Tytuł:
Księga wysp ostatnich
Wydawnictwo: Replika
Seria: Emil Żądło
Tom: 4
Liczba stron: 296
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-7674-659-3
Czytanie
książek to jedno, ale gdy się czyta o księdze sprzed kilkuset wieków, o dziele,
wokół którego osnuta jest fabuła, to robi się jeszcze bardziej intrygująco.
Wpierw czytelnika zauroczy okładka, a potem treść kolejnego tomu serii Emil Żądło, czyli Księga wysp ostatnich Anny Klejzerowicz.
Z OSTATNIEJ
CHWILI! ZAGADKOWA ZBRODNIA W WILLI ZNANEGO GDAŃSKIEGO BIBLIOFILA. (s. 31)
Na
portalu z lokalnymi wiadomościami Emil Żądło, rasowy i znany w gdańskim
środowisku dziennikarz śledczy, od razu wyłowił sensacyjny nagłówek. Ktoś
zamordował znanego kolekcjonera starych książek, bibliofila Maksymiliana
Witeckiego. I jeszcze jedną osobę… Sprawą zajmuje się policja na czele z
Markiem Zebrą, kolegą Emila. On sam prowadzi własne dziennikarskie śledztwo, a pomaga
mu w tym muzealniczka Marta Zabłocka, jego partnerka. Oczywiście, oboje są w
stałym kontakcie z policją.
Chyba jeszcze
żadne śledztwo nie zaczynało się tak beznadziejnie. (s. 82)
Emil
i policja utknęli w martwym punkcie. Niewiele dało przesłuchanie świadków,
oględziny miejsca zbrodni, przewertowanie bogatego księgozbioru ofiary czy też
jego wpisów na forach internetowych, w których dawał do zrozumienia, że coś
wie, ze jest w coś wtajemniczony. Ofiara jako Maksym Racki udzielała się
głównie w internetowych dyskusjach dotyczących starożytnej geografii i żeglugi.
Giną kolejne osoby, w tym dobra znajoma Emila, która współpracowała z
„Rozgwiazdą”. Dziennikarz za wszelką cenę chce odnaleźć sprawcę; skrupulatnie
wszystko notuje – notatki się rozrastały, a pytania mnożyły…
„A więc ta
diabelska księga istnieje” – taka była reakcja Zebry na entuzjastyczną
wiadomość otrzymaną od dziennikarza. (s. 147)
Tak
zareagował Zebra na wiadomość od dziennikarza. Od tego momentu śledztwo
oficjalnie zmienia kierunek. Otwiera to nowe pole do popisu przed Martą i Emilem.
Tajemniczy starodruk ponoć zawiera treść jeszcze starszej księgi, i to z czasów
starożytnych! Być może współcześni dowiedzą się, gdzie dotarła i co odkryła
załoga pewnej antycznej wyprawy morskiej na daleką Północ. Legendarnej wyprawy.
Marta ma co robić, pomaga bratu Rackiego w poszukiwaniu owej tajemniczej
księgi.
Sam zawsze
twierdziłeś, że ludzie wolą gadać z dziennikarzem niż z policją. (s. 112)
Księga wysp
ostatnich to
kolejny kryminał Anny Klejzerowicz ze sztuką w tle, tym razem ze starą księgą,
a nawet dwiema. To przez starodruk giną ludzie, dochodzi do różnych
przestępstw, a w środowisku handlarzy, antykwariuszy i bibliofilów aż huczy.
Autorka umiejętnie połączyła sprawy typowo kryminalne z historią księgi,
drukarstwa, żeglarstwa antycznego. I przyznam szczerze, że mnie bardziej
wciągnęło owe historyczne śledztwo niż poszukiwanie przestępców. Autorka w
gawędziarski sposób opowiada o faktach historycznych, językiem zrozumiałym dla
przeciętnego człowieka. Razem z nią i autorem domniemanego dzieła antycznego
pływamy po akwenach na Północy Europy, staramy się odgadnąć krainy, do których
dotarł starożytny żeglarz – może pomóc w tym mapka zamieszczona na końcu
książki. Poznajemy historię Biblioteki Aleksandryjskiej. A i dla
niewtajemniczonych w historię drukarstwa znajdzie się kilka smaczków, choćby
ten, że to druk był nazywany „diabelskim wynalazkiem”.
Jestem
dziennikarzem śledczym. Prowadzę własne dziennikarskie dochodzenie. Jak panu
być może wiadomo, od lat specjalizuję się w sprawach kryminalnych dotyczących
kultury i sztuki. (s. 190)
W
trakcie czytania trzeba pamiętać, że w tym kryminale fikcja miesza się z
faktami historycznymi. Kilka wydarzeń czytelnik łatwo przewidzi, ale kilkoma
zwrotami akcji zostanie zaskoczony. Zakończeniem bardziej chyba niż epilogiem.
Przy bardzo uważnym czytaniu niuanse mogą zdradzić czytelnikowi to i owo, by
sam rozwikłał sprawę kryminalną. Nie ma tu zawrotnej akcji, a dochodzenie nieco
się ciągnie, ale to wcale nie jest minusem. Na wszystko trzeba czasu.
Bohaterowie są bardzo wyraziści i warto im się bliżej przyjrzeć od strony
charakterologicznej. Kot Bolero ponownie musi zaznaczyć swoją obecność – ma on
swoje humory i wydaje się, że wszystko rozumie. To kot z osobowością. Jedyne,
co mi przeszkadzało, to dym papierosów, które notorycznie palił Emil, czasami z
Martą. Czułam ten „zapach”!
Księga wysp
ostatnich
wrzuci Was w środowisko kolekcjonerów starych książek, zaprowadzi w głąb
historii antycznej – żeglarstwa i bibliotekarstwa, historii drukarstwa i
drukarzy, otoczy Was starymi księgami i wstrząśnie kilkoma morderstwami. Co
powstanie z tej mieszanki? O tym przekonajcie się sami.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Jak znajdę wolniejszą chwilę, to wezmę pod uwagę tę serię, bo czytałam pierwszy tom i bardzo mi się podobało.
OdpowiedzUsuńTo masz trochę zaległości, ale warto sięgnąć po tę kryminalną serię ze sztuką w tle.
UsuńUwielbiam książki, w których pojawia się motyw jakiegoś starego, zagadkowego przedmiotu. Miałam już kiedyś okazję sięgnąć po prozę tej autorki i chętnie zrobiłabym to znowu.
OdpowiedzUsuńTo zrób.
Usuń