniczyć ilość dodawanych postów, recenzji, ale zdecydowanie nie rezygnuj z bloga, bo ja uwielbiam tu zaglądać! I pewnie nie tylko ja ale wiele czytelniczek :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie i rady. Faktycznie, zamykanie bloga to ostateczność. No i co ja bym bez niego robiła??? Też już to pytanie myśli mi sformułowały. Barter nauczył mnie pazerności na książki, na nowości. Choć na komodzie stos książek do przeczytania, to dziś w bibliotece zaklepałam sobie powieść, która dopiero będzie kupiona! Czy to nie jest chore? ;)
    Ostatnie dni tylko czytałam i słuchałam audiobooka i dobrze mi z tym było. A teraz mam 5 zaległych tekstów. :) Jakoś czuję się w obowiązku napisać o każdej przeczytanej książce (i tu się często kończy przyjemność, bo zaczyna się praca klawiaturowa, w tym recenzencka i patronacka). Będę coś musiała zmienić w pisaniu recenzji, by zabierało mi to mniej czasu, a Wam mniej czytania.
    Pomyślę o tym intensywniej chyba w przerwie świątecznej, wtedy będę miała więcej wolnego.
    Bardzo Wam dziękuję za dobre słowo, wsparcie i bycie z moimi literkami.
    Liter[at]ka

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wyobrażamy sobie, że mogłaby Pani tak po prostu zamknąć bloga... a Pani wierni czytelnicy? A autorzy, których książki czekają na Pani ciepłe słowa... Mamy nadzieję, że jednak nie podejmie Pani takiej decyzji.
    Serdecznie i cieplutko pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Między innymi chodzi o to, że tych książek jest tak dużo i chce się wszystkie przeczytać i o nich napisać, a po prostu brakuje czasu i sił.
      Bloga nie zamknę, ale zajda duże zmiany.

      Usuń
  9. Marta, ja na początku tak się zachłysnęłam możliwością czytania nowości, że odpowiadałam na wszystkie maile wydawnictw, aż doszłam do momentu, w którym czytanie stało się obowiązkiem - nie przyjemnością.
    Postanowiłam to zmienić i teraz bardzo rzadko coś biorę. To trochę jak nałóg i bardzo trudno to rzucić - jak z paleniem papierosów!
    Ja mam w domu ponad 1000 nieprzeczytanych książek!!! Z moim tempem czytania to nawet gdybym już nic więcej nie wzięła do recenzji i nigdy żadnej więcej książki nie kupiła to i tak będę miała co czytać. I właśnie to mi pomogło wytrwać.
    Najważniejsze to uświadomić sobie, że mamy z tym problem... a potem powolutku go zwalczać:p

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.