Tytuł:
Marzenie Łucji
Wydawnictwo: Między Słowami
Liczba stron: 497
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-240-3517-5
W sumie w
Różanym Gaju nie ma nic ciekawego, ot… prowincja zagubiona wśród rozległych łąk
i pól. (s. 37)
Czyli
wracam w Bieszczady razem z Dorotą Gąsiorowską i Marzeniem Łucji, kontynuacją
Obietnicy Łucji. Ale czy na prowincji nie ma nic ciekawego? Czy kontynuacja
powieści zakończonej happy endem ma sens?
Minął
rok od poprzednich wydarzeń. W pałacu Kreiwetsów wciąż trwa remont, ale
mieszkają już w nim nowi właściciele. Tomasz Kellter, wybitny muzyk, wyrusza do
Włoch na miesięczne tournée. Łucja i Ania uczęszczają do szkoły, popołudnia
spędzają w rozległym przypałacowym parku i powoli szykują się do ślubu. Na
prośbę Izabeli Łucja wynajmuje pokój włoskiemu malarzowi. Luca Venetti to
przyjaciel Tomasza, który zakochuje się w swej pięknej gospodyni. Tymczasem Tomasz
przez muzykę zapomina o świecie, kontakty z narzeczoną i córką są coraz rzadsze.
Łucja i Ania mają złe przeczucia, czują, że coś się zmieni.
Zycie młodej
nauczycielki znów wirowało jak kawa w młynku. (s. 249)
Okazuje
się, że dla mężczyzny ważniejsza jest jego znajoma Chiara, piękna
wiolonczelistka, której Tomasz przez 3 tygodnie ma towarzyszyć na koncertach.
Miłość zakochanych wystawiona została na próbę. I jak się okazuje… nie jedną! A
i los bywa przewrotny, gdyż…
w życiu wszystko
może się odmienić w jednej chwili. (s. 383)
Łucja
musi się zmierzyć z wieloma przeciwnościami losu, bo siła uczuć narzeczonego i
przyszły ślub pod znakiem zapytania to tylko wierzchołek góry lodowej. Na
szczęście bohaterka ma wokół siebie życzliwych ludzi, którzy w trudnych dla
niej chwilach pomagają jej. Są tu wszyscy bohaterowie z poprzedniej powieści: kochana
pani Matylda i ekscentryczna Eleonora ze swoimi przyszłościowymi metaforami,
mniej jest Antosi, a więcej Izabeli i Staszka, przyjaciela Ani. Pojawiają się
nowi bohaterowie, także artyści rodem z Włoch. Są i ci dobrzy, i ci źli. Tym
razem szkoła jest w tle, a główna akcja rozgrywa się w pałacu i ogrodzie, mniej
we wsi i miasteczku.
Tajemnice
z poprzedniego tomu tu zostają wyjaśnione z nawiązką. Poza tym autorka serwuje
czytelnikowi kilka zaskakujących wydarzeń, których nie zdradzę, by nie zepsuć
przyjemności czytania. Niektóre rozwiązania mogą się wydać bardzo przypadkowe i
niespodziewane, bo i mnogość tu różnych wątków; może nieco naciągane w celu
ożywienia akcji i dodania jej pikanterii, lecz całość jest logiczna i spójna, a
każda przyczyna ma swój skutek.
Życia nie da się
kontrolować. Ono biegnie własnym torem. (s. 212)
Opisy
przyrody są rozbudowane i tak sugestywne, obrazowe, pachnące i słyszalne, że
człek w środku zimy tęskni za wiosną i latem. Aż chciałoby się obejrzeć kadry z
filmu na podstawie tej powieści, przedstawiające park przy pałacu z jego
uroczymi zakątkami albo przejść parkowymi ścieżkami. Z kolei opisy muzyki czy
malarstwa uduchowiają powieść i jej bohaterów, nadają im wewnętrznej głębi,
wewnętrznego piękna, a czytelnik odnosi wrażenie, że jest w Różanym Gaju razem
z bohaterami. Uczuciowy kolaż zagwarantowany, zwłaszcza że każdy z bohaterów ma
swoje problemy, przeżywa rozterki i galimatias uczuć. Również Staszek
utalentowany plastycznie boryka się z przemocą domową i alkoholizmem ojca. Ale
najważniejsze są marzenia i dążenie do ich realizacji, za wszelką cenę, nawet
gdy się trochę inaczej spełnią niż chcieliśmy.
Los jest jednak
przewrotny. Czasami prowadzi nas krętymi ścieżkami, oddalając nas od tego, co
jest dla nas ważne. (s. 198)
Było
kilka stron rozbudowanych opisów bez żadnego akapitu, co męczy wzrok w trakcie
czytania. Poza tym kilka małych niedociągnięć: przyjazd Luca na miesiąc z małą
walizką, godziny pociągów mi nie grały, no i słabo opisany powrót Tomasza i
jego tłumaczenia w stosunku do wielkiej tęsknoty jego kobiet i ich rozterek
uczuciowych. I jedna rzecz, która mnie wybitnie denerwowała – ciągłe
nawiązywanie do poprzedniej powieści i przypominanie co i jak. Zwłaszcza
powtarzanie informacji o przemianie złej Adeli w dobra Izabelę (chyba z 6
razy!).
Marzenie Łucji to dobra obyczajówka pokaźnych
rozmiarów, w sam raz na zimowe wieczory do rozgrzania duszy i ciała, bajkowej
rzeczywistości z codziennymi ludzkimi problemami i sztuką w tle.
Lepiej nie mieć
oczekiwań i cieszyć się każdą chwilą. To, co teraz wydaje nam się złe, za jakiś
czas może okazać się dla nas wielkim dobrodziejstwem. (s. 383)
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Pod hasłem, Grunt to okładka,
Wyzwanie
biblioteczne, Polacy
nie gęsi IV, Czytamy powieści obyczajowe, Czytam
opasłe tomiska,
Słyszałyśmy o niej i mamy w planach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do nas:
rodzinne-czytanie.blogspot.com
W takim razie życzę miłej realizacji planów.
UsuńJestem skłonna zaryzykować
OdpowiedzUsuńTo zacznij od "Obietnicy Łucji", bowiem "Marzenie" jest kontynuacją.
UsuńKsiążka już czeka na mojej półce. Myślę, że powinna mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńJeśli spodobała Ci się pierwsza część, to i kontynuacja powinna.
UsuńNie czytałam jeszcze nic autorki, ale mam w planach i widzę że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńAutorka ma już kilka powieści na swoim kącie.
Usuń